poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział czwarty

Agata

Obudziłam się o siódmej. Byłam jeszcze bardziej zmęczona niż, kiedy kładłam się spać. Nie mogłam spać. Ciągle myślałam o tym co powiedział mi Simon. Myślałam o moim ojcu i zastanawiałam się dlaczego tak się stało, nie wiedziałam co mam myśleć. Byłam przerażona. To wszystko wydawało się takie nierealne. Tak bardzo chciałam poznać prawdę, a teraz zaczynałam myśleć, że może gdybym nie wiedziała… Nie, nie, nie. To dobrze, że mi powiedział, że się dowiedziałam, bo przecież „najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa”. Wyszłam z łóżka i wzięłam szybki prysznic. Wiedziałam, że Simon się martwił i rozmowa na ten temat była nieunikniona. Musiałam zrobić coś, żeby się nie niepokoił. Ostatnie czego chciałam to, to żeby obwiniał się. To nie była jego wina, nie powinien się tak mną przejmować. Nikt przecież się mną nie przejmował. Kiedy już się ubrałam postanowiłam pójść pod skocznie, nie miałam pojęcia, o której mieli mieć trening, ale tak czy inaczej mieli tam być. Kiedy już odebrałam akredytację ruszyłam w stronę domku Szwajcarów. Trochę przejmowałam się tym, co sobie pomyślą, albo co będą mówili inni zawodnicy. Rzecz w tym, że nie miałam wyboru. Musiałam przecież wszystko poukładać. Kiedy weszłam do środka zastałam jedynie Gregora, który stał odwrócony tyłem i prawdopodobnie wybierał kombinezon, bo zauważyłam trzy rozłożone na łóżku. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo jak widać nie zauważył mojej obecności.
- Weź żółty – powiedziałam, stojąc za jego plecami, a kiedy ten mnie usłyszał, aż podskoczył.
- Wystraszyłaś mnie – powiedział ze śmiechem i pokręcił głową – Simi poszedł pobiegać, zaraz powinien wrócić. Żółty?
- Zdecydowanie – wyszczerzyłam się – Gdzie reszta?
- Luca od godziny rozmawia przez telefon ze swoją dziewczyną, a Killian… chyba też biega.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo drzwi się otworzyły i do środka weszli Simon i Killian. Ten drugi spojrzał na mnie i Deschwandena z uniesioną brwią.
- Przepraszam, że musiałaś czekać. Biegałem – Ammann uśmiechnął się do mnie
- Daj spokój, Gregor dotrzymał mi towarzystwa – powiedziałam i spojrzałam na Peiera, który w tamtej chwili wyglądał na bardzo zdezorientowanego
- Aaaa, no tak – Simon zrobił tak zwanego face palma – Aga to Killian, Killian to moja kuzynka, Agata
- Miło cię poznać – uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń
- Hm… nie wiedziałem, że Simi ma taką piękną kuzynkę – Peier poruszył zabawnie brwiami, a chwilę później oberwał od Simona w głowę


Gregor

Miałem ochotę przyłożyć Killianowi. Jednak, kiedy zobaczyłem jak Agata patrzyła na niego z uniesionymi brwiami i widocznie była rozbawiona, humor mi powrócił. No i całe szczęście Ammann jak zwykle był na posterunku. Niezadowolony Peier z przebiegu wydarzeń rzucił tylko, że idzie do Austriaków i wyszedł z domku, a kiedy tylko zamknął za sobą drzwi Simon zaczął się śmiać jak człowiek chory psychicznie. Agata tylko wywróciła teatralnie oczami i usiadła na moje łóżko. Chwilę później zaśmiała się i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem. Musiałem przyznać, że była naprawdę piękna. Miała długie rude włosy oraz duże niebieskie oczy. Usta miała koloru malin, a zgrabny nos dopełniał jej urodę.
- Jesteś nienormalny – powiedziała w stronę Ammanna i pokręciła głową z niedowierzaniem
- Właśnie… - zaczął Simon i usiadł obok swojej kuzynki – Jak się czujesz?
- Chodzi ci o… to wczoraj? – zapytała i westchnęła – Jakoś. Muszę to sobie poukładać w głowie, ale wszystko jest na dobrej drodze. Dobra, to kiedy macie trening?



