Gregor
Dosłownie spieprzyłem serię
próbną. Myślami byłem gdzieś indziej i nie mogłem się skupić. Już nawet nie
pamiętałem, kiedy zdarzyło mi się to ostatni raz. Zaraz po zejściu ze skoczni
podszedł do mnie trener i zaczął mówić coś na ten temat. Do cholery, starałem
się. Przecież chciałem skoczyć jak najlepiej. Chwilę po tym jak odszedł,
usiadłem na ziemi. Przymknąłem powieki i starałem się wyrzucić z głowy
wszystkie myśli. Niestety na próżno. Byłem na siebie wściekły, jak mogłem
skoczyć tak beznadziejnie? Byłem beznadziejny. Coraz częściej utwierdzałem się
w tej myśli. Starałem się, żeby było lepiej, trenowałem jeszcze więcej i ciężej
niż przedtem, ale nie widziałem żadnych efektów. Jak widać nie tylko ja, trener
także. Miałem coraz więcej wątpliwości co do występów w kolejnych konkursach.
Chciałem, ale nie tylko ja miałem na to wpływ.
- Gregor? Co jest?
Otworzyłem oczy, a przede mną
stała Agata. Jęknąłem, wcale mi nie pomagało, że wciąż była tak blisko. Jasne,
że chciałem się jej pokazać z jak najlepszej strony, ale znów nie wyszło tak jak
miało. Usiadła obok mnie i patrzyła swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
- Hej, nie przejmuj się. Każdemu
może się zdarzyć słabszy skok – uśmiechnęła się i położyła swoją dłoń na moim
ramieniu, a ja momentalnie się uśmiechnąłem. – Poza tym… Tak czy inaczej jesteś
świetny. Gdybyś nie był, nie byłoby cię tu.
- Dzięki, ale chyba nie bardzo –
pokręciłem głową.
- Nie doceniasz swoich umiejętności – przygryzła wargę, a chwilę później
przywarła swoim ciałem do mojego, zanim się zorientowałem co się działo minęło
sporo czasu. Jednak jak najszybciej objąłem ją, trochę bojąc się, że mi ucieknie. Taka
sytuacja mogła się nie powtórzyć zbyt szybko.
– Nie wolno ci tak myśleć.
Bałem się ruszyć. Bałem się, że mi
ucieknie. Wiedziałem, że dla Agi to nic nie znaczący gest, ale dla mnie… Matko,
zrobiłbym wszystko, żeby została przy mnie. Cieszyłem się ogromnie, kiedy Simonowi udało
się ją namówić na wyjazd do Hinterzarten. To była moja szansa.
Simon
Konkurs był jakąś katastrofą. To
znaczy, miałem na myśli nas. Po słabych skokach w serii próbnej przyszedł czas
na słabe skoki w konkursie. Jedynie Gregor jakoś się poprawił, chociaż wątpiłem
czy mógłby skoczyć jeszcze gorzej niż w próbnej. Luca i Killian powtarzali, że
to nie nasza skocznia, że nie ma możliwości, żeby nam się udało. Nie to co
Polacy, jak zwykle. Chociaż tak to już bywało, że gospodarze byli najlepsi. Nie
mogłem się doczekać Einsiedeln, bo tam to my pokażemy na co stać Szwajcarką
reprezentację!
Czas naszego wyjazdu zbliżał się
nie ubłagalnie i byłem coraz bardziej podekscytowany. W międzyczasie oczekiwań
na powrót do domu, przyszedł do mnie Adam Małysz! Ucieszyłem się, bo odkąd
zakończył swoją karierę nie często się widywaliśmy, a wcześniej byliśmy… Można
powiedzieć przyjaciółmi. Oczywiście, że uważałem, że Kamil Stoch był świetnym
skoczkiem, ale polscy kibicie nie powinni zapominać o Adamie, bo to dzięki
niemu, polska reprezentacja jest tam gdzie jest. Agata zniknęła gdzieś z mojego
pola widzenia, ale udało mi się ją zauważyć, kiedy rozmawiała z Piotrkiem Żyłą.
