21
lipca 2018 r.
- Jana, pomóż!
Agata histeryzowała od dobrych
dwóch godzin, wszystko miało być idealne. O ile suknia wyglądała dobrze w
salonie, a później na ciele rudowłosej to teraz, chwilę przed ślubem nie
koniecznie, a przynajmniej jej zdaniem. Spojrzała w lustro i zrobiła
niezadowoloną minę.
- Aga, wyglądasz pięknie! Nie
marudź
- Nie, proszę cię. No zobacz –
tupnęła nogą jak mała dziewczynka. – Gdzie Thomas?
- Z twoją mamą, wyluzuj, bo nie
dożyjesz własnego ślubu – Jana wywróciła oczami, poprawiając białą suknię
przyjaciółki.
- Chyba zwymiotuję
- Ani mi się waż! Nie mamy
drugiej sukienki – pogroziła jej palcem. – Zobacz, czy możesz ją podnieść
trochę.
- Po co?
- Jakbyś chciała uciec sprzed
ołtarza…
Rudowłosa spojrzała na nią
przechylając lekko głowę. Jak mogła żartować w takie sytuacji? Agata wzięła
kilka głębokich oddechów. Denerwowała się, jak nigdy. Jak dotąd najbardziej
stresujące było pierwsze spotkanie z kuzynem, ale teraz… Zdecydowanie ślub.
- Jak przeżyję i dojdę do
ołtarza, zgodzę się na drugie dziecko – powiedziała poważnie.
- To będziemy dwie – Jana puściła
jej oko i odwróciła się na chwilę. Aga przez chwilę zastanawiała się nad
słowami, które wypowiedziała szatynka. Coś jej nie pasowało… Czyżby…
- Ty jesteś w ciąży! – pisnęła radośnie.
- Simon jeszcze nie wie –
uśmiechnęła się łagodnie. – Nie wypaplaj – zaśmiała się.
- Gratulacje, kochana. Który
tydzień?
- Ósmy, ale teraz zajmijmy się
tobą. W końcu to ty za kilka godzin będziesz panią Deschwanden
Stał zniecierpliwiony, czekając
aż ujrzy ją. Swoją wybrankę, ukochaną, z którą zamieszał spędzić resztę swojego
życia. Pomyślał o wszystkich wspólnych
chwilach, tych dobrych, tych złych… Był w pełni przekonany, że robił dobrze.
Dokonał dobrego wyboru, najlepszego z możliwych. Spojrzał jak w jednej z ławek
siedziała matka Agaty, z dwuletnim już Thomasem na kolanach. Jego syn był
cudowny, wnosił w życie wiele radości. Nie żałował go, ani wtedy, ani teraz.
Wreszcie ją ujrzał, była przepiękna, nie mógł oderwać wzroku od swojej narzeczonej.
Jeszcze narzeczonej.
- Wyglądasz pięknie – szepnął,
kiedy była już obok niego. – Jesteś najpiękniejszą panną młodą.
Zarumieniła się, sprawiając, że
wyglądała jeszcze cudowniej. Chociaż Gregor nie uważał, żeby mogła wyglądać
jeszcze lepiej.
- Kocham cię – spojrzała w jego
oczy i złapała jego dłoń.
- Ja, Gregor, biorę ciebie Agato za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja, Agata, biorę ciebie Gregorze za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
__________________________
Witam po raz ostatni na tym blogu.
Dobra, wiem, nastraszyłam kilka osób, że tu wcale szczęśliwie nie będzie.
No, ale przynajmniej odetchniecie z ulgą, że nie pozbawiłam nikogo życia.
A miałam takie plany, oj miałam :D
Dziękuję, dziękuję, moje Kochane! ♥
Za wszystkie komentarze i miłe słowa.
Dziękuję, dziękuję, moje Kochane! ♥
Za wszystkie komentarze i miłe słowa.
Wszystkie jesteście najlepsze i uwielbiam Was!
:*
Nie wiem jak sobie poradzę bez moich ukochanych dzieciątek.
:*
Nie wiem jak sobie poradzę bez moich ukochanych dzieciątek.
Bez Gregora, Agaty, Simona, Jany, Theo...
A może tak druga część? :D
A może tak druga część? :D
Wciąż możecie mnie znaleźć na:
Buziaki, trzymajcie się ♥♥♥