Simon


Nie rozumiałem jej. Nie potrafiłem połapać się w jej osobie. Czy ktokolwiek może być tak bardzo pozytywnie nastawiony do życia jak Agata? Przecież normalny człowiek mógłby się załamać… nie radzić z tym, ale ona zaskakiwała mnie każdego dnia. Była cholernie silna i radziła sobie. Do tego Deschwanden chyba zwariował na jej punkcie. No tego to ja się nie spodziewałem. Zna ją jeden dzień, a już… Z resztą co się dziwić moja siostrzyczka jest śliczna, do tego bardzo mądra. Do konkursu drużynowego spędzała sporo czasu ze mną i Gregorem. Przekonałem się wtedy, że ona potrzebuje rodziny, wiedziałem, że jej matka… ach, szkoda nawet gadać. W głowie zaświeciła mi się lampeczka. Co jeśli jej matka miała rację? Może powinienem ją zabrać? Przecież tak naprawdę nic jej nie trzyma w Polsce. Oczywiście ta decyzja należała do niej i wcale bym się nie zdziwił jeśli nie zgodziłaby się. Jednakże chciałbym, żeby poznała Janę i Theo.
- Co tak siedzisz? – obok mnie pojawiła się panna Miazga, chociaż powinna nazywać się Ammann – Gotowy do konkursu? Polska wygra, wiesz o tym?
- Za to w Einsiedeln dokopiemy wszystkim! – uśmiechnąłem się w jej stronę – Gdzie byłaś?
- Poznałam Maćka Kota i sobie rozmawialiśmy, a potem przyszedł jeszcze Piotrek Żyła, więc trochę mnie zagadali. Na szczęście trener miał do nich jakąś sprawę i im uciekłam – zaśmiała się i utkwiła swój wzrok w chłopakach z Polski, którzy rozmawiali ze swoim trenerem
- Pojedziesz do Einsiedeln? – zapytałem, chociaż nie byłem pewny czy powinienem, przecież dopiero co się poznaliśmy, jeszcze pomyślałaby, że chcę ją uprowadzić czy coś
- Z chęcią pojechałabym na każdy kolejny konkurs – westchnęła i oparła głowę o moje ramię, odruchowo objąłem ją, a ta tylko się uśmiechnęła – Wiesz… nigdy nie miałam rodziny i nie bardzo wiem co robić.
- Teraz masz. Nie tylko mnie, moi rodzice i siostry na pewno z wielką chęcią by cię poznali.  No i moja żona Jana, to ona mnie namówiła, żebym do ciebie wtedy zadzwonił.
- Dobrze, że zadzwoniłeś. Z chęcią poznałabym ich wszystkich.
- Ach, no i mój synek, Theodore! Taka ciocia jak ty to skarb – uśmiechnąłem się, a rudowłosa spuściła wzrok – Coś się stało?
- Wcale mnie nie znasz, a traktujesz tak dobrze. Nie zasługuję na to. Chcesz mi pomagać, ale przecież nie musisz.
- Ale chcę. Właśnie o to chodzi w rodzinie, żeby sobie pomagać i być ze sobą w tych najgorszych jak i najlepszych momentach. Rodzina jest najważniej, a ty należysz do mojej. Nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek ci  zrobił krzywdę i nie pozwolę, żeby cokolwiek sprawiło, że się smucisz.
- Och, Simon – powiedziała i przytuliła się do mnie – Ty i Gregor jesteście tacy cudowni.


Agata

Siedziałam wtulona w Simona, mojego brata. Na początku było mi trudno, nie mogłam jakoś oswoić się z myślą, że tak gdzieś jest ktoś, dla kogo byłam rodziną, że komuś na mnie zależało. Dopiero w chwili, kiedy siedziałam w ramionach brata zrozumiałam to wszystko. Byliśmy rodziną i wiedziałam, że on mnie nie odepchnie, że zrobi wszystko dla mnie. Chciałam być tak dobrą siostrą dla niego, jakim bratem on był dla mnie. Przy nim czułam się dobrze i wszystko było takie naturalne. Poczułam, że zawsze mi brakowało takiej osoby. Nagle usłyszałam jak telefon Simona dzwoni.
- To Jana – uśmiechnął się, kiedy odsunęłam się od niego – Poczekaj chwilę.
Wstał i odebrał. Odszedł ode mnie i z szerokim uśmiechem rozmawiał ze swoją żoną. Zaczynałam się cieszyć, że ten jakże wesoły Harry Potter był ze mną spokrewniony. Chwilę później pojawił się obok mniej także uśmiechający się szeroko Gregor.
- Gotowy? – posłałam mu uśmiech, kiedy usiadł obok mnie
- Sam nie wiem, jakoś ostatnio słabo mi idzie. Z resztą nie mamy szans z Polakami, Niemcami czy Norwegami… - powiedział, ale mimo wszystko uśmiechnął się
- Za kilka lat będziecie najlepsi. Wasza kadra jest młoda i jestem pewna, że będzie dobrze. Poza tym to tylko letnie konkursy. Zimą dasz z siebie wszystko i będziesz kończył nie w pierwszej dziesiątce, a na podium – powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz – Dziękuję
- Za co? – otworzył szerzej czekoladowe oczy, a ja się uśmiechnęłam delikatnie
- Za wszystko. Nikt nigdy nie był tak dobry dla mnie jak ty i Simon. Naprawdę to wiele dla mnie znaczy i cieszę się, że cię poznałam
Otworzył jedynie usta, ale nie zdążył nic odpowiedzieć, bo podszedł do nas Simon i pokręcił głową. Cóż, ktoś tu sobie wyobrażał zbyt wiele.


Gregor

Kiedy Agata położyła swoją dłoń na moim ramieniu, poczułem motyle w brzuchu. Czułem się tak jak nigdy dotąd. Uśmiechnąłem się do siebie, bo o tym nawet nie marzyłem. To znaczy, nie zdążyłem nawet pomyśleć.
- Dziękuję
- Za co? – otworzyłem szerzej oczy
Za co ona mogła mi dziękować? Przecież nic nie zrobiłem, jedynie to ja mógłbym być jej wdzięczy za to, że się pojawiła w moim życiu. Zrobiłbym wszystko, żeby w nim pozostała. Szansa na coś więcej niż przyjaźń w moim odczuciu była prawie zerowa, ale wystarczyłaby mi jej obecność. Kiedy była obok czułem się lepiej i miałem więcej siły do walki, chciałem skakać. Może dla niej?
- Za wszystko. Nikt nigdy nie był tak dobry dla mnie jak ty i Simon. Naprawdę to wiele dla mnie znaczy i cieszę się, że cię poznałam
Otworzyłem już usta, żeby powiedzieć, że i ja cieszyłem się, że ją poznałem. W tamtej chwili byłem szczęśliwy. Agata cieszyła się, że mnie poznała? Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo obok pojawił się Simon, kręcący głową. Doskonale wiedziałem co myślał. Miałem nadzieję, że nic a nic nie powiedział swojej kuzynce. To mogłoby wszystko zepsuć, mimo że znałem ją zaledwie trzy dni.
- Ekhm… - odchrząknął Ammann – Próbna za dwadzieścia minut. Trzeba się rozgrzać – powiedział w moją stronę – To co? Przemyślisz to co mówiłem o Einsiedeln? – zapytał rudą, która się uśmiechnęła
- Już to przemyślałam, zgadzam się – uśmiechnęła się szeroko, a chwilę później tkwiła w objęciach skoczka
Na co się zgodziła? Einsiedeln? Chce tam jechać na konkurs? Boże, byłbym w niebie…
_______________________