Śmiali się, więc wiedziałem, że jest w dobrych rękach. Czasami chyba trochę za
bardzo się martwiłem o nią. Przecież była już dorosłą kobietą i nie było
powodów do zmartwień. Tym bardziej, że ciągle mi powtarzała, że wszystko jest
dobrze i nie powinienem się przejmować. Gregor siedział z Niemcami i nie
wyglądał na zadowolonego. Nie byłem pewny czy z powodu swojego towarzystwa
(które prawdę mówiąc naprawdę lubił) czy towarzystwa Agi. Śmiem uważać, że
raczej to drugie. Wyglądało to zabawnie, ale co miałem zrobić? Zamknąć oboje w
pokoju i nie wypuszczać, aż nie wyznają sobie co do siebie czują? Właściwie… To
chyba nie najgorszy pomysł. Matko, ale oni przecież by mnie zabili, a ja chciałbym
pobawić się na ich weselu! Zaśmiałem się w myślach z siebie, a potem znów
spojrzałem na Deschwandena. Biedny chłopak, ale jakby się wziął w garść to
wcale by nie żałował. Aga była w nim zakochana, tak jak on w niej, więc źle by
się nie skończyło. No chyba, że skończyłoby się ciążą! Ammann, ogarnij swój łeb!
- Simon, halo? Ziemia do Simona!
– przed twarzą dłonią machała mi rudowłosa kuzynka z szerokim uśmiechem na
ustach. Musiałem na długo odpłynąć.
- Słucham? Powiedziałaś „Ziemia”?
– zapytałem głupio, wytrzeszczając na nią oczy. – To co ty tu właściwie robisz?
To nie Mars, a kosmici nie mieszkają na Ziemi – dodałem, uśmiechając się.
- Nie jestem kosmitą – burknęła.
–Jestem natomiast biedną, niewinną dziewczynką, potrzebującą miłości i
akceptacji. A ty, panie Ammannie, doprowadziłeś mnie właśnie do stanu depresji
- No chodź tu do mnie –
wyszczerzyłem się rozkładając ręce. – Przepraszam, o pani! – zaśmiałem się,
kiedy przytuliła się do mnie. Tak nie
wiele, a tak wiele.
- Czy to dzień przytulania? –
zaśmiała się i odsunęła ode mnie. – Jesteś już trzecią osobą, chociaż nie wiem
czy powinnam liczyć Dawida Kubackiego, który miał dziwny przypływ miłości.
Chociaż… wygrał konkurs, więc się cieszmy!
- Trzecią? Czy jedną z nich jest
wielkolud ze szwajcarskiej drużyny narodowej o imieniu na literę G? – uniosłem
brwi do góry, patrząc jak dziewczyna się zawstydza, jakbym przyłapał ją na
czymś niemoralnym. – Czyli tak! No, a teraz droga panno, przyznaj się.
- Do czego? – spojrzała na mnie
jak na idiotę. Czy zawsze musiała to robić?
- Do swoich uczuć do Grega –
nachyliłem się nad nią i przyglądałem jej reakcji, która była bardzo podobna do
tej Deschwandena.
- Lubię go i tyle – wzruszyła
ramionami, a ja mało co nie parsknąłem śmiechem.
- Lubisz go i tyle? Matko jedyna,
Agata, przecież oboje wiemy, że jest inaczej – objąłem ją ramieniem, a ona
spojrzała na mnie smutno. Tego się nie spodziewałem, tym bardziej po niej. – Co
jest, mała?
- Nie mów tak na mnie, proszę cię
– wywróciła oczami. – Nie mam prawa czuć cokolwiek do niego. Nie chcę tego, to
jest bez sensu. Dopiero co rozstałam się z Łukaszem i naprawdę nie mam
najmniejszej ochoty na powtórkę z rozrywki!
- On taki nie jest. Uwierz mi, bo
znam go. Pewnie ci nie mówił o swoich problemach rodzinnych, pewnie ci nic nie
mówił, ale… Gregor miał niezbyt udane dzieciństwo, ale to naprawdę dobry
dzieciak.
- Nic mi nie mówił – westchnęła i
przytuliła do mnie.
- Chodź, pójdziemy cię spakować,
a przy okazji porozmawiamy – powiedziałem i pocałowałem ją we włosy. Czułem się
jakbym był znów dla kogoś ważny. Nie w ten sposób, w który byłem potrzebny
Janie czy Theo, tylko tak jak kiedyś mojemu rodzeństwu.
