poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział szesnasty

Agata

Kiedy się obudziłam, uśmiechnęłam się szeroko do siebie. Gregor spał przytulony do mnie, obejmując mnie w pasie dłońmi. Tak bardzo mi tego brakowało. Pogładziłam jego włosy, na co chłopak zaczął coś mamrotać. Nachyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach pocałunek. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
- Dzień dobry – uniosłam kąciki ust, słysząc jego zaspany głos. – Jak się spało?
- Nie wyspałam się – jęknęłam. – I to przez ciebie – wskazałam palcem na niego i się zaśmiałam. – Chociaż nie powiem, nie przeszkadza mi ten fakt.
- Mi też – odsunął się ode mnie i usiadł. – Myślisz, że reszta już wstała?
- Pewnie tak, a co?
- Może spędzimy dzień w piątkę? – skinęłam głową, a Deschwanden pogładził moje włosy, nachylił się i pocałował w czoło.
Pocałunki w czoło były najbardziej uroczymi. Uwielbiałam, kiedy to robił. Czułam się bezpiecznie i ważnie. Kiedy się ubierałam poczułam mdłości. Wzięłam głęboki oddech i szczerze cieszyłam się, że Greg nie widział, że coś było nie tak. Od razu zacząłby zasypywać mnie pytaniami, a co więcej nie spuszczałby ze mnie oka. Zakręciło mi się w głowie, ale w ostatniej chwili złapałam za klamkę i szybko wyszłam. Weszłam do łazienki, czując, że było coraz gorzej.


Simon

Kiedy się obudziłem, byłem sam w łóżku. Właściwie nie była to żadna nowość, bo Jana zwykle wstawała razem z Theo. Ja za to lubiłem spać, dlatego na samym początku, kiedy na świat przyszedł mój syn, nie potrafiłem się przyzwyczaić do nocnego wstawania. Do tego między konkursami, kiedy byłem w domu, ciągle chodziłem zmęczony. Uśmiech syna jednak potrafił to wszystko wynagrodzić. Jego szczęście było dla mnie najważniejsze.
Kiedy wszedłem do kuchni zastałem Janę i Agatę, rozmawiające o czymś. Moja kuzynka nie była widocznie zadowolona, ale kiedy tylko mnie zauważyły, zamilkły i posłały mi szerokie uśmiechy. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Theo, dostrzegłem go na podłodze w salonie obok Gregora. Usiadłem obok nich. Theodore od razu wstał i przytulił się do mnie.
- Uczysz się na przyszłość? – zaśmiałem się w stronę kumpla z kadry.
Gregor spiorunował mnie wzrokiem, ale po chwili się zaśmiał.
- Może


Gregor

- Myślisz o Agacie na poważnie? – Simi zapytał, przyglądając mi się badawczo.
Mimo, że wielokrotnie żartował na tego typu tematy, tym razem pytał poważnie. Uśmiechnąłem się. Co mogłem powiedzieć? Przecież to jasne, że na poważnie. Skinąłem głową, a Ammann zmarszczył brwi, zastanawiał się nad czymś.
- Co? – spytałem, popychając zabawkowy samochodzik po podłodze. Mały Theo zaśmiał się radośnie.
- Nic, nic – odpowiedział i uniósł dłonie do góry.
Siedzieliśmy z małym i bawiliśmy się przez dłuższy czas. Theodore był zadowolony, wciąż się śmiał i radośnie podskakiwał. Przez chwilę zastanawiałem się czy ja i Aga kiedyś też będziemy mieć takiego malucha. Naprawdę była dla mnie najważniejsza, chciałem być z nią na zawsze. Kiedyś założyć rodzinę i mieć trójkę dzieci. Dwóch synów i córeczkę. No cóż… Aga jeszcze nie znała moich planów, ale pewne było to, że zajmowałam w nich honorowe miejsce.


Agata

Siedziałam z Janą w kuchni i kiedy miałam pewność, że ani Simon ani Gregor nie słyszeli nas opowiedziałam jej o tym jak czułam się rano. Nie było to normalne. Przecież nigdy nic takiego mi się nie zdarzyło. Przez myśl przeszło mi…
- Może jesteś w ciąży – stwierdziła i opadła na oparcie.
- Co? Nie, to nie możliwe – westchnęłam i przymknęłam powieki.
- Zabezpieczacie się chociaż?
- Um… nie zawsze – spuściłam głowę. Jak mogliśmy być tak głupi? – Ale, Jana, przecież to nie pewne. Może się czymś zatrułam, albo… nie wiem.
- A okres? – dopytywała, a ja wywróciłam oczami.
- A ja wiem? Od zawsze mam nieregularny, czasem nawet z dwumiesięcznymi przerwami – jęknęłam i podparłam głowę na rękach.
Kobieta wpatrywała się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Matko, przecież to nie mogło być prawdą. No i kto, do cholery, jest taki głupi, żeby się nie zabezpieczać? Aaa, no tak – my.
- Ja jestem zdania, że powinnaś zrobić test. Powinnaś wiedzieć – wyciągnęła dłoń w moją stronę. – To nie koniec świata. Greg cię kocha, nie zostawiłby cię.
- Mówisz jakbyś miała pewność, że… to prawda – wstałam i obeszłam kilka razy kuchnię dookoła. – Idę do nich.


Simon

Agata wraz z Janą wyszły z kuchni. Mały od razu zaczął wyciągać swoje rączki w stronę cioci. Podniósł się i chwiejnym krokiem podbiegł do niej. Rudowłosa wzięła go na ręce i przytuliła.
- On jest taki słodki – cmoknęła go we włosy. – Mogłabym go schrupać.
- Zastaw moje dziecko – zaśmiałem się i poczochrałem jej włosy, na co zareagowała groźną miną.
- Nie, Theo jest teraz mój. Ciocia cię doprowadzi do ładu – powiedziała unosząc go wyżej, na co chłopiec zareagował śmiechem.
Aga pociągnęła też za sobą Gregora i zniknęli z naszych oczu. Podszedłem do Jany i objąłem ją w pasie od tyłu. Pocałowałem jej policzek, na co uśmiechnęła się szeroko.
- Kocham cię, wiesz? – szepnąłem do jej ucha.
Moja żona wyrwała się z mojego uścisku, odwróciła przodem do mnie i namiętnie pocałowała. Od lat działało to na mnie tak samo. Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło. Cieszyłem się, że wszystko było na dobrej drodze. W ostatnich dniach brakowało mi bliskości Jany.
- Też cię kocham – położyła swoją dłoń na moim policzku i spojrzała w oczy. – Cieszę się, że cie mam. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało… no, jednym z dwóch.
- W pełni szczerze mogę powiedzieć to samo


Gregor

Wszedłem za Agatą do pokoju Theodore’a, którego moja dziewczyna zaczęła przebierać. Przyglądałem się jej z szerokim uśmiechem. Czasem nie rozumiałem samego siebie. Wszystko co robiła było dla mnie tak ciekawe, że mógłbym całymi dniami chodzić za nią i przyglądać się jej codziennym zajęciom. Nie wiedziałem jak można się w kimś aż tak zakochać. Podszedłem do niej i objąłem w pasie od tyłu i położyłem głowę na jej barku. Cmoknąłem ją w policzek na co uśmiechnęła się.
- Chcesz jeszcze tu zostać czy wrócimy dziś do mnie? – powiedziałem, ale po chwili się poprawiłem: - Do nas?
Odwróciła się i spojrzała na mnie pytająco.
- Myślałem, że to jasne. Nie oddam cię już nikomu – splotłem nasze dłonie.
- Wróćmy – musnęła mój policzek ustami i wróciła do przebierania Theo.

_____________________

A witam, witam! :)
Rozdział krótki i nieco nudnawy, no ale...
Jeju, już niedługo kończę przygodę z Gregorem, Agatą i Simonem.
Trochę ciężko będzie się pożegnać, bo szczerze kocham tych wariatów. <3
A jeśli coś się kończy, to coś innego się zaczyna. Dlatego zapraszam już teraz na prolog nowej historii -> KLIK
Pozdrawiam siebie, gdyż czekając na poniedziałek, by móc wrzucić rozdział, usnęłam xD
Obudziłam się przed chwilą i nie do końca jeszcze kontaktuję :D
Całuję i ściskam :*

Aaa, no tak. Zapomniałabym o najważniejszym!
Chciałabym już teraz życzyć Wam Szczęśliwego Nowego Roku :*

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział piętnasty

Gregor

Byłem zdenerwowany i przerażony jednocześnie. To co usłyszałem z ust Ammanna całkowicie ścięło mnie z nóg. Cholernie bałem się o nią, o Agatę. Nie dzwoniła, chociaż prosiłem. Nie odbierała, a ja odchodziłem od zmysłów. Simon jedynie mówił mi co z nią, co robiła i czy było lepiej czy gorzej. Próbował mi wytłumaczyć, że było coraz lepiej, że powoli wracała do siebie… Nie wystarczyło mi to, chciałem usłyszeć jej głos. Chciałem, żeby to ona mnie uspokoiła.
Pieprzone Letnie Grand Prix.
Powinienem być z nią, troszczyć się o nią. Mówić jej, że wszystko będzie dobrze i zawsze z nią będę. Najgorsze było w tym wszystkim to, że to nie było do niej podobne. Zawsze była uśmiechnięta i radosna. Właśnie taką chciałem ją widywać.
Z każdym dniem było coraz gorzej. Z Japonii wyleciałem z nędznym miejscem, ale za to z tysiącem głupich myśli. Kilka osób powiedziało, że ich zawiodłem. Miałem to gdzieś. Teraz najważniejsza była Aga.


Simon

Kolejne dni były takie same, jedyną zmianą było to, że spała nocą. Podejrzewałem, że tak czy inaczej miała koszmary, bo rano wyglądała okropnie. Jana się nią opiekowała, kiedy sama przechodziła przez koszmar. Oddaliliśmy się od siebie. Nienawidziłem siebie, bo nie potrafiłem tego zmienić. Kochałem ją ponad wszystko, ale ostatnie wydarzenia mnie przerastały. Widywaliśmy się jedynie w łóżku i przy posiłkach. Całą swoją uwagę skupiła na Agacie. Może w ten sposób chciała odsunąć od siebie swoje problemy?
Kiedy udało mi się ją złapać samą w sypialni, ujrzawszy mnie, chciała wyjść. Nigdy tak nie było. Zawsze korzystaliśmy z każdej wolnej chwili. Teraz wszystko się sypało.
- Porozmawiajmy – powiedziałem zatrzymując ją.
- O czym?
- O nas. O tym co się ostatnio dzieje. Na litość boską, Jana, ja się staram, a ty wciąż mnie odpychasz. Nie potrafię znieść, że odsunęliśmy się od siebie – powiedziałem, wyciągając do niej swoją dłoń, którą… złapała.
- Ja to rozumiem – powiedziała, patrząc mi w oczy. – Naprawdę rozumiem.
- Nie rozumiesz – pokręciłem głową. – Ja wiem… To co się stało z tobą, wiem, że potrzebujesz czasu, ale kiedy nawet mnie nie przytulasz czuję się bezradnie. Nie chcę od razu z tobą uprawiać seksu, ale chciałbym usłyszeć, że mnie kochasz, żebyś mnie przytuliła i pocałowała. Jana… - moją wypowiedź przerwała żona, przyciskając swoje wargi do moich. Oddałem pocałunek z uśmiechem.
- Kocham cię, jasne? – powiedziała. – Wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził. Ufam ci, Simon. To wszystko po prostu… Nie wiem, nie radzę sobie. Do tego Agata… Strasznie mi jej szkoda.
- Mi też – przytuliłem ją do siebie. – Wciąż myślę nad tym, czy nie poprosić Deschwandena, żeby wrócił. Może jeśli on… Sam nie wiem.
- Coraz lepiej z nią, ale ona go potrzebuje – westchnęła i wtuliła się we mnie. – Niech wróci.