CO? Pytanie, które pasuje do gifa jak i do tego dennego rozdziału.
Najkrótszy jaki kiedykolwiek napisałam, ale po prostu mam jakiś spadek formy literackiej czy coś.
Obiecuję, że kolejny będzie lepszy (i dłuższy), ale teraz zostawiam Was z tym czymś.
I zapraszam tych, którzy jeszcze nie byli na moim drugim blogu: tym razem Austria Team -> KLIK
Komentujcie, przyjmę każdą krytykę (konstruktywną oczywiście)
Buziaki i do kolejnego poniedziałku ♥ :* 

środa, 16 września 2015

Rozdział trzeci

Simon

Posłuchałem Gregora, a przynajmniej miałem zamiar zrobić to co mi radził. Przecież chciałem jej dobra, a ona musiała to wszystko wiedzieć. Oczywiście, że istniała możliwość, że po tym się załamie, ale przecież to bardzo silna młoda kobieta, prawda? Poza tym, miała ammannową krew, przeżyłaby wszystko! Oczywiście nie chciałem jej sprawdzać, broń Boże. Równie dobrze mogłem założyć na jej nogi narty i posadzić na belce. Myślę jednak, że prawda byłaby mniej bolesna, a że nie chciałbym jej wystraszyć za bardzo, to zrezygnowałem z tego jakże w stylu idioty pomysłu. 
- Ziemia do Ammanna – przed twarzą dłonią machał mi Deschwanden, spojrzałem na niego z politowaniem – Słyszysz co mówię? Trening jest za piętnaście minut. Idziesz czy zamierzasz patrzeć przed siebie tym swoim myślącym wzrokiem? 
- Idę – rzuciłem i zacząłem się przebierać


Agata

Do Wisły dotarłam przed wyznaczonym czasem. Postanowiłam przez chwilę pochodzić po miasteczku, napić się herbaty i ostatni raz przemyśleć tę sytuację. No dobrze, na przemyślenia to może było już troszeczkę za późno, ale miałam zamiar zastanowić się nad tym o co zapytać Simona. Nie chciałam od razu wyskakiwać z milionem pytań, ale wszystko tak bardzo mnie ciekawiło. Chciałam wiedzieć dosłownie wszystko, a on mógł być jedyną osobą, która pomoże mi w dowiedzeniu się czegoś na temat mojej osoby, mojej rodziny (która jest także jego rodziną) i Szwajcarii. Jedyne co wiedziałam o tym kraju to to, że mówią tam w wielu językach. Tylko nie rozumiałam tej takiej potrzeby mówienia po francusku czy włosku. Przecież oni wszyscy tam mówią po niemiecku, prawda? Czy może tylko tak mi się zdawało? Kiedy siedziałam w jakiejś kawiarence usłyszałam szepty, że właśnie w tym momencie Szwajcaria odbywała swój trening. Niewiele myśląc (ba, wcale nie myśląc), szybko zapłaciłam za herbatę, której nie zdążyłam wypić i wybiegłam. Wiedziałam, że trening był otwarty, każdy kto chciał mógł tam pójść. Więc i ja chwilę później pojawiłam się pod skocznią imienia Adama Małysza w Wiśle Malince. Od razu próbowałam wyszukać wzrokiem Simona, ale bez skutecznie. Pewnie był gdzieś na górze i czekał na swoją kolej. Postanowiłam ustać jak najbliżej, żeby mógł mnie zauważyć. Przecież doskonale wiedział jak wyglądałam, nie było powodu, żeby miał mnie nie poznać. Może i wyglądałam inaczej niż na zdjęciach, bo miałam rozpuszczone włosy, co naprawdę nie zdarzało się zbyt często, ale podejrzewam, że dla jego bystrego oka to nie przeszkoda (o ile nałożył szkła kontaktowe, bo jego wzrok podobno był… no powiedzmy, że nie sokoli). Torba, którą miałam na ramieniu przeszkadzała mi, ale z powodu małego konfliktu z rezerwacją pokoju nie miałam gdzie jej zostawić. Po pewnym czasie, kiedy już skończyli, zauważyłam Simona rozmawiającego z jakimś (dużo od niego wyższym) innym skoczkiem. Byłam prawie pewna, że był to Gregor Deschwanden. Spojrzałam na niego z myślą w głowie No spójrz tu idioto! Chwilę później na całe szczęście zauważył mnie i szybko podszedł. Dzieliła nas jedynie bramka, ale nie chciałam zmniejszać tego dzielącego nas dystansu. Spojrzałam na niego pytająco i błagająco. Chciałam, żeby to on powiedział coś pierwszy, bo w mojej zwykle załadowanej głowie panowała pustka. 
- Miło cię wreszcie poznać, Agata – powiedział i uśmiechnął się w tym swoim stylu, który zawsze przyprawiał mnie o uśmiech, kiedy widziałam to w telewizji 
- Może być Aga, jeśli wolisz – powiedziałam nadal bacznie przyglądając się mu, przez co chyba się trochę zmieszał – Przepraszam, po prostu… To jest… dziwne. To znaczy, nie wiem co o tym wszystkim myśleć i... Nie wiem 
- Co ty na to, żebym zabrał cię do naszego domku i porozmawialibyśmy? – zapytał, a ja tylko skinęłam głową i ruszyłam za nim, a chwilę później obok pojawił się Deschwanden z szerokim uśmiechem, dzięki któremu ukazywał rządek białych, lśniących zębów – Aga, to jest Gregor. Gregor to moja kuzynka Agata. 
- Miło mi cię poznać – powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń 
- Komu kibicujesz? – zapytał Gregor, poprawiając narty, które zjeżdżały z jego ramion 
- Głupie pytanie. Polakom – powiedziałam z dumą, ale kiedy napotkałam wzrok Simona pytający Słucham? Dodałam: - I wam oczywiście. Teraz to tak jakby mój obowiązek, prawda? 
- Czyli Polacy, bo Polka, Szwajcaria, bo Simi inaczej by cię zabił… hmm… ciekawie – wyszczerzył się znów i ledwo uchronił się przed ręką Simona 
- Na następnym miejscu Słowenia – powiedziałam – I nie, nie mam słoweńskich korzeni. Chociaż… kto to wie? O Szwajcarskich dowiedziałam się miesiąc temu – wzruszyłam ramionami


