poniedziałek, 1 lutego 2016

Epilog

21 lipca 2018 r. 

- Jana, pomóż!
Agata histeryzowała od dobrych dwóch godzin, wszystko miało być idealne. O ile suknia wyglądała dobrze w salonie, a później na ciele rudowłosej to teraz, chwilę przed ślubem nie koniecznie, a przynajmniej jej zdaniem. Spojrzała w lustro i zrobiła niezadowoloną minę.
- Aga, wyglądasz pięknie! Nie marudź
- Nie, proszę cię. No zobacz – tupnęła nogą jak mała dziewczynka. – Gdzie Thomas?
- Z twoją mamą, wyluzuj, bo nie dożyjesz własnego ślubu – Jana wywróciła oczami, poprawiając białą suknię przyjaciółki.
- Chyba zwymiotuję
- Ani mi się waż! Nie mamy drugiej sukienki – pogroziła jej palcem. – Zobacz, czy możesz ją podnieść trochę.
- Po co?
- Jakbyś chciała uciec sprzed ołtarza…
Rudowłosa spojrzała na nią przechylając lekko głowę. Jak mogła żartować w takie sytuacji? Agata wzięła kilka głębokich oddechów. Denerwowała się, jak nigdy. Jak dotąd najbardziej stresujące było pierwsze spotkanie z kuzynem, ale teraz… Zdecydowanie ślub.
- Jak przeżyję i dojdę do ołtarza, zgodzę się na drugie dziecko – powiedziała poważnie.
- To będziemy dwie – Jana puściła jej oko i odwróciła się na chwilę. Aga przez chwilę zastanawiała się nad słowami, które wypowiedziała szatynka. Coś jej nie pasowało… Czyżby…
- Ty jesteś w ciąży! – pisnęła radośnie.
- Simon jeszcze nie wie – uśmiechnęła się łagodnie. – Nie wypaplaj – zaśmiała się.
- Gratulacje, kochana. Który tydzień?
- Ósmy, ale teraz zajmijmy się tobą. W końcu to ty za kilka godzin będziesz panią Deschwanden 

Stał zniecierpliwiony, czekając aż ujrzy ją. Swoją wybrankę, ukochaną, z którą zamieszał spędzić resztę swojego życia.  Pomyślał o wszystkich wspólnych chwilach, tych dobrych, tych złych… Był w pełni przekonany, że robił dobrze. Dokonał dobrego wyboru, najlepszego z możliwych. Spojrzał jak w jednej z ławek siedziała matka Agaty, z dwuletnim już Thomasem na kolanach. Jego syn był cudowny, wnosił w życie wiele radości. Nie żałował go, ani wtedy, ani teraz. Wreszcie ją ujrzał, była przepiękna, nie mógł oderwać wzroku od swojej narzeczonej. Jeszcze narzeczonej.
- Wyglądasz pięknie – szepnął, kiedy była już obok niego. – Jesteś najpiękniejszą panną młodą.
Zarumieniła się, sprawiając, że wyglądała jeszcze cudowniej. Chociaż Gregor nie uważał, żeby mogła wyglądać jeszcze lepiej.
- Kocham cię – spojrzała w jego oczy i złapała jego dłoń.

- Ja, Gregor, biorę ciebie Agato za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja, Agata, biorę ciebie Gregorze za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

__________________________


Witam po raz ostatni na tym blogu.
Dobra, wiem, nastraszyłam kilka osób, że tu wcale szczęśliwie nie będzie. 
No, ale przynajmniej odetchniecie z ulgą, że nie pozbawiłam nikogo życia.
A miałam takie plany, oj miałam :D
Dziękuję, dziękuję, moje Kochane! ♥
Za wszystkie komentarze i miłe słowa. 
Wszystkie jesteście najlepsze i uwielbiam Was!
:*
Nie wiem jak sobie poradzę bez moich ukochanych dzieciątek.
Bez Gregora, Agaty, Simona, Jany, Theo...
A może tak druga część? :D 

Wciąż możecie mnie znaleźć na:
Buziaki, trzymajcie się ♥♥♥