Agata

Wszystko zdawało się być takie nierealne. Cały ten ból, który przeszywał moje ciało.  Nigdy się tak nie czułam i na pewno nie chciałam już nigdy tego przechodzić. Dlaczego tak zareagowałam? Przecież nawet go nie znałam…
Siedziałam w pokoju Theo bawiąc się z nim na podłodze. Chciałam odciągnąć moje myśli chociaż na chwilę od tego, co się działo. Mały chodził po pokoju chwiejnym krokiem i przynosił mi zabawki, a ja dziękowałam mu za wszystkie i każdego po kolei przytulałam, na co Theodore uśmiechał się i wesoło podskakiwał. Uwielbiałam go, potrafił każdego rozweselić. Przy nim człowiek zapominał o wszelkich problemach i zmartwieniach. Kiedy się zachwiał wzięłam go na swoje kolana i pocałowałam we włosy. Pomyślałam sobie wtedy, że chciałabym kiedyś mieć takiego malucha, a może nawet dwa. Zawsze zazdrościłam koleżankom pełnej i szczęśliwej rodziny. Wiedziałam jak to boli, kiedy ma się tylko jednego rodzica.
Wyciągnęłam telefon i spostrzegłam kilkadziesiąt nieodebranych połączeń. Wszystkie były od Gregora. Westchnęłam, przez to wszystko kompletnie go zignorowałam. Wybrałam jego numer i przyłożyłam komórkę do ucha, niestety nie było nawet sygnału. Może był zły? Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tak było. Zachowywałam się jak kompletna egoistka. Byłam pewna, że wiedział co się stało i chciał me wesprzeć, a ja co? Nawet nie odebrałam.


Gregor

Od razu po tym jak Simi poprosił mnie, żebym wrócił, wsiadłem w najbliższy samolot i poleciałem. Nie obchodziło mnie nic, ale na całe szczęście trener zrozumiał i puścił mnie. Prawdę mówiąc, mimo że czasami był naprawdę denerwujący, potrafił być w porządku.
Kiedy tylko wylądowałem w Zurychu, i zadzwoniłem po Ammanna, żeby mnie zabrał do swojego domu, gdzie przebywała Agata. Strasznie się o nią martwiłem. Tym bardziej, że ostatnio było dobrze.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Byłem wtedy myślami z moją dziewczyną, która przechodziła w pewnym stopniu załamanie. Stęskniłem się za nią, ale wtedy to nie miało żadnego znaczenia. Chciałem być przy niej i jej pomóc.
- Jest w pokoju Theo – kiedy wszedłem do mieszkania, Jana przywitała się ze mną.
Szybko skierowałem się do pomieszczenia, pełnego zabawek. Stanąłem na chwilę, kiedy zobaczyłem ją przytulającą małego Ammanna. Chyba zasnął. Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się szybko w moją stronę. Zrobiła zdziwioną minę, a po chwili kąciki jej ust lekko zadrżały. Cieszyła się, widząc mnie. Włożyła śpiącego Theodore do jego łóżeczka, a chwilę później wtuliła się do mnie bez słowa. Objąłem ją szczelnie i pogłaskałem po włosach. Nagle zaczęła płakać, co było najgorszym dźwiękiem i widokiem. Nie chciałem, żeby płakała. Przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do mnie i pocałowałem we włosy.
- Gregi – szepnęła. – Nie zostawiaj mnie teraz, proszę.
- Nie zostawię, obiecuję. Dajmy spać Theo – znów pogłaskałem ją po włosach i wyszliśmy z dziecięcego pokoiku i przeszliśmy do pomieszczenia, w którym Aga nocowała. Położyliśmy się na łóżku, dziewczyna była wtulona we mnie, a ja obejmowałem ją w pasie. Widziałem, że nie chciała rozmawiać i chyba nie potrzebowała nic prócz mojej obecności.


Simon

- Myślisz, że to pomoże? – zapytałem Janę, kiedy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Głowę miała opartą o moje ramię.
- Jak nie to, to już nie wiem – westchnęła. – Sprawdzisz czy Theo śpi?
Skinąłem głową i poszedłem w stronę pokoju syna, po drodze zauważyłem uchylone drzwi w pokoju gościnnym. Na łóżku Agata leżał przytulona do Deschwandena, przez co uśmiechnąłem się. Miałem nadzieję, że oznaczało to, że powoli robiło się coraz lepiej. Zostawiłem ich i wszedłem do Theo, który spał w swoim łóżeczku na brzuchu.
- Śpi – powiedziałem siadając obok żony, złapałem jej dłoń i pocałowałem zewnętrzną stronę. – Cieszę się, że wszystko wraca do normy.
- Nie wiem czy kiedykolwiek będzie jak przedtem – powiedziała, a ja doskonale wiedziałem o co jej chodziło.
- Ufasz mi?
- Ufam ci. Wiesz przecież.
- Czyli ty wiesz, że nigdy nie skrzywdziłbym cię, prawda? – uśmiechnąłem się do niej i przyciągnąłem ją do siebie.
- Prawda – szepnęła i pocałowała mnie zachłannie, popychając mnie. Siedziała na mnie, błądząc dłońmi po moim ciele. Złapałem za jej biodra, przysuwając ją maksymalnie do mnie.
- Nie jesteśmy sami – powiedziałem, kiedy odsunęła się ode mnie, ciężko dysząc.
- Chodź do sypialny – mruknęła.
- Jesteś pewna? – zapytałem, kiedy wstała i pociągnęła mnie za dłoń.
- Nie skrzywdzisz mnie, prawda?
- Po prostu… jeszcze dziś rano między nami był dystans, a teraz rzucasz mi się na szyję. Ja tego nie łapię. Jana, powiedz czy ty na pewno tego chcesz? Jeszcze niedawno nie chciałaś, żebym cię nawet dotknął, a teraz...
- Może ja ci się nawet już nie podobam?
- Co? – szczęka dosłownie mi opadła. – Zwariowałaś, tak? Przecież dobrze wiesz, że podobasz mi się. Jesteś diabelnie piękna i seksowna, gdybym mógł brałbym cię wszędzie i o każdej porze. Tylko nie rozumiem tej nagłej zmiany.
- Masz rację – westchnęła. Mam? – Tak naprawdę nie chcę tego. Cholera, wciąż czuję jakąś blokadę, ale boję się, że jeśli cię nie zaspokoję, znajdziesz sobie kogoś innego.
- Kochanie – podszedłem do niej i złapałem jej twarz w dłonie. – Nawet tak nie myśl. Nigdy w życiu… ja… nikt się z tobą nie równa, jasne? Wiesz też jak długo potrafię wytrzymać bez seksu – zaśmiałem się, na co na ustach Jany pojawił się uśmiech. – Tak lepiej.
- Masz rację… znowu – przytuliła się do mnie.


Agata

Leżeliśmy na łóżku. Nie potrafiłam pojąć jak pojawienie się jednej osoby może wszystko zmienić. Czułam się lepiej, o niebo lepiej. Kiedy był obok mnie i czułam jego ciepło, wszystko inne nie miało znaczenia. Zapominałam o świecie.
- Śpisz? – zapytałam, kiedy podniosłam głowę do góry i zobaczyłam zamknięte oczy chłopaka.
- Prawie – wymamrotał i pogłaskał mnie po włosach. – Jestem trochę zmęczony.
- Przepraszam, że przeze mnie wróciłeś. Wcale nie musiałeś.
- Ale chciałem – otworzył oczy i spojrzał na mnie. – Nie chcę być z tobą tylko, kiedy jest dobrze. Nie na tym to wszystko polega. Chcę być z tobą w dobrych jak i złych chwilach.
- Tak bardzo cię kocham – przytuliłam go mocniej. – Jesteś głodny?
- Trochę, ale wolę tu z tobą poleżeć – powiedział, ale ja wyrwałam się mu i wstałam z łóżka. – Nie
- Tak, chodź
Wyszliśmy trzymając się za ręce. Kiedy zauważyliśmy Simona i Janę całujących się na kanapie, mało co nie zaśmialiśmy się. Byli jak zakochane nastolatki. Miałam nadzieję, że ze mną i Gregiem też tak będzie, że zawsze będziemy się kochać tak jak teraz. Ustaliśmy za nimi, ale ci nie zauważyli nas. Odchrząknęłam, a Ammannowie odskoczyli od siebie jak oparzeni. Gregor usiłował się nie zaśmiać, chociaż marnie mu to wychodziło. Jana oblała się rumieńcem, a Simi podrapał się po karku. Pokręciłam głową, zachowywali się jakby działo się więcej niż widziałam. Puściłam dłoń Deschwandena i oparłam się o kanapę, patrząc na Simona z uniesionymi brwiami.
- Nie ma nas chwilę, a tu się takie rzeczy dzieją – powiedziałam, na co zostałam spiorunowana wzrokiem przez kuzyna.


Gregor

Zabawnie było zobaczyć zawstydzonego Simona. Chociaż nie miał powodu do wstydu, przecież się tylko całowali. Chociaż pewnie, gdybyśmy z Agą byli na ich miejscu, byłoby z nami podobnie. Siedzieliśmy właśnie w pokoju gościnnym i rozmawialiśmy. Chciałem odciągnąć myśli mojej ukochanej od tego co się wydarzyło.
- Killian chyba kręci z jakąś dziewczyną – powiedziałem, całując skroń mojego aniołka. – Nie chce za to nic powiedzieć.
- Pewnie się cieszysz – pokręciła głową. – Zazdrośniku
- Jak mam nie być zazdrosny? Jesteś taka piękna, każdy facet się za tobą ogląda – przyciągnąłem ją do siebie.
- Jesteś niemożliwy – złożyła na moich ustach czuły pocałunek, który od razu oddałem.
Spojrzałem na nią. Miała na sobie zwiewną sukienkę, którą mógłbym z niej ściągnąć. W ciągu sekundy nabrałem ogromnej ochoty na nią i jej cudowne ciało. Złapałem za jej nagie uda pod sukienką i posadziłem na moich kolanach. Złączyłem nasze usta w pocałunku, dłońmi błądząc pod materiałem. Wyczułem jej bieliznę, doskonale wiedziała, że lubiłem, kiedy nosiła koronkowe majtki. Uśmiechnęła się wprost w moje usta. Dłonie przeniosłem na ramiączka, które zsunąłem, wyswobadzając jej piersi. Zacząłem je obsypywać pocałunkami, a Agata włożyła swoje dłonie w moje włosy, kiedy lekko za nie pociągnęła, jęknąłem. Wstała i odwróciła się do mnie tyłem, żebym rozsunął zamek, kiedy to uczyniłem przeszkadzający mi materiał opadł na podłogę. Podeszła do drzwi i przekręciła w nich klucz. Wróciła do mnie ubrana jedynie w białą bieliznę. Przyciągnąłem ją do siebie kontynuując pieszczoty. Chwilę później ściągnęła ze mnie bluzę i koszulkę, które rzuciła na podłogę. Siedząc na moich kolanach popchnęła mnie i zaczęła całować moją klatkę piersiową od góry do dołu, kończąc przy samych spodniach. Zeskoczyła ze mnie i ściągnęła ze mnie dżinsy. Pociągnąłem ją na łóżko, by później przekręcić się tak, że byłem na górze. Znów obsypywałem jej dekolt pocałunkami, tym razem schodząc coraz niżej. Jej ciche westchnienia sprawiały, że nie chciałem przerywać. Kiedy całowałem wewnętrzną część jej ud, rozległo się pukanie.
W takim momencie?
Żadne z nas nie miało zamiaru się odezwać.
- Wychodzimy na chwilę – usłyszałem głos Jany. – Wrócimy za godzinkę.
- Jasne – odpowiedziała moja dziewczyna, której udało się jakoś unormować oddech. – Kontynuuj – poprosiła, kiedy miała pewność, że kobieta odeszła.
Wróciłem do jej ust, a dłonie rudowłosej błądziły po moich plecach. Włożyłem dłonie pod jej ciało i odpiąłem jej stanik, który po chwili zdjąłem. Od razu pocałowałem jej piersi, ale byłem tak rozpalony, że myślałem tylko o jednym. Rozebrałem nas do końca i namiętnie ją pocałowałem, rozchylając jej nogi i wchodząc w nią. Jęknęła w moje rozchylone usta. Z każdym pchnięciem przyśpieszałem, a skrzypiące łóżko zostało zagłuszone naszymi głosami.
_____________________________
Hej Kochane! :*
Przychodzę do Was z rozdziałem piętnastym, który pisałam na trzy "raty" :D
Najważniejsze jednak, że udało mi się go zakończyć xD
Pisząc go, zrobiłam taki błąd, że haha
Zamiast Gregor napisałam Killian! xD Na obronę mam tylko to, że kiedy tylko skończę te opowiadanie, startuje z Peierem. Z tego co wiem, nie ma ŻADNEGO opowiadania o nim, więc ja będę pierwsza :D
No nie ważne, mam nadzieję, że rozdział chociaż odrobinę Wam się spodoba.
Buziaki i do następnego! :*