Gregor

Wracając do domku śmieliśmy się całą drogę. Agata okazała się strasznie towarzyską małą istotką. W każdym razie dla mnie małą. Byłem od niej wyższy o głowę! Jeśli chodzi o Ammanna to na początku zachowywał się trochę dziwnie, ale w końcu wyluzował i rozmawiał już normalnie. Pewnie był przerażony, a tu okazało się, że nie ma powodu do strachu. Aga nie była aż taka straszna i na pewno nie zabiłaby go. A może to tylko pozory? I pod tą chudziną o długich rudych włosach i błękitnych oczach kryła się bestia? Wątpię. 
- Panie przodem – powiedziałem, kiedy dostaliśmy się już do domków, chłopacy z innych kadr dziwnie na nas patrzyli, ale mnie to tylko śmieszyło 
- Nie masz noclegu? – zapytał Simon, kładąc jej torbę, którą niósł całą drogę, uparł się i nie było mocnych na niego 
- Miałam pewien problem, ale myślę, że do wieczora coś wykombinuję. W końcu w co drugim domu można wynająć pokój – powiedziała, a Ammann spojrzał na nią pytająco – Nie mów, że nie wiedziałeś, że od czterech lat co roku tu jestem! Mogłabym się założyć, że mnie śledziłeś czy coś. 
- Wyobraź sobie, że miałem inne zajęcia. Skakałem – wypiął dumnie pierś, a ja ze śmiechem padłem na łóżko 
- Reakcja Gregora daje wiele do myślenia – powiedziała i zachichotała 
Boże, co za śmiech! Nie, uspokój się, Deschwanden. 
- Gregor się zna jak świnia na gwiazdach 
- Serio? Jak świnia na gwiazdach? Naprawdę coraz mniej cieszy mnie fakt, że jesteśmy rodziną, Simon – zaśmiałem się, ta dziewczyna była genialna 
- Dobra, ale do rzeczy… wiesz czego oczekuję. Prawdy. 
- Tak. Naprawdę chcę ci ją dać – powiedział, siadając na swoim łóżku – Tylko… 
- Moja matka nie chce bym ją poznała, tak? Więc powiem ci tyle. Nie zwracaj na nią uwagi. Wyrzuciła mnie z domu po… pewnej sytuacji – przygryzła wargę, a ja widząc to przełknąłem głośni ślinę 
- Jak to cię wyrzuciła? – wstał jak oparzony – Jak…? Przecież… 
- Tak. Wywaliła, a ja jestem bez niczego. Nie mam pracy, a o znajomych nie myślę. 
- Coś… coś wspominała… 
- Mówiła, że chłopak mnie zdradził z najlepszą przyjaciółką w naszym mieszkaniu, na moich oczach? Cóż, wydaje mi się, że prawda na temat tej rodziny jest mniej bolesna. 
- I ty to przyjęłaś tak normalnie? – wtrąciłem, chociaż po chwili żałowałem, przecież to nie była moja sprawa 
- Jasne, że nie. Wściekłam się i załamałam. Minął już miesiąc, a ja ciągle przed oczami mam widok ich… robiących to. Staram się żyć teraźniejszością i nie zwracać uwagi na takich tępaków. 
Spojrzałem na nią z pewnego rodzaju zazdrością. Ja nie potrafiłbym sobie z tym poradzić. Jak można być tak bezmózgim, żeby zdradzić dziewczynę z jej najlepszą przyjaciółką i to jeszcze na jej oczach? W ogóle… jak można ją zdradzić?Ammann rozmawiał ze swoją kuzynką jeszcze długo. Na początku nie chciała jakoś dopytywać przy mnie, ale kiedy zaproponowałem, że zostawię ich samych, nie zgodziła się. Kazała mi zostać. Zaczęła go wypytywać o wszystko, a nawet o to jaka Szwajcaria jest, jacy są ludzie i czy myśli, że mogłaby pasować do nas. Naprawdę zaskoczyło mnie, jak bardzo była spokojna. Nie unosiła się, chociaż dało się zauważyć pewne emocje, które starała się tłumić. Wszystko było cudownie do czasu, kiedy zapytała o swojego ojca.
- Twój ojciec…
- Simon, powiedz mi w końcu prawdę – powiedziała siadając na moim łóżku, tuż obok mnie, a potem spojrzała na mnie i posłała mi najcudowniejszy uśmiech na świecie - Mogę?
Pokiwałem głową zgadzając się.
- Czy coś było z nim nie tak? Mama kłamała na jego temat, a ty unikasz tych pytań… Naprawdę chcę wiedzieć. Mam prawo wiedzieć kim był.
- To chyba nie najlepszy pomysł – powiedziałem
Doskonale wiedziałem kim był. Kto w Szwajcarii nie wiedział? Wszyscy wiedzieli… Problem był w tym, że nikt już na ten temat nic nie mówił.
- Ty wiesz? – spojrzała na mnie, a w jej oczach zauważyłem… ból? – Był jakimś celebrytą?
- Aga, posłuchaj. To naprawdę skomplikowane. Twój ojciec nie był tak cudowny jak myślisz. Nie był zwykłym facetem. Zginął, bo miał wyrok. Musiał zginąć. Teraz to już nie ma znaczenia, ale wtedy… Albo on albo twoja matka. Poświęcił się dla niej… i dla ciebie. Twoja matka była w szóstym miesiącu ciąży, kiedy to wszystko się zaczęło. Posłuchaj – Simon mówił z prędkością światła, ale mimo tego, ona najwidoczniej rozumiała wszystko dobrze – Twoja matka nie chciała, żebyś się o tym dowiedziała, bo… twój ojciec miał… na pieńku z mafią. Kiedyś do nich należał, ale kiedy poznał twoją mamę chciał się uwolnić. Chciał żyć normalnie, ale to nie było takie proste.
- Boże
Usłyszałem jedynie tyle, chwilę później wybiegła z naszego, szwajcarskiego domku.
- Daj jej spokój. Ona potrzebuje czasu – powiedziałem, chcąc zatrzymać Ammanna
Simi usiadł na swoim łóżku i schował twarz w dłonie.