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział czternasty

Simon

Leżałem w łóżku obok Jany, a właściwie ona leżała na końcu łóżka, nie pozwalając się nawet dotknąć. Bolało mnie to, że odsuwała się ode mnie, ale wiedziałem, że miało to związek z tym co się ostatnio stało. Bolało mnie też to, że nie chciała mi o niczym powiedzieć. Nie ufała mi? Bała się mnie? Przekręciłem się na drugi bok. To niedorzeczne. Znaliśmy się przecież tyle lat i ona doskonale wiedziała, że w życiu nie zrobiłbym jej krzywdy. W jej głowie musiał dziać się coś niedobrego. Znów wyciągnąłem dłoń w jej stronę, ale poczułem jak jej ciało się napina. Chwilę później odsunęła mnie od siebie. To wszystko było nie tak. Wcześniej nic takiego nie miało miejsca, a Jana zasypiała wtulona we mnie. Chciałem, żeby to wróciło do normy. Znów się przekręciłem na drugi bok. Zacisnąłem powieki i starałem się zasnąć, ale nie mogłem. Martwiłem się.


Agata

Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc na ekran odebrałam, miałam ochotę zabić osobę, która dzwoniła do mnie o siódmej rano. Ziewnęłam.
- Halo?
- Cześć kochanie – usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie i od razu się uśmiechnęłam, mimo że zostałam brutalnie obudzona. – Obudziłem?
- Jest siódma, a przecież wiesz, że nie budzę się o tej porze – zachichotałam. – Tęsknię, wiesz?
- Ja też – westchnął. – To nasze pierwsze rozstanie, a później będzie ich jeszcze trochę.
- Chciałabym, żebyś był tu teraz ze mną
- Też bym chciał. Trzymaj za mnie kciuki dziś – powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Zawsze trzymam kciuki. Niczego nie zmieni fakt, że dzielą nas tysiące kilometrów. – Kocham cię najmocniej – powiedział, a chwilę później usłyszałam dźwięk jakby kogoś uderzył.
-Ja ciebie też – uśmiechnęłam się - Kto to?
- Luca! Śmieje się ze mnie – jęknął, a ja się zaśmiałam.
- Jakby sam nie był taki sam – powiedziałam i wyszłam z łóżka. – To ja idę zrobić śniadanie, skoro już mnie obudziłeś, a ty tam skacz.
- Mam jeszcze wolną chwilę
- Jadę dziś z Simonem na cmentarz – powiedziałam, a po drugiej stronie nastała cisza na chwilę. – Gregor?
- Jestem, jestem. Po prostu… jesteś pewna?
- Tak, jestem. Muszę tam iść, chcę tego. Przecież wiesz, mówiłam ci…
- Przepraszam – westchnął. – Zadzwonię później. Kocham cię.
- Trzymaj się, kochanie – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Telefon rzuciłam na łóżko i westchnęłam. Martwił się o mnie, ale nie miał powodu. Przecież doskonale wiedziałam co robić. Chciałam tego. Może wtedy mogłabym poczuć obecność ojca? Chciałabym…


Simon

Kiedy wstałem, znów czułem się paskudnie. Chociaż chyba nieco mniej, bo dotykałem stopą łydki mojej żony. Prawdopodobnie gdyby się obudziła odsunęłaby się jak najszybciej. Westchnąłem i wyszedłem z łóżka. Jana przewróciła się na drugi bok i spojrzała na mnie. W takim razie czuła, że ją dotykam, a wcale się nie odsunęła. Z powrotem usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią zatroskany.
- Powiedz mi – zacząłem. – Co się dzieje?
- Nie wiem – odpowiedział i usiadła. – Nie mam pojęcia, to wszystko jest takie… - nie dokończyła, bo oboje usłyszeliśmy płacz Theodore’a, który jednak chwilę później umilkł. Oboje weszliśmy do jego pokoju, gdzie zauważyliśmy Agatę, która trzymała małego na rękach. Kiedy tylko zauważył Janę, od razu wyciągnął do niej swoje małe rączki. Rudowłosa uśmiechnęła się do nas i oznajmiła, że zrobiła śniadanie. Zaraz po zjedzonym posiłki, który swoją drogą był świetny, stwierdziliśmy, że pojedziemy na cmentarz. Aga znowu zaczęła się trząść jak galaretka, na co jedynie wywróciłem oczami. Przebraliśmy się i pojechaliśmy. Prawie przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Moja kuzynka jedynie patrzyła przez okno, co jakiś czas zerkając na drogę i rzucając do mnie kilka słów. Nie miałem jej tego za złe, przez te kilka tygodni zdążyłem zauważyć jak zachowywała się w różnych momentach. To zadziwiające, ale w niektórych sytuacjach przypominała mnie. Tak przynajmniej twierdziła Jana.
- Chcę pójść sama – powiedziała, kiedy byliśmy już na miejscu. – Powiedz mi tylko… gdzie…
- Na pewno? Aga… - westchnąłem, ale kiedy spojrzała na mnie, wiedziałem, że jest pewna i nie dałaby za wygraną. – No dobrze. To tu z prawej strony, czwarty rząd, pierwszy od siatki – wskazałem dłonią. – Tylko proszę, nie płacz – powiedziałem, wiedząc, że ta wizyta może się skończyć różnie.
- Zaraz wrócę – uśmiechnęła się blado.

Agata

Idąc, nogi trzęsły mi się tak bardzo, że ledwo co udało mi się dojść do furtki. Oparłam się o nią i zaczęłam oddychać głębiej. Obejrzałam się i zobaczyłam Simona, który wpatrywał się we mnie. W każdej chwili był gotowy wyjść z samochodu i podejść do mnie. Kiedy już odzyskałam w pewnym stopniu czucie w nogach, ruszyłam dalej. Prawa strona… Czwarty rząd… Pierwszy od siatki. Od razu zauważyłam nagrobek z czarnego kamienia, a na nim napis:

Thomas Ammann
06.04.1968 – 02.03.1993r.
Zmarł śmiercią tragiczną.
Ci, których kochasz, nigdy nie odchodzą.

Westchnęłam, a w moich oczach w jednej chwili pojawiły się łzy. Nie próbowałam ich nawet zatrzymywać. Po prostu się rozpłakałam. Tak, płakałam, chociaż nigdy go nie poznałam. Mimo wszystko był moim ojcem i tak bardzo chciałam, żeby to wszystko się nie zdarzyło. Moje życie na pewno wyglądałoby inaczej. Od dziecka mieszkałabym w Szwajcarii, miałabym pełną rodzinę, a może nawet rodzeństwo. Wzięłam głęboki oddech i wytarłam łzy.
- Cześć tato – wyszeptałam stojąc jak najbliżej nagrobka. – Simon mi o tobie dużo opowiadał i wujek Henrich też – uśmiechnęłam się mimo woli. - Chciałabym, abyś wiedział, że… – szczęka mi zadrżała, kiedy poczułam łzy w oczach. – Kocham cię. Bez względu na wszystko, kocham cię i zawsze będę. Mama też cię kocha – uśmiechnęłam się. – Nie mówiła mi o tobie, ale ja wierzę, że chciała. Byłeś cudownym człowiekiem, synem, bratem, wujkiem, chłopakiem… I tatą. Zawsze chciałam być taką dziewczynką, która miałaby do kogo powiedzieć „tato”, teraz mam – zacisnęłam powieki, a słone łzy spłynęły po moich policzkach. – Jesteś tu i mimo wszystko… Wiem, że jesteś przy mnie. Myślisz, że z mamą nie wszystko stracone? Mogę się z nią pogodzić? Tak strasznie chcę, tęsknie za czasami, kiedy byłyśmy dla siebie wszystkim. Teraz mam też Simona, najlepszego szwajcarskiego skoczka. Uwierzyłbyś, że ten mały dzieciak, któremu dawałeś słodycze zajdzie tak daleko? Jest najlepszy. Mam też cudownego chłopaka – uśmiechnęłam się na wspomnienie o Gregorze. – Tato? – spojrzałam na napis. – Kocham cię – po moich policzkach spływały łzy, ale ja nawet nie wycierałam ich.
Chciałam już odejść, ale w ostatniej chwili, postanowiłam dotknąć wygrawerowanego napisu. Wtedy poczułam jego obecność, to było naprawdę dziwne uczucie. Jakby ktoś prowadził mną, mówił co mam robić. Byłem pewna, że to on.
Po drodze znów się zaczęłam trząść, ale tym razem nie zdołałam nawet dojść do furtki, gdzie mogłabym się oprzeć i przeczekać. Opadłam na kolana i zaczęłam płakać. Chwilę później poczułam jak ktoś mnie objął i pogłaskał po włosach.
- Ci, już dobrze – usłyszałam głos Simona. – Już wszystko dobrze.
Podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Na całe szczęście nikt nie widział mojej rozchwianej psychiki. Nie miałam pojęcia co się ze mną działo, nie potrafiłam sobie radzić z tym. Takie uczucie było dla mnie nowe. Nigdy w życiu nie zmarł mi nikt bliski. Po części dlatego, że nie miałam rodziny. Byłam tylko ja i mama. Dlatego też nie znałam tego uczucie, ale teraz… Poczułam się jakby ktoś ugodził mnie w serce. Bolało.