Agata

Chciałam, żeby to wszystko okazało się durnym żartem, żeby to co powiedział Simon nie było prawdą. Nie chciałam w to wierzyć. Nie chciałam, żeby okazało się, że mój ojciec był w mafii. Boże, nawet w Szwajcarii jest mafia? Naprawdę nie chciałam w to wierzyć. Wybiegłam z domku chłopaków, zapominając o torbie. Dopiero kiedy usiadłam na jakiejś górce, nadal na terenie skoczków, doszło to do mnie. Powinnam tam wrócić. Przecież to nie była wina Simona. Wiem, że zareagowałam trochę zbyt porywczo. To nie było w moim stylu, ale co miałam zrobić? Uśmiechnąć się i machnąć ręką? Aż tak nie byłam pozytywna. Trochę się martwiłam co sobie pomyślał Gregor. Ale nim zdążyłam nawet o tym pomyśleć pojawił się obok mnie. Podał mi moją torbę i usiadł obok. 
- Simon się o ciebie martwi – powiedział, a ja tylko westchnęłam – Nie chciał ci tego mówić 
- Cieszę się, że powiedział. Chciałam wiedzieć wszystko, a teraz przynajmniej wiem cokolwiek. Zrobił to o co go prosiłam. Wiem, że pewnie nie czuł się z tym jakoś super, ale… zrobił to. 
- Porozmawiasz z nim jeszcze dziś? – zapytał brunet, patrząc na mnie tymi swoimi dużymi brązowymi oczami 
- Dziś już nie, ale powiedz mu, żeby się nie martwił o mnie. Jestem twarda, płynie we mnie przecież ammannowa krew. Poradzę sobie, ale muszę to wszystko przemyśleć. Jutro przed konkursem wpadłabym tu, ale ktoś musiałby mi pozwolić znów tu być. 
- Och, mam inny pomysł – powiedział i wstał, a ja spojrzałam na niego pytająco – Zaraz załatwię ci akredytację. Chodź ze mną Wstałam i złapałam swoją torbę, ale mi ją wyrwał kręcąc głową i zaprowadził do jakiegoś pomieszczenia. Chwilę rozmawiał z ożywieniem z jakimś mężczyzną, a później musiałam wypełnić jakiś dokument i zostałam poinformowana, że akredytację dostanę następnego dnia rano. 
- Więc teraz dostaniesz się tu bez problemu – powiedział Gregor, kiedy żegnałam się z nim już za domkami reprezentacji 
- Dziękuję za wszystko – powiedziałam, uśmiechając się – Naprawdę… I powiedz Simonowi, żeby się nie martwił, dobrze? – on tylko pokiwał głową, nie chciałam odchodzić, coś mnie do niego ciągnęło – Ja już pójdę. Do zobaczenia jutro – powiedziałam, ustałam na palcach i musnęłam jego policzek ustami i ruszyłam w stronę miasteczka, potrzebowałam noclegu.


Gregor

Stałem tam jak idiota szczerząc się do samego siebie. Miałem nadzieję, że ani Luca ani Killian nie widzieli mnie, bo wiadome byłoby to, że naśmiewaliby się ze mnie. Dobrze, że chociaż Ammann ostatnio odpuścił trochę ze względu na ostatnie wydarzenia, ale Luca? Ciągle wybierał mi jakieś dziewczyny i kazał z nimi umawiać. Co ten dzieciak wiedział? Szybko wróciłem do domku, gdzie Simi chodził w kółko. Doskonale wiedziałem o czym myślał. Spojrzałem na niego z politowaniem, a ten spojrzał na mnie wzrokiem bazyliszka. 
- Rozmawiałem z nią. Mówiła żebyś się nie martwił. Jutro pogadacie, załatwiłem jej akredytację – powiedziałem, ale kiedy spotkałem jego wzrok, dodałem: - No co? 
- Nic przecież nie mówię – wyszczerzył się i poruszył zabawnie brwiami 
Chwilę temu stwierdziłem, że Simon trochę odpuścił, cóż… jednak nie do końca. Ominąłem go i położyłem się na łóżko na brzuchu. Nie mogłem się przestać uśmiechać, chociaż wiedziałem, że nie powinienem myśleć o niej w ten sposób. Na litość boską, ona była kuzynką mojego kumpla. Niestety moja starania spełzły na niczym. Nie mogłem wyrzucić jej w mojej głowy.
________________

Dziękuję, dekuji, thank you, danke, hvala, takk, merci, gracias, grazie...za wszystkie komentarze, wszystkie wyświetlenia i każde przeczytane słowo.
Szczerzę się jak Gregor na tym gifie :D 


Czytajcie i komentujcie :3

poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział drugi

Agata

Moje serce momentalnie stanęło, a ja z milionem myśli w głowie runęłam na podłogę. Nagle poczułam straszny ból głowy, który zdawał się rozdzierać mnie. Chwilę później, ze słuchawką nadal przy uchu, usiadłam i zaczęłam oddychać głębiej. Nie mogłam myśleć, wszystko było zbyt intensywne. I nie miałam tu na myśli bólu głowy, chociaż przyznam bolało niemiłosiernie. Intensywne były moje uczucia w tamtej chwili. Czy powinnam się rozłączyć? Może z nim porozmawiać? Ale co, do diabła, on chciał ode mnie? Postanowiłam zaryzykować. Przecież nie dowiem się gdzie należę i kim jestem, jeśli nie dam sobie szansy na rozwiązanie tej zagadki. 
- Halo? Wszystko w porządku? 
- W porządku? – prychnęłam – Jeśli chodzi o mój stan fizyczny, jakoś dam radę. 
- Wiem, że to dla ciebie trudne, ale… 
- Trudne? – przerwałam mu – Po dwudziestu dwóch latach dowiaduję się, że nie jestem tym kim byłam zawsze, tym kim myślałam, że byłam. Nagle dowiaduję, że jestem Szwajcarką, a moim kuzynem jesteś ty, skoczek narciarski. Jak to wszystko można poukładać? 
- Poukładasz. Jesteś przecież strasznie silną kobietą, Agato. 
- Nie znasz mnie, Simon – powiedziałam, kręcąc głową – Nic o mnie nie wiesz 
- Wiem o tobie zaskakująco dużo. Twoja mama… mam z nią kontakt od dawna. Dzwoni do mnie i opowiada o tobie. Wysyła zdjęcia. 
- Pocieszające – powiedziałam z ironią – Czyli wszyscy wiedzieli, oprócz mnie? 
- Powinnaś dowiedzieć się już dawno. Twoja mama nalegała, żeby poczekać. Teraz wymknęło się to spod kontroli. 
- Czego oczekujesz ode mnie? 
- Chcę cię poznać. Jesteśmy rodziną. 
- Letnie Grand Prix w Wiśle – powiedziałam i się rozłączyłam 
Dlaczego się na to zgodziłam? Dlaczego to zrobiłam? Wciąż siedząc na podłodze, zaczęłam płakać. Znów. To wszystko było chore, jak… jak tak mogło się stać? Dlaczego tak wiele lat przede mną to ukrywano?


Simon

- Widzisz Theo? Tatuś dał radę – powiedziałam do małego 
Z jednej strony byłem zadowolony z tego, że się udało, ale z drugiej byłem autentycznie przerażony. Przecież jaką miałem pewność, że ten plan, który wymyśliliśmy z ciocią Renatą jakimś cudem przejdzie? Wiedziałem tylko, że musiałem zdobyć zaufanie Agaty w jakiś sposób. Wątpiłem, żeby w takim momencie ufała własnej matce, ale przecież były rodziną. Jedyną. Przez chwilę pomyślałem, że w ogóle się nie odezwie, kiedy zadzwonię, że od razu się rozłączy. I cholera, jej niemiecki był perfekcyjny! Mimo wielu rzeczy, które Renata źle zrobiła to wysłanie córki na kurs niemieckiego był świetną decyzją. Słychać było, że w jej żyłach płynie szwajcarska krew. 
- Jana? Kochanie, to ty? 
Do salonu weszła moja żona i spojrzała na mnie pytająco i z litością. Zgadzam się. Mogliśmy z Theodorem wyglądać zabawnie. Leżałem na kanapie, a na moim brzuchu spoczywał mój syn, też leżąc na plecach. Jego koszulka była podwinięta do góry, a mały bawił się swoim brzuchem. Jana wybuchła śmiechem, podeszła do nas i z politowaniem spojrzała na mnie. Zabrała Theo, a mnie pocałowała. Chciałem przyciągnąć ją do siebie, ale teraz nie miałoby to sensu. 
- Dzwoniłem do niej 
Poszedłem za żoną, która właśnie kładła małego do łóżeczka. Tylko wzięła go na ręce, a on już zasnął! Magia. 
- I? 
- Zgodziła się mnie poznać. W Wiśle – powiedziałem marszcząc brwi i razem wyszliśmy znów do salonu 
- To dobrze. 
- No niby tak, ale… 
- Żadnego ale. Świetnie się spisałeś – powiedziała i pocałowała mnie 
Pociągnąłem ją w stronę kanapy, na której oboje wylądowaliśmy chwilę później. Przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem namiętnie całować. Później moje usta zjechały na jej szyję. Czułem się jak zakochany nastolatek, kiedy byłem z nią. Moje dłonie wylądowały na jej biodrach, a później włożyłem je pod jej bluzkę, która chwilę później leżała już na podłodze. Jana nie pozostawała mi dłużna. Ściągnęła ze mnie koszulkę i zaczęła całować mnie po klatce piersiowej, chwilę później powracając jednak do moich ust. Przekręciliśmy się i teraz ona leżała pode mną. Z uśmiechem pozbawiłem nas reszty ubrań.


Gregor

Chciałem udowodnić trenerowi, że stać mnie na wiele. Że stać mnie nawet na podium. Byłem już coraz bliżej. Często udawało mi się kończyć konkurs w pierwszej dziesiątce. Jasne, że przetrenowanie nic pozytywnego nie mogło mi dać, ale skoro za trzy tygodnie mieliśmy jechać do Polski chciałem trochę poprawić formę, która niestety ostatnio szła w dół. Niektórzy uważali mnie za takiego, który wiecznie jest zadowolony, nie ma problemów. Prawda była taka, że nie radziłem sobie ostatnimi czasy w skakaniu. Zdawało mi się, że jestem najsłabszy ze wszystkich, że Luca i Killian radzili sobie o wiele lepiej. Czułem się, jakby wszyscy o mnie gadali i mówili jak słaby jestem. Drugim problemem byli moi rodzice. To nie tak, że żyliśmy w nienawiści, że kiedy jeszcze z nimi mieszkałem, tłuki mnie trzy razy dziennie, głodzili i ukrywali w piwnicy. Po prostu nie dogadywaliśmy się najlepiej. Już na samym początku nie byli najszczęśliwsi, kiedy powiedziałem im, że chcę kontynuować skakanie. Ojciec był na siebie zły, że zabrał mnie kiedyś na trening do okolicznego klubu. Uważali skoki za coś złego? Przecież nigdy nie miałem nawet poważniejszej kontuzji, a tym bardziej po skoku. Jeśli już, to jakaś pojawiała się po treningu.