Gregor

Treningi przebiegły dobrze, chociaż nie byłem najwybitniejszy. Moje myśli wciąż krążyły wokół Agaty, zwariowałem na jej punkcie i  kiedy nie było jej przy mnie, było ze mną źle. Oszalałem. Kiedy leżałem w łóżku, udając, że słucham nudnego gadania Pascala, zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że to ona, ale nie. Simon.
- Co jest?
- Uznałem, że powinieneś coś wiedzieć – zaczął poważnie. O nie. W głowie włączyła mi się czerwona lampka. Na pewno chodziło o Agatę, o mojego aniołka. Od razu się wystraszyłem. – Źle z nią, Deschwi.
- Ale… Co się stało? Boże, powiedz, że… - zacząłem się denerwować.
- No wiesz… Byliśmy na tym cmentarzu. Uparła się, nie miałem jak jej odwieźć od tego pomysłu. Do tego chciała pójść tam sama… do grobu. Nie wracała długo, chyba coś mówiła… Potem – urwał na chwilę, a ja starałem się przyswoić wszystkie informacje. – Wracała cała zapłakana, aż nagle… Upadła na kolana i wybuchła. Nie potrafiłem jej uspokoić, wciąż nie mogę… Jana z nią siedzi. Rozmawiają i nie pozwalaj mi wejść…
- Muszę wrócić jak najszybciej – to było jedyne co potrafiłem powiedzieć.
- Nie możesz… Masz zawody, trener w ciebie wierzy, wszyscy w ciebie wierzą… Aga też – powiedział. – Nie rób nic głupiego. Będę cię informował na bieżąco, ale nie przylatuj.
- Przecież to kompletne szaleństwo – przejechałem wolną dłonią po twarzy. – Niech do mnie zadzwoni. Powiedz jej, że ją kocham i będę przy niej. Proszę…
- Nic nie obiecuję – westchnął. Jemu też było ciężko. – Musimy dać jej czas. Ona przeżywa jego śmierć teraz…
- Ale powiedz – znów zacząłem, ale mi przerwał.
- Powiem, żeby do ciebie zadzwoniła i, że ją kochasz i będziesz przy niej. Jasne, zrozumiałem. 

_____________________


Hej hej hej! :) 

No, jakimś cudem zdążyłam :D
Na swoją obronę mam to, że ostatniej nocy przeczytałam trzy książki i dzisiaj praktycznie jestem nieprzytomna przez cały dzień.
Po pierwsze (chyba najważniejsze!): pan Gregor D. zrobił mi cudowną niespodziankę. Otóż (a pewnie wiele z Was o tym wie :P), wczoraj był 7! Czyli najlepszy wynik w karierze. Jestem dumna z mojego robaczka ♥ Cieszę się razem z nim! :)
Po drugie: nie, dobra. Nie ma nic "po drugie". Ten jego wynik po prostu sprawił, że się ciągle uśmiecham. Reakcja mojego taty, kiedy zobaczył Gregora na belce w 2. serii "To on tak dobrze skoczył?!", a chwilę później "Ha! Nawet on jestem lepszy od Freuda!" Kurczę, już wiem po kim jestem jaka jestem xD
Co do rozdziału to powiem Wam, że trochę na szybko napisany, ale powiedzmy, że mimo kilku niedociągnięć, chyba nie jest fatalnie. Jak sądzicie?
O mój Boziu, rozdział trzynasty został wyświetlony 565 razy, czyli o 400 więcej niż dwunasty! :O
Buziaki Kochane moje! ♥

PS: Chyba ta notka pod rozdziałem jest ciut za długa xD

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział trzynasty

Gregor

Dni mijały szybko, zbyt szybko. Czas wylotu do Japonii nadszedł i była to ostatnia rzecz na jaką miałem ochotę. Nie chciałem tam lecieć, nie bez Agaty. Wiedziałem co będzie się działo przez ten czas, kiedy mnie nie będzie. Będę ciągle zastanawiał się co robi, gdzie, z kim… Byłem pewny, że będę tęsknił.
- Mógłbyś się ubrać, zaraz przyjedzie Simon i pojedziemy na lotnisko – do sypialni weszła moja dziewczyna i usiadła obok mnie. Fakt, byłem w samych bokserkach. – Będę tęskniła – pocałowała mnie. – Masz być tam grzeczny, bo ja się wszystkiego dowiem – zaśmiała się.
- Ciekawe od kogo? – przyciągnąłem ją do siebie. – Ty też, bo Simon wszystko mi powie – złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Zawsze jestem – szeroko się uśmiechnęła. – Teraz naprawdę się ubierz.
- Wolałbym cię rozebrać – pocałowałem ją w szyję, ale Aga zaśmiała się i odsunęła ode mnie.
- Ty nigdy nie masz dość, co? – uniosła brwi do góry. – Nie ma nawet takiej opcji.
- Chcesz mnie zostawić w takim stanie? – zapytałem, ale widząc jej pytającą minę wskazałem na wybrzuszenie w bokserkach.
- Ubierz się – i wyszła z uśmiechem na ustach.


Simon

Odkąd Jana wróciła do domu, zachowywała się dziwnie. Wiedziałem, że miało to związek z poronieniem, ale ta zarzekała się, że wszystko z nią w porządku. Nie byłem co do tego przekonany. Jednak mi nie chciała nic powiedzieć. Po tym jak widziałem, że polubiła się z Agatą miałem nadzieję, że może jej opowie.
Obiecałem Adze i Gregorowi, że zawiozę skoczka na lotnisko, a kuzynkę zabiorę do siebie. Chciała poznać swoją rodzinę. Nie mogłem jej tego zabronić, a wręcz cieszyłem się, że mogłem jej pomóc w rozwiązywaniu zagadki jej pochodzenia.
- Wychodzę – spojrzałem na żonę, która karmiła właśnie naszego syna. – Dasz sobie radę?
- Daję sobie radę od roku – pokręciła głową i posłała mi uśmiech. – Jedź, bo Greg spóźni się na samolot.
- Kocham was – pocałowałem Janę i Theodore’a, a potem wyszedłem.
Pod mieszkaniem Deschwandena znalazłem się dość szybko. Chciałem załatwić to jak najszybciej i zabrać Agatę do domu. Drzwi otworzyła mi rudowłosa, a chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie. Całą drogą śmialiśmy się. Wyraźnie widziałem, że oboje byli szczęśliwi, a to naprawdę mnie cieszyło.
- O, jest i nasza gwiazda! – kiedy zjawiliśmy się na lotnisku odezwał się Luca z szerokim uśmiechem i spojrzał na Deschwandena, który trzymał dłoń Agi. – I druga gwiazdeczka.


Agata

- Hej, Luca – przywitałam się ze skoczkiem, obok którego stała blondynka. Z pewnością Celine, jego ukochana.
Wyglądali naprawdę uroczo razem. Poza tym, po tym czego nasłuchałam się, kiedy Egloff rozmawiał z dziewczyną przez telefon, byłam pewna, że był w niej zakochany po uszy.
- Celine, to jest Agata, kuzynka Simona i aktualnie dziewczyna Gregora – wskazał na mnie. – Aga, a to moja dziewczyna Celine.
- Miło cię poznać – uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń blondynki. -  Poza tym – zwróciłam się do Luci. – Aktualnie i miejmy nadzieję już na zawsze.
- Pff, zakochani – odezwał się Killian, który do tej pory siedział cicho i się nam przyglądał. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Zazdrościsz – zaśmiałam się w jego stronę i wtuliłam w Gregora. – Chodź na chwilę – pociągnęłam mojego chłopaka i odeszliśmy kawałek od grupy. Spojrzał na mnie pytająco, a ja westchnęłam. – Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego.
- Chodzi ci o Killiana? – zapytał marszcząc brwi, a ja skinęłam głową. – Skoro będziesz daleko od niego, nie mam się o co bać – splótł palce naszych dłoni. – Nie zrobię nic głupiego.
- To dobrze – przytuliłam się do niego. – Będę tęskniła, wiesz? – uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie, na co brunet zareagował szerokim uśmiechem, jednak chwilę później oddał pocałunek.
- Ja za tobą też – pogładził mnie kciukiem po policzku. – Kocham cię i nie mam pojęcia jak wytrzymam bez ciebie. Będę dzwonił – pocałował mnie.
- Wiesz, że między Szwajcarią a Japonią jest jakieś osiem godzin różnicy?
- Damy radę – zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach. – A kiedy już wrócę – szepnął mi do ucha. – Nadrobimy ten czas w bardzo przyjemny sposób.
- Jesteś taki nienormalny – zaśmiałam się. – Z chęcią byś tylko trzymał mnie w swoim łóżku, co?


Gregor

- Zakochańce! – usłyszeliśmy donośny głos Simona, który się śmiał. – Spóźnisz się, Deschwanden.
- Już – wymamrotałem i ostatni raz pocałowałem Agatę. – Kocham cię, pamiętaj o tym – uśmiechnąłem się do niej.
- Ja ciebie też kocham.
Pierwszy raz wyznała mi miłość. Nie naciskałem wcześniej, bo wiedziałem, że uczucia rudowłosej nie były nawet dla niej jasne. Nie wiedziała co czuje, ale teraz… Byłem pewny, że mówiła prawdę. Uśmiechnąłem się i chwilę później już jej nie widziałem.
W samolocie siedziałem obok Pascala Kaelina, który miał zastąpić Simona na zawodach Letniego Grand Prix. Czekała nas dłuuuga podróż. Pascal był w porządku, właściwie tak samo jak reszta naszej kadry. Zawsze się dogadywaliśmy. Przez prawie całą drogę Pascal coś do mnie mówił, a ja jedynie miałem ochotę go uciszyć. Chciałem chociaż na chwilę zasnąć i odpocząć.
- Fajna się wydaje ta twoja dziewczyna – powiedział, a ja na samo wspomnienie o mojej dziewczynie uśmiechnąłem się. Nie mogłem się nie zgodzić.
- Bo jest fajna.
- Kurczę, szkoda, że nie było mnie w Wiśle, może byłaby moja – powiedział ze śmiechem. Wiedziałem, że żartował, ale mimo wszystko zdenerwował mnie. Aga była tylko moja. Moja. – Właśnie… Jakim cudem ona mówi tak dobrze po niemiecku?
- Jest w połowie Szwajcarką – wywróciłem oczami. Przecież to jasne, skoro jest kuzynką Ammanna. – Matka od dziecka naciskała na niemiecki no i… Jest perfekcyjna.
- Dla ciebie to jasne – powiedział pod nosem.


Simon

- Dziwnie będzie bez niego – westchnęła Aga i zrobiła smutną minę. – No, ale mniejsza o to teraz. Jedziemy?
- Tak! – uśmiechnąłem się i pociągnąłem siostrę za sobą. – Jana nie może się doczekać aż przyjedziesz. Powiedziała, że w końcu nie będzie jedyną kobietą w domu. 
- No w sumie ja też nie wytrzymałabym z tobą i Theo – zaśmiała się i wsiadła do samochodu.
Na miejscy byliśmy niedługo później. Theodore był bardzo zadowolony, kiedy zobaczył Agatę. Od razu wzięła go na ręce i jedyne co było słychać to śmiech małego.
- Zaraz przyjadą moi rodzice – powiedziałem do rudowłosej, kiedy usiadła na kanapie, wciąż wygłupiając się z moim synem.
- Kiedy? – spojrzała na mnie przerażona. Pewnie się stresowała.
- No nie wiem, może za pół godziny – zaśmiałem się, widząc jak się przestraszyła. – Aga, nie bój się. Nie zjedzą cię!
- Ale śmieszne.
Znów się zaśmiałem i podszedłem do stojącej w kuchni żony. Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło. Jak już wcześniej wspominałem, Jana ostatnio zachowywał się dziwnie. Nie pozwalała mi na zbyt wiele, chociaż zarzekała się, że wszystko jest w porządku. Nie było, zbyt dobrze ją znałem.
Spojrzałem w stronę salonu i kanapy, gdzie jeszcze chwilę temu siedziała Aga. Jednak nie zauważyłem jej. Dopiero po chwili zobaczyłem, że leżała na podłodze, a obok niej Theo, który próbował ustać, co skończyło się tym, że się przewrócił prosto na swoją ciocię. Zaśmiała się i przyciągnęła małego do siebie, a później cmoknęła go we włosy.


Agata

Kiedy leżałam na podłodze z Theo, usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Byłam przekonana, że byli to rodzice Simona. Szybko wstałam, biorąc na ręce małego i przytuliłam go. Chwilę później Jana zabrała go ode mnie, a Simi otworzył drzwi. Wzięłam głęboki oddech. Do środka weszła kobieta z mężczyzną. Oboje mieli około sześćdziesięciu lat. Wyglądali na miłych ludzi. Od razu przywitali się z synem, synową i wnuczkiem, a potem spojrzeli na mnie. Przez chwilę przyglądali mi się uważnie. W oczach mamy Simona pojawiły się łzy.
- Mój Boże,  jesteś taka podobna do Thomasa – powiedziała po pewnym czasie i przytuliła mnie. Czułam się trochę dziwnie, ale nie opierałam się. Byliśmy rodziną. – Jestem Margit, kochaniutka.
- Miło panią poznać, Agata
- Jaką panią? Jestem twoją ciocią – uśmiechnęła się szeroko. – Henrich, spójrz na nią. Wygląda jak twój brat.
Wujek nic nie powiedział, jedynie mnie przytulił. Po chwili zauważyłam w jego oczach łzy. Wcale się mu nie dziwiłam, w końcu wyglądałam jak jego zmarły brat. Byłam pewna, że o nim nie zapomniał, nie mógłby.
Po pewnym czasie atmosfera się rozluźniła, nie było już tak sztywno, a ja czułam się naprawdę dobrze wśród rodziny. Tak, to była moja rodzina. Wtedy też pomyślałam o mamie i o naszym kryzysie. Kochałam ją, była przecież moją matką i mimo wszystko, brakowało mi jej. Chciałam się z nią pogodzić. To wszystko nie powinno tak wyglądać.


Gregor

Kiedy w końcu wylądowaliśmy w Japonii, byłem wręcz wykończony i jedyne czego chciałem to łóżko. Chciałem spać. Pascal się nie zamykał, stwierdził, że tak dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, że musimy to nadrobić. Sam w to nie wierzyłem, ale cieszyłem się, kiedy przydzielili mi pokój z Killianem. Wolałem już jego, bo przynajmniej nie mówił mi o każdej sekundzie swoich wakacji. Naprawdę miałem tego dość. Peier może i w ostatnim czasie nie był moją ulubioną osobą, ale zdecydowanie wolałem jego towarzystwo. Niech Luca się męczy z Pascalem. Zaraz po rozpakowaniu, rzuciłem się na łóżko i momentalnie zasnąłem.


Simon

Cieszyłem się widząc, że Agata i moi rodzice dogadywali się. Tata wspominał wujka Thomasa i opowiadał różne historie. Zwłaszcza te z ich dzieciństwa, mimo dzielących ich lat, dobrze się bawili kiedyś. To jak ja i Aga. Między nami było dwanaście lat różnicy, ale wcale tego nie czułem.
Kiedy mama z tatą wrócili już do domu, siedziałem wraz z siostrą na kanapie i oglądaliśmy jakiś film. Jana miała wykąpać Theodore’a, więc nie mogła siedzieć z nami.
- Fajni są – uśmiechnęła się. – Zazdroszczę ci. Ty masz ich dwoje, a ja w tym momencie żadnego. Ojca nigdy... O, właśnie. Moglibyśmy jutro pojechać na cmentarz?
- Po co? – zmarszczyłem brwi.

- Chciałabym go odwiedzić. Może poczuję się lepiej? Mam taką dziurę w sercu… Wiesz, że nie zdążyłam go poznać, dlatego chcę zrobić to jutro – powiedziała i się do mnie przytuliła.

______________________
Hej wszystkim! :)
Przedstawiam Wam rozdział trzynasty (swoją drogą uwielbiam ten numer :D).
Teraz będziemy mieć trochę mniej Gregora, ale mam nadzieję, że nikt się na mnie nie obrazi z tego powodu. Skupimy się trochę bardziej na Agatce :)
Nawet nie wiecie ile się zbierałam, żeby napisać drugą połowę tego rozdziału. xD
Ale to wszystko przez taką jedną :D :*
Ja już się uciszam!
Buziaaaczki ♥

+ Zaczęłam pisać nowe opowiadanie. Tym razem o FC Barcelonie, więc jeśli ktoś chciałby poczytać to zapraszam na: encara-testimo.blogspot.com

poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział dwunasty

Simon

Obudziłem się w środku nocy, kiedy Jana mną szarpała. Wyglądała na przerażoną, więc szybko się ocknąłem. W sypialni panował półmrok, udało mi się jedynie dojrzeć jej twarz oraz dłoń na której była krew. Wyleciałem z łóżka jak oparzony i zapaliłem światło. Spojrzałem na żonę, której uda i krocze było zakrwawione. Przestraszyłem się nie na żarty. Co się stało? Podszedłem do niej, była blada.
- Zadzwoń po karetkę, proszę – wyszeptała, głęboko oddychając. – Kochanie, ja chyba poroniłam. Chyba byłam w ciąży.
Zamarłem. W ciąży? Jakiej ciąży? Spojrzałem na nią, nie wiedząc co powiedzieć.
- Proszę, Simon. Zadzwoń – poprosiła mnie.
- Zawiozę cię
- Nie, ktoś przecież musi zostać z Theo – powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
Nic nie odpowiedziałem, tylko złapałem za telefon i wybrałem numer alarmowy. Strasznie się bałem. Może dla niektórych to była głupie, ale naprawdę byłem przerażony. Nic takiego wcześniej się nie zdarzyło i miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał widzieć Jany w takim stanie.


Gregor

Kiedy się obudziłem, obok nie było Agaty. Zdziwiłem się, bo przecież zawsze to ja wstawałem najwcześniej ze wszystkich. Zastałem ją w kuchni, gdzie siedziała przy szklance wody. Wyglądała na zmartwioną. Kiedy usiadłem na krześle obok niej, dopiero mnie zauważyła. Nic nie powiedziała, tylko się we mnie wtuliła. Pogładziłem jej włosy i pocałowałem w czoło.
- Co się stało? – zapytałem po pewnym czasie. Aga ciężko westchnęła i odsunęła ode mnie.
- Jana jest w szpitalu – powiedziała i wzruszyła ramionami. – Właściwie więcej nie wiem. Simon był przerażony i nie mogłam od niego nic wyciągnąć.
- Wszystko na pewno będzie dobrze – powiedziałem i złapałem za jej dłoń. – Chcesz tam jechać?
- Najpierw musiałabym zadzwonić do Simona.
- To dzwoń – pocałowałem ją. – Ja w tym czasie się ubiorę.
Wróciłem do sypialni. Zastanawiałem się co się stało, bo przecież poprzedniego dnia była tu i wszystko było w jak najlepszym porządku. Miałem jednak nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Kiedy się przebierałem, do pokoju weszła Aga i zlustrowała mnie wzrokiem. Uśmiechnęła się i rzuciła mi jakąś koszulkę.
- Ubieraj się i chodź na śniadanie. Potem pojedziemy, dobrze?


Agata

Zaraz po śniadaniu, wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy do szpitala, w którym przebywała Jana. Strasznie się o nią martwiłam, ale niestety Simon był na tyle przerażony, że nie mogłam od niego nic wyciągnąć. Kiedy zadzwonił, budząc mnie i powiedział co się działo, od razu się rozbudziłam.
Gdy tylko zjawiliśmy się na miejscu, na korytarzu czekał na nas Ammann z synem na rękach. Od razu go od niego zabrałam. Pewnie już i tak długo z nim tak siedział i męczył się. Od razu poszliśmy w kierunku sali, gdzie leżała żona mojego kuzyna. Lekarz niestety pozwolił wchodzić pojedynczo, więc zostawiłam Theo pod opieką chłopaków i weszłam do środka. Zastałam Janę w nienajgorszym wydaniu, nie wyglądało to tak źle jak myślałam. Chyba jednak Simi trochę przesadzał. Usiadłam na krzesełku obok łóżka.
- Co z tobą? – zapytałam. – Od twojego męża nic nie wyciągnęłam.
- Poroniłam – westchnęła, a ja otworzyłam szerzej oczy. Że co? – Wczoraj przez pół dnia strasznie bolał mnie brzuch. W sumie zastanawiałam się czy nie jestem w ciąży, ale wolałam odpychać takie myśli. Potem w nocy, kiedy się obudziłam leżałam w kałuży krwi.
- Czyli Simon przesadził, mówiąc jak źle jest – pokręciłam głową. – Dzisiaj wracasz do domu?
- Prawdopodobnie. Wszystko co miało się stać, stało się – uśmiechnęła się.
- Nie czujesz się źle z tym? No wiesz… Straciłaś dziecko – spojrzałam na nią badawczo.
- Nie – westchnęła. – Może bym się czuła źle, gdybym wiedziała o ciąży, ale nie wiedziałam. Poza tym tak chyba jest lepiej, wiesz? Theodore nie ma nawet roku, a ja miałabym znów mieć dziecko? Przy nim jednym jest ciężko, a co powiedzieć jakby jeszcze jeden Ammann Junior się pojawił?
- Chyba pójdę powiedzieć twojemu księciu, że żyjesz i masz się dobrze. Nawet nie masz pojęcia jaki jest przerażony – zaśmiałam i wyszłam.


Simon

Agata zostawiła nam Theo i weszła do Jany. Chyba jako jedyny się martwiłem tak bardzo. Deschwanden zabrał mi syna, po pewnym czasie, chyba widząc, że ściskam go trochę za mocno. Mały przytulił się do niego i przymknął powieki. Widać, że był zmęczony, a ja go od samego rana ciągałem za sobą. Tyle, że co miałem z nim zrobić? Zostawić z moimi rodzicami? Zanim bym tam dojechał… Wolałem, żeby był ze mną i, żebym miał na niego oko.
- Śpi – powiedział Gregor i objął Theo swoimi ramionami.
Z sali mojej żony wyszła uśmiechnięta Aga. Dlaczego się uśmiechała? Przecież nie było się z czego cieszyć. Spojrzałem na nią pytająco.
- Przestań się już tak martwić, jasne? – usiadła obok mnie i spojrzała prosto w moje uczy. – Z Janą wszystko jest już w porządku. Nic się nie stało i jeszcze dziś wróci z wami do domu, rozumiesz? – uśmiechnęła się.
- Gdyby było w porządku, nie krwawiłaby w nocy
- Wtedy nie było, ale teraz już jest – powiedziała i spojrzała na swojego chłopaka z szerokim uśmiechem. – Chyba powinieneś pojechać z małym do domu. Jakby coś się działo, to zadzwonią.
- Nie mogę jechać
- I chcesz siedzieć tu z Theo, który się tylko męczy? Pomyśl też o nim. To małe dziecko. Potrzebuje snu we własnym łóżeczku i kaszy, a nie siedzenia w szpitalu, gdzie czuje się obco.
- Masz rację – westchnąłem. – Pojadę do domu.
Miała całkowitą rację, od razu powinienem pomyśleć o synu. To jego powinienem postawić na pierwszym miejscu. Jana była przecież w dobrych rękach, do tego od dłuższego czasu wszyscy powtarzali mi, że wszystko jest w porządku.