Agata

Ostatnio ciągle płakałam. Byłam zdezorientowana, bo w mojej krwi płynęła polska i szwajcarska krew, bo mama ciągle kłamała, bo Ammann był moim kuzynem i chciał mnie poznać. Chociaż z drugiej strony cieszyłam się, że jednak mam jakąś rodzinę. Że nie jestem sama na świecie z mamą. Nie miałam nigdy nikogo. Dziadkowie zmarli już dawno, a mama nie miała żadnego rodzeństwa. Moimi rodzicami chrzestnymi byli jacyś przyjaciele matki, którzy już od dawna się mną nie interesowali. Nie miałam im tego za złe, bo przyjaźnie się kończą. Różnie. No i znów wracamy do tego samego. Znów myślałam o Agnieszce i Łukaszu. Jak mogli mi to zrobić? Jak mogli mnie tak oszukiwać? Niemniej chyba sobie na to zasłużyłam. Musiałam, bo nie było innego wyjaśnienia tej sytuacji. Chciałam się też dowiedzieć wszystkiego o moim ojcu. Tym prawdziwym, a nie wyimaginowanym przez mamę. Wiedzieć cokolwiek co byłoby prawdą. Nie miałam pojęcia czy to co słyszałam nie raz było prawdą czy nie. A jeśli chodzi o Simona to setki razy go widziałam, a to w telewizji, gdy oglądałam zawody, a to na żywo, kiedy byłam na Letnim Grand Prix czy Pucharze Świata. Nigdy nie wiedziałam, że mogłoby coś nas łączyć. Ciekawiło mnie, czy on wiedział, że tam byłam i czy obserwował mnie. Czułam się źle z tym, że nie wiedziałam. Może sam fakt, że mój ojciec nie był Polakiem nie był zły - Boże, kto by nie chciał mieć zagranicznego rodzica? – ale to, że było to przede mną ukrywane tyle lat już tak.
Właściwie to z niecierpliwością oczekiwałam zawodów. Miałam mnóstwo pytań. Obiecałam sobie też, że już nie skoczę na niego. Przecież nie była to jego wina, ale mamy.


Simon

Dni do wyjazdu do Wisły mijały bardzo szybko. O wiele szybciej niż bym chciał. Ciągle myślałem o tym, czy powinienem powiedzieć Agacie wszystko co wiedziałem. Niektóre sprawy były chyba jednak zbyt trudne nawet dla niej. Rozmawiałem z nią jeszcze raz i poważnie, była to naprawdę miła rozmowa. Właściwie nie pytała o nic konkretnego, tylko jak się czułem i jak szły przygotowywania do konkursów. Wydawało mi się, że omijała ten temat z daleka, co mi odpowiadało, ale z drugiej strony – chciałem, żeby pytała o to skąd pochodzi i tak dalej. Kiedy już jechaliśmy do Polski, siedziałem obok Deschwandena, który prawie zawsze mi towarzyszył. Przyjaźniliśmy się, chociaż ostatnio strasznie mi odwalało. Żyłem tylko tą sytuacją z Agatą. Wszystko mnie wkurzało i każda osoba - wydawało się - chciała się wpieprzać w moje życie i moje sprawy. Gregor siedział ze słuchawkami na uszach, najwidoczniej i on dostał od mnie. Nie chciałem, ale nie wiedziałem co robić. Szturchnąłem go, a ten zdjął słuchawki i spojrzał na mnie pytająco. Widziałem, że nie był najszczęśliwszy, że przeszkadzam mu w słuchaniu muzyki, a może tylko chciał tak wyglądać. 
- Ostatnio zachowywałem się jak kretyn – powiedziałem, opierając się głową o oparcie za mną – Chodziłem nabzdyczony i wyżywałem się na wszystkich. 
- Nie dało się nie zauważyć - mruknął brunet 
- Teraz jestem już starym, normalnym Simim – powiedziałem kładąc prawą dłoń na sercu, Gregor otworzył jeszcze szerzej oczy, aż w końcu się zaśmiał 
- Potter wrócił – wymamrotał i z powrotem nałożył słuchawki na uszy


Gregor

Tego zdecydowanie się nie spodziewałem. To znaczy, no jasne, że wiedziałem, że coś było na rzeczy, że Simon zachowywał się tak, a nie inaczej. Jednak mimo wszystko zabawne było słyszeć przeprosiny od niego. Nie użył tego magicznego słowa, ale i tak było dobrze. Powróciłem do słuchania muzyki, bo zawsze robiłem to przed zawodami w drodze do kolejnego miasta. Teraz czekały nas trzy dodatkowe dni na treningi w Wiśle i miałem nadzieję, że w końcu coś uda mi się skoczyć. Słyszałem, że w Polsce było nieco chłodniej niż u nas, co mnie naprawdę cieszyło. Ostatnio nie dało się skakać. Wcale bym się nie zdziwił gdyby któryś z nas odparzył sobie to miejsce, którego lepiej nie odparzać. 