Gregor

Niedługo po tym jak Ammann zabrał syna i pojechał do domu, my także wsiedliśmy w samochód i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. Droga powrotna minęła nam w zastraszającym tempie. Rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Czułem się fantastycznie, kiedy byłem z nią. Nie ważne co się działo, ona sprawiała, że dzień stawał się jaśniejszy. Kochałem ją.
- Oszaleć można z Simonem – jęknęła,  kiedy weszliśmy do mieszkania i przytuliła się do mnie.
- Martwił się – rzekłem z uśmiechem, obejmując ją.
- Niepotrzebnie
Odsunęła się ode mnie i weszła do kuchni. Poszedłem za nią, wpatrując się w jej każdy ruch. Była niemal idealna. Złapałem ją od tyłu i odwróciłem w moją stronę, a później złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek, który od razu oddała.
- Która godzina? – zapytała, a ja pokręciłem głową.
- Czy to ważne? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a chwilę potem poczułem na swoich ustach jej wargi.
Uniosłem ją i posadziłem na stół, który był obok nas. Teraz znajdowała się na idealnej wysokości. Całowaliśmy się, a moje dłonie błądziły pod jej koszulką. Ustami zjechałem na jej szyję, a później zwinnym ruchem zdjąłem z niej materiał. Chwilę później Aga pozbyła się mojej koszulki. Całowałem każdy zakamarek jej ciała. Była idealna, nie potrafiłem się ją nasycić. Rozpiąłem zamek jej spodni, które chwilę później leżały już na podłodze. Agata złapała za pasek moich spodni i przyciągnęła mnie do siebie jeszcze bardziej. Potem rozpięła go, także szybko pozbywając się moich spodni. Przestaliśmy się całować i na chwilę po prostu ją przytuliłem. Kiedy już odsunąłem się, zauważyłem jak spoglądała na moje krocze i uśmiechnęła się triumfalnie. No cóż… Tak na mnie działała. Pozbyliśmy się swojej bielizny i rozchyliła swoje nogi. Przysunąłem się do niej i w momencie, kiedy nasze ciała się połączyły, pocałowałem ją zachłannie. Jęknęła wprost w moje usta. Tak strasznie jej pragnąłem, że mógłbym nie wypuszczać jej już nigdy.


Agata

Nigdy w życiu nie uprawiałam seksu na kuchennym stole, ale muszę przyznać, że było… interesująco. Właściwie z Gregorem to ja bym mogła wszędzie. Kiedy już skończyliśmy, jedyne co czułam to ból od siedzenia na twardym blacie, ale nie mogłam narzekać. Pozbierałam swoje porozrzucane ubrania i nałożyłam je na siebie, to samo uczynił Deschwanden.
- Już nigdy nie będzie się tu jadło jak przedtem – zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Mi pasuje – zawtórowałam mu i poprawiłam włosy. – Wiesz, że w życiu nie robiłam tego w innym miejscu niż w łóżku?
- Ja też, ale musisz przyznać, że to dość ciekawe doświadczenie – rozłożył ramiona, bym się do niego przytuliła.
- O tak, dość ciekawe – pokręciłam głową, kiedy już tkwiłam w jego objęciach. Spojrzałam na telefon i zauważyłam pięć nieodebranych połączeń i jedną wiadomość od Simona. – Jana już wyszła ze szpitala. Słyszałeś, żeby mój telefon dzwonił? – zmarszczyłam brwi.
- Wiesz… byłem trochę zajęty – zaśmiał się wprost w moje włosy.
_____________________________
Witam Was serdecznie! ♥
Na gifie Simon w sobotę. "Konkursu" komentować nie będę, 
bo w sumie nie ma co komentować. 
Mój Deschwi ładnie skoczył to odwołali xD
Zapraszam Was na rozdział 12 :D
Za tydzień pechowa 13?? A może nie? :D
Skokomaniaczko, o to mi chodziło, kiedy pisałam, że nie do końca ciąża xD
Buziaki i do następnego :*
PS: Tak, wiem. Znów krótko, pseplasam :( 

poniedziałek, 23 listopada 2015

Rozdział jedenasty

Agata

Od początku, kiedy tylko poznałam Janę, wiedziałam, że się dogadamy. Z resztą skoro jakimś cudem wytrzymywała z Simonem, musiała być równie zwariowana, co on.
Jana właśnie siedziała, pijąc sok, a mnie oddała Theo. Wzięłam go na ręce i chodziłam z nim po całym mieszkaniu Gregora. Co jakiś czas czułam wzrok Deschwandena na sobie, ale jedynie uśmiechałam się do siebie. Na kanapie rozsiadła się męska część i rozmawiała o czymś z ożywieniem.
- Aguś? – uśmiechnął się w moją stronę Ammann, a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami i podeszłam. – Wiesz, że wyglądasz dziś pięknie?
- Aha, czyli normalnie tak nie wyglądam? – zaśmiałam się.
- No oczywiście, że normalnie też wyglądasz pięknie – wyszczerzył się i szturchnął Gregora. – Prawda, że twoja dziewczyna jest piękna? – zwrócił się do siedzącego obok.
- No przecież, w końcu jest moja – powiedział brunet i przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam na jego kolanach.
Theodore strasznie się mi wyrywał, więc Simi go zabrał i przytulił. Gregor objął mnie swoimi ramionami, a ja poczułam znajome ciepło.
- No dobra, to co chcesz? – zapytałam.
- No wiesz co? Jak możesz myśleć, że coś chcę? Nie mogę już tak po prostu powiedzieć kuzynce, że jest piękna? – oburzył się, a Jana zaśmiała się i podeszła do swojego męża. – Pomyślałem, że na pewno chcesz spędzić ten tydzień z Gregorem, więc może zostaniesz tu na razie, a później cię zabiorę do Grabs, co?
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć poczułam oddech Deschwandena na mojej szyi, szepnął jedynie „Zgódź się, proszę”. Nie mogłam się nie zgodzić.


Simon

Wiedziałem, że się zgodzi. Poza tym nie ukrywam, Deschwanden tak mnie błagał, żebym ją o to zapytał, że nie miałem wyjścia. Przecież oczywiście sam nie mógł jej powiedzieć. Nadal mnie denerwował. Myślałem, że jak w końcu będą parą to się wszystko zmieni, ale jak widać jeszcze nie teraz. Agata nie chciała nas wypuścić zbyt wcześnie, więc zmuszeni byliśmy zjeść z nimi i obiad. Jana nie narzekała, bo w końcu mogła się wygadać za wszelkie czasy.
Kiedy tylko wróciliśmy do domu, położyłem syna do jego łóżeczka, bo już podczas podróży samochodem zasnął. Kiedy tylko wszedłem do kuchni zastałem moją żonę, stojącą przy jednej z szafek. Głowę miała spuszczoną i oddychała głęboko. Przestraszyłem się.
- Kochanie, co się dzieje?
- Źle się czuję – wymamrotała.
Od razu zaprowadziłem  ją do sypialni, wciąż zastanawiając się co się stało, co mogło jej zaszkodzić. Może ten obiad, który zrobiła Agata? Nie, to niemożliwe. Położyła się i jęknęła.
- Chodź tu – poklepała miejsce na pościeli, więc chwilę później leżałem już obok niej. Nie lubiłem widywać jej w takim stanie. – Zajmiesz się dziś Theo?
- Jasne, ale co jest? Coś cię boli?
- Brzuch, bardzo – przymknęła powieki.
- Może… - zacząłem. Chciałem się zapytać czy może jest w ciąży, ale przecież cały czas uważaliśmy.
- Nie, na pewno nie. Nie mogę być
Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.


Gregor

- Mam coś dla ciebie – powiedziałem podchodząc do Agi, która wkładała naczynia do zmywarki. Spojrzała na mnie pytająco. Z kieszeni wyjąłem srebrną bransoletkę. – Chciałbym, żebyś miała coś co będzie ci przypominało o mnie, kiedy już wyjadę.
- Jest piękna, ale skąd? Przecież odkąd wróciliśmy, nie widziałam, żebyś gdziekolwiek wychodził – wyciągnęła w moją stronę dłoń, na którym już chwilę później znajdował się prezent ode mnie.
- Powiedzmy, że mam ją już od dawna. Czekała na kogoś wyjątkowego – uśmiechnąłem się, kiedy przytuliła się do mnie.
- Przecież jesteśmy parą od wczoraj – spojrzała na mnie badawczo. – Skąd wiesz, że to akurat ja?
- Wiem to, kochanie. Przy nikim nie czułem się tak jak przy tobie. Napędzasz mnie do dalszej walki, do działania, przy tobie…  o nic się nie martwię. Jesteś najważniejsza, wiesz? – pocałowałem ją w czoło, a kiedy znów się we mnie wtuliła poczułem jak się uśmiechała.
- Dziękuję, jest przepiękna – zerknęła na swój nadgarstek.
Zbliżyłem swoje usta, żeby ją pocałować, kiedy rozległo się pukanie. Wywróciłem oczami.
- Otwórz.
- Zaraz – szepnąłem i złączyłem nasze usta w pocałunku. – Już idę – przyciągnąłem ją do siebie.
Ktoś po drugiej stronie drzwi bardzo chciał nam przeszkodzić. Kiedy pukanie nie ustawało, a ja nie miałem żadnego wyjścia, otworzyłem. Za drzwiami zauważyłem Killiana. Jęknąłem z niezadowoleniem.
- Ciebie też miło widzieć – powiedział i nie przejmując się niczym wszedł do środka. Mogłem nie otwierać drzwi, bo wyrzucić go to trochę niegrzeczne. – O, Agata! Cześć – powiedział podchodząc do mojej dziewczyny i pocałował jej policzek. Moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści, co rudowłosa musiała zauważyć, bo podeszła do mnie i złapała za jedną.
- Co chcesz? – zapytałem niezbyt uprzejmie. Od początku wiedziałem, że Aga mu się spodobała. Już pierwszego dnia…
- Wpadłem do ciebie, bo Luca siedzi z Celine, Pascal też gdzieś wybył…
- Jak widzisz ja siedzę z Agatą – objąłem ją, tym samym przyciągając do siebie. Przytuliła się do mnie.
- Jesteście parą? – jego oczy się rozszerzyły.
- Jesteśmy – odezwała się Aga z szerokim uśmiechem.
- Poważnie? No to gratulacje i powodzenia, szczęścia czy tam czegoś wam życzę – powiedział i się zaśmiał. – To chyba już pójdę. Może chociaż moja siostra jest wolna
Chwilę później już go nie było. No i całe szczęście.


Agata

Był zazdrosny. Rozumiałabym go, gdyby faktycznie miał jakiś powód, ale przecież nie miał. Nie wiem czy chodziło mu tylko o tego buziaka czy o to co powiedział, kiedy się poznaliśmy. Kiedy Killian wyszedł, Gregor usiadł na kanapę, wciąż był zdenerwowany. Podeszłam do niego, ale nawet nie podniósł wzroku.
- Greg – ukucnęłam przed nim, złapałam za jego podbródek i uniosłam tak, żeby patrzył na mnie. – Żaden Killian nie równa się z tobą – uśmiechnęłam się.
- Dopiero zaczęliśmy, a już… - powiedział smutno. Serce mi się krajało. – Problemy.
- To ty jesteś dla mnie najważniejszy i nic tego nie zmieni, wiesz? – musnęłam jego wargi swoimi.
- Ja po prostu… Nie chcę, boję się – zaśmiał się nerwowo. – Przecież co ja mam do zaoferowania?
- Miłość, coś czego żaden inny mi nie da. Mimo,  że znasz moje wady, jesteś ze mną. Każdy inny uciekłby.
- Nigdy bym nie uciekł. Nie od ciebie – uniósł kąciki ust. W końcu.
- Tak lepiej – usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego ciało. – Słyszysz? Nasze serca biją ten sam rytm. Czy to nie dostateczny argument?
- Dostateczny – pocałował mnie. – Nie wypuszczę cię z moich ramion, wiesz? – objął mnie szczelnie.
- Nie wypuszczaj. Tu jestem bezpieczna – powiedziałam i pocałowałam go w kącik ust.
Nie mam nawet pojęcia jak długo tak trwaliśmy. 
- Wiesz, mógłbyś mnie już puścić – zaśmiałam się, po kilku godzinach wspólnego leniuchowania. – Chciałabym pójść do łazienki
- No nie wiem, musiałbym się zastanowić – przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie i pocałował. – Ale wróć zaraz
- Przecież nigdzie nie ucieknę – pokręciłam głową.


Gregor

Może i nie powinienem być zazdrosny, bo w zasadzie nie miałem o co. Poza tym ani wtedy w Wiśle, ani teraz Agata nie wyglądała na zainteresowaną Killianem. Z drugiej strony, bałem się, że któregoś dnia zjawi się ktoś (niekoniecznie Peier), kto zabierze mi dziewczynę. W tej chwili była dla mnie wszystkim i nie mogłem na to pozwolić.
Wstałem z kanapy, czując ból. Nie miałem nawet pojęcia jak długo była w moich ramionach. Poszedłem do kuchni, żeby przygotować dla nas kolację. Robiło się już późno, a teraz ja musiałem dbać o Agę, co w prawdzie wcale mi nie przeszkadzało.
- Pomóc? – poczułem jak oplotła swoimi ramionami mój brzuch.
- O, nie. Ty siadasz, a ja przygotowuję, jasne? Nie słyszę sprzeciwu, więc – zaśmiałem się, a dziewczyna z niezadowoleniem wyszła do salonu, gdzie usiadła na kanapie.
- Ale mnie nie otrujesz, co?
- Może – zaśmiałem się.
Kiedy wszystko było już przygotowane, zawołałem ją. Wspólnie usiedliśmy do stołu i wzięliśmy się za jedzenie. Kiedy brała pierwszy kęs uważnie się jej przyglądałem. Miałem nadzieję, że jej zasmakuje.
- Nie patrz tak na mnie, bo naprawdę zaczynam myśleć, że chcesz mnie otruć – powiedziała, trzymając widelec przy ustach, a chwilę później zjadła. – Ej, to jest naprawdę dobre – zaśmiała się.
- Ma się ten talent kulinarny – uśmiechnąłem się.
- Jaka skromność – wywróciła oczami i wróciła do jedzenia.


Simon

Martwiłem się o żonę. Wyglądała okropnie, nie miała na nic siły i wciąż skarżyła się na ból brzucha. Także na mnie zrzuciła wszystkie obowiązki rodzicielskie. To nie tak, że nie chciałem czy nie potrafiłem się zająć Theo, ale martwiło mnie to. Nigdy tak nie było. Przez głowę przewijały mi się przeróżne myśli, w większości niezbyt dobre, ale starałem się je za każdym razem wyrzucać. Nie chciałem tak myśleć, nie mogłem.
- Lepiej? – zapytałem, wchodząc wieczorem do naszej sypialni, gdzie Jana wciąż leżała. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła. Czyli nie było aż tak źle.
- Dużo lepiej. Może potrzebowałam trochę odpoczynku? – powiedziała, kiedy usiadłem obok niej. Przytuliła się do mnie. Cieszyło mnie to, że mimo tych lat, które spędziliśmy ze sobą, mimo ślubu, dziecka, wszystko było takie jak na początku. Szalałem z miłości do niej, każdego dnia zakochiwałem się na nowo i jeszcze silniej. Pocałowałem ją we włosy.
- Kocham cię – szepnąłem, a ona tylko wtuliła się jeszcze mocniej we mnie.
________________________________
Hej Kochane! :)
To coś u góry chyba nawet nie można nazwać rozdziałem.
Kompletne dno, ale wiecie tak to jest kiedy ekonomista bierze się za pisanie xD
Ocenę zostawiam jednak Wam.
Wiecie co się wczoraj stało zaraz po konkursie?
Zaczął padać śnieg! No ludzie, proszę Was. :D
Ja wiem, wiem. Latem jest tu najgoręcej, a zimą najzimniej, ale że już?
Chociaż w nocy padał deszcz i po śniegu nie ma już śladu :D
To tyle ode mnie :P
:*

poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział dziesiąty

Agata

Byłam szczęśliwa. Od momentu, w którym poczułam na swoich ustach wargi Gregora, nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Niewiarygodne jak jedna osoba może sprawić tak wiele szczęścia. Teraz już w ogóle nie żałowałam ani wyjazdu, by poznać Simona, ani tego, że pojechałam dalej.
Stałam właśnie przy komodzie w mieszkaniu Deschwandena i przyglądałam się zdjęciu, które tam stało. Był na nim mały chłopiec w kombinezonie i z nartami. Był uśmiechnięty i widocznie zadowolony.
- Co robisz? – usłyszałam pytanie, a chwilę później poczułam jak Gregor kładzie podbródek na moim barku. – To było zaraz po moim pierwszym konkursowym skoku. Strasznie się stresowałem.
- Słodki byłeś, wiesz? – odwróciłam się i opierając o mebel spojrzałam rozbawiona na chłopaka.
- A teraz? – uniósł brew i uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś zabójczo przystojny – po usłyszeniu tych słów, objął mnie w pasie i pocałował zachłannie. Oddawałam każdy z jego pocałunków, błagając o więcej. Po dłuższej chwili oderwał się ode mnie i spojrzał prosto w oczy.
- Jesteś najcudowniejsza – szepnął,  a potem znów mnie pocałował.
Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej agresywne, a nogi się pode mną uginały. Niestety mój telefon musiał zadzwonić w tamtej chwili i wszystko przerwać. Kiedy udało mi się unormować oddech, odebrałam. Simon, bo kto niby inny?
- Mogłabyś zostać dziś u Grega? – zapytał, a mimowolnie się uśmiechnęłam i spojrzałam na stojącego przede mną bruneta. – Bo… no wiesz…
- No wiem – zachichotałam. – Spokojnie, jeśli tylko Gregor mnie przygarnie to będziecie mieli cały dom dla siebie – wywróciłam oczami, a Deschwanden od razu pokiwał głową, zgadzając się. – Tak więc załatwione. Bawcie się dobrze.
- Wy też – zaśmiał się i nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, rozłączył się.
-Czyli jesteś dziś ze mną? –zapytał Gregor, i przyciągnął mnie do siebie, tak że wylądowałam w jego objęciach. – Podoba mi się ta wizja.
- Mi też – uniosłam głowę i pocałowałam go.



Simon

Całowaliśmy się, powoli kierując w stronę sypialni. Cieszyłem się, że Agata zgodziła się zostać z Deschwandenem. Chociaż na pewno wcale żadne z nich nie miało nic przeciwko. To nie tak, że chciałem się pozbyć kuzynki, żeby móc czas spędzić z ukochaną. No może trochę. Boże, przecież ja jej tak długo nie widziałem! Tęskniłem jak szaleniec.
Pożądanie z każdym pocałunkiem wzrastało. Kiedy w końcu dotarliśmy do pokoju, zamknąłem za sobą drzwi nogą. Przywarłem Janę do ściany i zasypywałem jej ciało pocałunkami. Moje usta zjechały na jej dekolt. Była taka idealna. Złapałem za dół jej bluzki i ściągnąłem z niej. Mój wzrok momentalnie przeniósł się na jej jędrne piersi. Ukucnąłem przed nią, całując jej brzuch. Usłyszałem ciche westchnięcie i jej dłonie w moich włosach. Rozpiąłem guzik w jej spodniach i zsunąłem je z jej szczupłych nóg. Przelotnie pocałowałem jej udo i wstałem. Wróciłem do jej ust, przestając jedynie na krótką chwilę, gdy zdejmowała moją koszulkę. Rzuciła ją gdzieś w kąt. Znów skierowałem usta na jej szyję, mruczała cicho, jeszcze bardziej mnie podniecając. Pozbyłem się swoich spodni i uniosłem ją, a chwilę później położyłem na naszym łóżku. Nie potrafiłem się nią nasycić, była cudowna. Chwilę później byliśmy już całkowicie nadzy. Leżałem nad nią, patrząc wprost w jej oczy. Pocałowała mnie zachłannie, kiedy nasze ciała się złączyły.


Gregor

Nie potrafiłem nawet wyrazić tego jak szczęśliwy byłem w tamtym momencie. Przecież ja nawet na to nie zasługiwałem. Nie zasługiwałem na to, by Agata odwzajemniała moje uczucia. Jednak odwzajemniała.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie mojego mieszkania, które mimo, że zawsze było takie puste, wtedy cudowny głos i śmiech mojej dziewczyny (jak pięknie to brzmi) wypełniał je. Była przytulona do mnie, a palce naszych dłoni splotła. Byłem pewny, że słyszała i czuła jak moje serce wariowało. Jeszcze nie tak dawno nie miałbym odwagi zbliżyć się do niej tak bardzo, a teraz? Była ze mną.
- Co robimy? – zapytała podnosząc wzrok na mnie.
- Może coś obejrzymy? 
- To coś znajdź, a ja pójdę do łazienki – wyswobodziła się z mojego objęcia i wstała. Spojrzała na mnie rozbawiona. Nie bardzo wiedziałem o co jej chodziło. – Zaraz wrócę – zaśmiała się z uśmiechem na ustach i chwilę później zniknęła za drzwiami.
Podszedłem do szafki z filmami zastanawiać się nad wyborem. W ogóle nie miałem pojęcia co powinienem wybrać. Jaki gatunek?
- Może jakiś horror? – zapytała, a ja aż podskoczyłem. Już drugi raz mnie tak wystraszyła. – Wybacz – delikatnie pogładziła moje ramię.
Wybrałem film i wraz z rudowłosą usiadłem na kanapie. Przytuliła się do mnie, a ja nie mogłem się oprzeć i pocałowałem ją zachłannie. Oddała pocałunek, ale po chwili odsunęła twarz z szerokim uśmiechem. Miała mnie.
Film się zaczął, a ja nie mogłem się nawet na nim skupić. No bo jak? Kiedy obok siedzi ona wtulona we mnie? Tak strasznie nie chciałem jechać dalej, na kolejne konkursy. Wiedziałam, że tam już jej nie będzie, ale nie miałem wyjścia. Po zwycięstwie, pokładano we mnie jeszcze większe nadzieje. Nie mogłem przecież odpuścić w takim momencie. Mówiłem sobie, że jak wrócę to ona nadal będzie.
- Co jest? – zapytała i patrząc na mnie badawczo. Westchnąłem.
- Nie chcę lecieć do Japonii – odpowiedziałem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. – Nie chcę być tak daleko od ciebie.
- Będę na ciebie czekała – szepnęła i wpiła się w moje usta.