Agata

- Cieszę się, że zgodziłaś się na spotkanie z Simonem. 
- Cieszę się, że okazał więcej wsparcia od ciebie – mruknęłam pod nosem – Chciałabym się w końcu czegoś dowiedzieć o sobie, skoro ty nic mi nie mówisz. 
Siedziałam na podłodze w swoim pokoju i pakowałam torbę na wyjazd. Zamierzałam się tam pojawić dzień przed konkursem drużynowym, żebym mogła wcześniej spotkać się z Ammannem. Wiedziałam, że mówieniem takich rzeczy denerwuję mamę, ale miałam to gdzieś. Ona ukrywała przede mną prawdę przez ponad dwadzieścia dwa lata. Czy to nie wystarczający powód do bycia złym? Czasami nawet wydawało mi się, że naprawdę robiła to dla mojego dobra, ale przecież co miałoby mi to dać, że nie wiedziałam skąd pochodzę. Czy to aż tak straszna wiadomość? Nie wydawało mi się. Przecież to nic strasznego być w jakiejś części z innego kraju. I, do diabli, mieć kuzyna, który jest skoczkiem. To jest coś. Tym bardziej, że zawsze lubiłam skoki. Teraz zdawało mi się, że to mogło być w mojej krwi, skoro tata był wujkiem Simona.
- Agatko, przecież ci powiedziałam wszystko – rozłożyła ręce, a ja zmroziłam ją wzrokiem 
- Wszystko co chciałaś, żebym wiedziała. Reszta jest taka straszna? 
- Nie możesz się dowiedzieć o wszystkim na raz – powiedziała, podchodząc do mnie 
- Mogę. I tak będzie 
Mama dotknęła mojego ramienia i kiedy odsunęłam się, odeszła. Wyszła z pokoju, a ja znów poczułam jak łzy napływają do moich oczu.


Simon

Chwilę po treningu, kiedy już wpadłem za Gregorem do naszego pokoju, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis Renata Miazga. Od razu odebrałem, bo wiedziałem, że ciotka i tak nie odpuści. 
- Tak, słucham? 
- Simon, słuchaj… Agatka nie może się dowiedzieć prawdy o Thomasie. Nie może wiedzieć w co był zamieszany i dlaczego już go nie ma 
Westchnąłem, naprawdę miałem dość kłamania. Tym bardziej, że naprawdę polubiłem moją kuzynkę i nie chciałem się jej narażać. Z drugiej strony ta prawda mogłaby nieźle złamać serce dwudziestodwulatki. 
- Nie, nie. Nie będę już jej okłamywał. Ciociu, naprawdę mam dość. Ona musi poznać prawdę. Jak długo ją przed nią ukrywałaś? Dwadzieścia dwa lata! Agata jest silna i jakoś sobie z tym poradzi – powiedziałem i poczułem wzrok Deschwandena na sobie, od razu wróciłem na ziemie, bo już zapomniałem, że nie jestem sam w pokoju 
- Ale ja nie chcę, żebyś jakoś sobie poradziła. Simon, jej życie ostatnio się załamało kompletnie. Utrata pracy, zdrada chłopaka i przyjaciółki, moje kłamstwa… Ona jest silna, nie mam co do tego wątpliwości, ale pomyśl… jak wiele może jeszcze znieść? 
- Ja to rozumiem, ale… ta sprawa jej nie dotyczy, a to właśnie ona na tym najbardziej cierpi 
- Wiem – westchnęła – Nie chcę jej stracić. Już i tak nie chce ze mną rozmawiać. Może… zabrałbyś ją do Szwajcarii? Tak jak rozmawialiśmy wcześniej? 
- Mówiłem, że to kiepski pomysł. Ach, nie, moment. To katastrofalny pomysł. Nie mogę jej porwać do Szwajcarii, mimo że to moja kuzynka. Poza tym właśnie zaczęło się Letnie Grand Prix. Nie ma szans – powiedziałem, ale po chwili dodałem – Muszę z nią najpierw porozmawiać. 
Rozłączyłem się i padłem na łóżko. W tym konflikcie byłem po stronie kuzynki. Nie rozumiałem jej matki. Zachowywała się jak dzieciak. Nie rozumiała, że swoimi kłamstwami raniła córkę? To naprawdę, dziękuję bardzo za taką ciotkę. 
- Co jest? Kto to? Kim jest Agata? – zaczął zasypywać mnie pytaniami Gregor 
Spojrzałem na niego i już chciałem mu odpyskować, ale stwierdziłem, że nie mogę. Nie mogę znów popadać w konflikt z kimkolwiek. Może powinienem mu powiedzieć? W końcu był moim kumplem. 
- Problemy rodzinne. Kojarzysz Thomasa Ammanna? – zapytałem, a kiedy ten pokiwał głową, dodałem: - Cóż, miał córkę z Polką. I ta jego córka ma na imię Agata. Mieszka w Polsce z matką, która kompletnie ukryła to przed dziewczyną. Powiedziała jej, że jest stuprocentową Polką, a jej ojciec zginął w wypadku samochodowym. Ciągle kłamała. Agata w końcu się dowiedziała no i… jej matka, to znaczy moja ciotka, chce, żebym kłamał. Niby dla jej dobra, ale ona nie zniesie kolejnych kłamstw. Już i tak ma nieźle porozwalane w życiorysie. Agata będzie tu i mam się z nią spotkać i porozmawiać. Jestem prawie pewny, że będzie chciała wiedzieć wszystko. Wiem, że powinienem jej powiedzieć wszystko, ale nie mogę. Plus jej matka chce… wiesz co? Żebym zabrał ją do Szwajcarii. Na zawsze. 
- Nie wiem czy powinienem pytać – powiedział, ale kiedy spotkał mój wzrok dodał: - Moim zdaniem powinieneś zrobić to co uważasz za słuszne. Skoro twierdzisz, że nie poradzi sobie z kłamstwem, powiedz prawdę. Nie jest w tym przecież sama. Zawsze może liczyć na ciebie. A jej matka… olej ją. Najwyraźniej dba tylko o siebie. 
- Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek to powiem, ale masz rację. Dzięki, młody!

_____________



Stwierdziłam, że będę robiła dwa razy dłuższe rozdziały, ale takie, w których jednak coś jest. Tak więc teraz trochę szybciej wszystko będzie się działo. Najprawdopodobniej za tydzień nie pojawi się kolejny rozdział. Przepraszam! :(
No, ale... mam nadzieję, że się podoba :)
Buziaki :*