Agata

Nie poznawałam siebie oraz swojego ciała, które desperacko próbowało zbliżyć się do Deschwandena. Pocałowałam go zachłannie, a on oddawał każdy pocałunek z równą intensywnością. Cieszyłam się, że siedziałam, bo moje nogi mogłyby odmówić posłuszeństwa. Objął mnie w pasie, przysuwając jeszcze bardziej do siebie. Byłam tak cholernie spragniona bliskości. Oderwałam się i spojrzałam jak próbował unormować swój oddech. Wdrapałam się na jego kolana i znów przywarłam do jego ciała. Swoimi dłońmi objęłam jego szyję, a on swoimi zataczał kółka na moich plecach. Po całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz, a na dole podbrzusza rozlało się ciepło. Usta bruneta zjechały na moją szyję. Na chwilę oderwał się ode mnie i spojrzał wprost w moje oczy.
- Jesteś pewna? – zapytał, chociaż byłam prawie pewna, że doskonale znał odpowiedź.
- Potrzebuję cię – odpowiedziałam, a wyraz jego twarzy się zmienił. Był zaskoczony, ale i zadowolony. Czego mógłby się spodziewać? Przecież to jasne, że chciałam.
Kiedy wstawał uniósł mnie. Zdziwił mnie fakt, że ani na moment nie stracił równowagi oraz, że jak na takie chucherko miał dużo siły. Zaniósł mnie do swojej sypialni, w której pojawiłam się pierwszy raz. Nie miałam nawet chwili, żeby się rozejrzeć. Byłam zajęta doznawaną przyjemnością. Ułożył mnie na łóżku i chwilę później był nade mną. Wciąż całując, swoimi dłońmi błądził po moim ciele. Oparł się na rękach, które położył po obu stronach mojej głowy i spojrzał na mnie z góry. Był cudowny, dla mnie idealny. Podniosłam się do pozycji siedzącej, zmuszając go tym samym do odsunięcia się ode mnie. Zbliżyłam swoją twarz do jego, całując delikatnie. Nie odrywając się od Gregora, złapałam za końce jego koszulki. Zdjęłam ją z niego i przygryzając wargę spojrzałam na jego klatkę piersiową. Jak na skoczka wyglądał całkiem dobrze. Wyglądał dobrze, bo się w nim zakochałaś, głupku. Zrewanżował mi się, usuwając zbędną koszulkę z mojego ciała. Widziałam jak mi się przyglądał. Jak jego wzrok zatrzymał się na moich piersiach, a później zjechał na brzuch. Pociągnęłam go do siebie, przeszkadzając mu w oglądaniu mojego ciała. Jego wargi opadły na moje, całował mnie zachłannie, jakby miał być to nasz ostatni raz. Ustami zjechał do mojego dekoltu, a dłońmi błądził po dolnej części pleców, jednak po chwili przeniósł je na guzik i zamek moich spodni. Chwilę się siłował, wciąż schodząc niżej z pocałunkami. Teraz czułam jego wargi na piersiach. Kiedy zdjął moje dżinsy, odrzucił je gdzieś na bok, a potem pozbył się swoich. Znów leżał nade mną. Odsunął jedno ramiączko stanika, później drugie. Podniosłam się na łokciach pomagając mu tym samym w zdjęciu biustonosza. Kiedy odrzucił go na podłogę, poczułam jego usta na piersiach. Cicho westchnęłam. Zjechał do majtek, wkładając pod nie po jednym palcu z każdej strony. Pocałował mnie przez materiał, a chwilę później zdjął go ze mnie. Dostrzegłam też, jak zdjął z siebie bokserki. Nie miałam nawet chwili by na niego zerknąć, bo chwilę później poczułam go w sobie. Był delikatny, ale stanowczy. Objęłam Grega swoimi nogami, przyciągając go tym samym jeszcze bardziej do siebie. Z jego ust wydobył się cichy jęk. Moje dłonie błądziły po jego plecach. Był doskonały.


Gregor

Kiedy następnego ranka obudziłem się i zauważyłem Agatę przytuloną do mojego torsu, zrozumiałem, że to nie był sen. Nic co się wydarzyło nie było snem. Byłem z nią, wygrałem konkurs oraz spędziłem najlepszą noc życia z tą piękną dziewczyną. Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie wydarzeń poprzedniego wieczora.
Spała w moim łóżku nago. Czy mogło być coś lepszego? Oszalałem z miłości do niej i  chyba już nie było odwrotu. Nie potrafiłem się powstrzymać, więc złożyłem na jej czole czuły pocałunek. Chciałem mieć ją już zawsze przy sobie. Najpierw na jej twarzy pojawił się grymas, a chwilę później otworzyła oczy i widząc mnie uśmiechnęła się zniewalająco.
- Mogłabym się tak budzić codziennie – zbliżyła się do mnie i pocałowała.
Usiadła naciągając kołdrę ponad piersi. Wolałbym, żeby ją puściła. Wywróciła oczami, chyba domyślając się o czym pomyślałem. Także podniosłem się i pocałowałem ją w ramię, a później w plecy. Po jej ciele przebiegł dreszcz, a ja uśmiechnąłem się do siebie. Jedną z dłoni wsunąłem pod materiał szukając jej gładkiej skóry. Odchyliła głowę do tyłu, kiedy kreśliłem kółka na jej płaskim brzuchu.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa – szepnęła i odwróciła się w moją stronę. – Chodź do mnie – powiedziała puszczając materiał, który odsłonił jej piękne piersi.
Przyciągnąłem ją do siebie i nie miałem zamiaru jej puszczać. Teraz była tylko moja.
- Jestem tylko twój – szepnąłem do jej ucha, poruszając dłonią w górę jej uda. Cicho westchnęła.
- Chcę cię znowu – odezwała się równie cicho.
Położyłem ją na poduszki i wpiłem w jej usta. Całowałem każdy zakamarek jej ciała, jej skóra była miękka i ciepła. Pachniała doskonale. Objęła moje plecy swoimi dłońmi. W życiu nie pragnąłem nikogo równie mocno. Rozchyliłem jej nogi, a w momencie, gdy wszedłem w nią, oboje jęknęliśmy. Robiliśmy to wolno, napawając się każdą sekundą.
- Kocham cię – szepnąłem między pocałunkami, kiedy oboje opadliśmy. Jednak dźwięk telefonu Agi nie pozwolił na dalsze pieszczoty. Odebrała niezadowolona.
- Halo? No pewnie, zapraszamy. Za godzinę? Okej, pa – rozłączyła się, a ja wpatrywałem się w nią pytająco. – Simon, Jana i Theodore przyjadą za godzinę, więc ruszaj swój zgrabny tyłek i wstawaj.
- Muszę? – jęknąłem, robiąc słodką minę, mając nadzieje, że poskutkuje i będziemy mogli jeszcze się sobą cieszyć.
- Jak chcesz to nie wstawaj, ale ja idę wziąć prysznic – cmoknęła mnie w usta, zebrała ubrania i zniknęła z pokoju.
Ostatnia rzecz jakiej chciałem to, żeby Ammann pojawiał się, przerywając mój mały raj. Nie miałem jednak wyjścia, więc wstałem i się ubrałem. Wzrokiem ogarnąłem pokój i wyszedłem do kuchni.


Simon

- Simon, przestań – Jana wyrwała się z mojego uścisku wywracając oczami. – Jedziemy do nich, pamiętasz?
No jedziemy, jedziemy. Wolałem się im zapowiedzieć, bo kto ich tam wie na jakim etapie byli. Potrząsnąłem głową wyrzucając tę myśl z głowy. Odszedłem od żony, zostawiając ją z naszym synkiem i w telefonie wybrałem numer do Agaty. Odebrała niezadowolona. Zaśmiałem się w duchu.
- Halo?
- No cześć maleńka – mógłbym się założyć, że wywróciła oczami. – Może wpadniemy z Janą i Theo do Horw, do was?
- No pewnie, zapraszamy
- Będziemy za jakąś godzinę.
- Za godzinę? Okej.
- No to na razie – pożegnałem się z uśmiechem
- Pa
Zebrałem całą rodzinę, a przyznam nie należy to do najłatwiejszego zadania. Zebrać Janę to jeszcze jak cię mogę, ale Theo? Trzeba zabrać ze sobą więcej rzeczy niż kiedy jadę na zawody. Na miejscu pojawiliśmy się mniej więcej o czasie, w którym zapowiadałem. Drzwi otworzył uradowany Gregor i wiedziałem, że nie cieszy się, że nas widzi. Coś z tym wspólnego musiała mieć ruda dziewczyna siedząca przy stole i pijąca herbatę. Kiedy tylko mnie ujrzała, uśmiechnęła się i podeszła się przywitać. Chwilę później zabrała mojego synka i żonę. Widziałem jak rozmawiały ze sobą śmiejąc się. Cieszyłem się, że się polubiły. Razem z Deschwandenem usiadłam na kanapie. Brunet wpatrywał się z Agatę, która wzięła na ręce Theo. Ładnie to wyglądało.
- Pasuje jej maluch – zaśmiałem się. – Może sobie takiego sprawicie, co? – kiedy to powiedziałem, mój rozmówca się potężnie zarumienił. – No chyba, że wy tam… nie?
- To chyba nie twoja sprawa. Tym bardziej, że jesteś jej kuzynem – powiedział patrząc na mnie błagalnym spojrzeniem.
- No właśnie tym bardziej muszę wiedzieć – znów się zaśmiałem. – No dobra, już. Jestem cicho. Cieszę się, że w końcu się ogarnąłeś.
- Ja też – uśmiechnął się szeroko znów patrząc na Agę. – Kocham ją.
- No to teraz mi jej tylko nie zrań – powiedziałem poważnie.
- Nigdy jej nie zranię, obiecuję – uśmiechnął się, a ja wywróciłem oczy.
Oszalał. Kompletnie.
_______________________________
No brawo, brawo. 
Rozdział o natężeniu cukru jak w krwi mojej babci, która ma cukrzycę :D
O matko, ja nie wiem co się dzieje. xD
Układa się dobrze, ale niedługo Gregorek nam ucieknie do Japonii, Rosji i Kazachstanu. 
Chyba czas wrzucić kolejną postać, która by nam namieszała. 
Co Wy na to? :D
Pozdrawiam Pascala Kaelina, który od teraz jest moim mistrzem. 
Zawsze wiedziałam, że Szwajcarzy mają coś z głowami, ale nie wiedziałam, że aż tak! 
Poważnie, ten człowiek jest chyba trochę za bardzo pokręcony. xD
Zostawiam Was już z tym rozdziałem, małym jubileuszem.
Ostatnio miałam ochotę podliczyć, który to rozdział byłby w moje urodziny, 
ale poległam :D
No cóż... mam nadzieję, że chociaż trochę się spodoba i nie oślepniecie od tej słodkości. 
Za zgorszenia nie odpowiadam :D
Buziaki! :*

+ taka malutka reklama mnie xD >INSTAGRAM<