Agata
Simon stawał się dla mnie coraz
ważniejszy. Sama nie wiedziałam czy to dobrze czy nie koniecznie. Niby
potrzebowałam kogoś, komu mogłabym się wygadać i wspierałby mnie w każdym
momencie, ale nie byłam jeszcze przekonana, że mogłam mu w pełni ufać.
Oczywiście gdybym mu o tym powiedziała, próbowałby mnie przekonać, że mogę.
Jakoś życie mnie niemiło doświadczyło i chcąc nie chcąc, miałam problem z
zaufaniem. Jeśli chodzi o Gregora to sama nie byłam pewna… Wszystko było takie
jakie nie powinno być. Definitywnie coś do niego czułam, zaczynałam się utwierdzać
w przekonaniu, że się w nim po prostu zakochałam. Tyle, że nie chciałam tego.
Miałam dość facetów i w moich planach jeszcze sprzed kilku dni nie było miejsca
na jakiegoś Gregora Deschwandena, który zaczynał mieszać w mojej głowie.
Wraz z Simonem weszliśmy do
pokoju, w którym ostatnio mieszkałam. Właściwie to jedynie tam spałam, bo
większość czasu spędzałam ze skoczkami. Pomysł poznania kuzyna nie był taki
zły, jak na początku mi się wydawało. Cieszyłam się, że się zgodziłam, bo w przeciwieństwie do matki, Simon był
przy mnie i wspierał w tych trudnych chwilach.
- Dobra, nie mam tego zbyt dużo –
powiedziałam kładąc torbę na łóżko. – Pójdzie szybko.
Tak jak powiedziałam, tak też
było. Wiedziałam, że powinnam jeszcze zabrać rzeczy, które nadal były w
Krakowie, ale na razie ich nie potrzebowałam. Poza tym nie miałam pojęcia co
się później ze mną stanie i czy na pewno nie zostanę na ulicy. Na razie miałam być z Simonem, ale co się
stanie, kiedy wróci do domu? Przyjmie mnie czy każe wracać do Polski? Nie
chciałam nawet o tym myśleć.
Dziwnie się czułam opuszczając
moją ojczyznę, ale chciałam tego. Nim pojawię się w Szwajcarii minie sporo
czasu, ale to może i lepiej? Może trochę wszystkie emocje opadną, a ja
zrozumiem co nieco. Ostatnio nawet nie myślałam o tym wszystkim, ale wciąż
niewiele wiedziałam. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego, ale zdawało mi się,
że nawet Simon nie wiedział. Pewnie jego rodzice powiedzieli mu tylko to co
chcieli, żeby wiedział. Byłam święcie przekonana, że to wszystko miało jakieś
drugie dno. Trochę byłam przerażona tym wszystkim, ale nie mogłam przecież dać
po sobie poznać, że się bałam. Miałam nadzieję, że kiedy pojedziemy w końcu do
Szwajcarii, Simon zabierze mnie do swoich rodziców, bo wiedziałam, że tylko oni
mogli mi pomóc. Oczywiście, że istniała taka możliwość, że nie dowiem się
niczego nowego, ale przecież warto spróbować.
- Lecimy? – zapytał Ammann, a ja
spojrzałam na niego z uśmiechem i uniesionymi brwiami oraz oparłam się o
ścianę.
- Ja nie latam, Simi – pokręciłam
głową.
- Chodź – pociągnął mnie i
wyszliśmy.
Gregor
Jak zwykle poszli sobie beze
mnie, zostawiając mnie na pastwę Niemców. Matko, oni doprowadzali mnie do
szału. Lubiłem ich, ale zdecydowanie za dużo czasu w ich towarzystwie nie było
wskazane. Kto normalny potrafiłby przeżyć z nim? Ja na pewno nie! Całe
szczęście Luca miał jakąś sprawę do mnie, więc grzecznie odszedłem od
rozmówców. Jak się potem okazało żadnej sprawy nie miał i jedynie chciał
uratować mnie z tej sytuacji, w której tkwiłem. Chyba będę mu za to wdzięczny
przez długie lata.
- Dzięki – westchnąłem i
usiadłam.
Jakiś czas później zauważyłem
Simona i Agatę idących z powrotem w stronę wioski skoczków. Uśmiech sam cisnął
się na moją twarz. Simon widząc moją reakcję poruszył brwiami, na co ja
chciałem go walnąć w ten jego łeb. Naprawdę często miałem na to ochotę, chyba nawet
zbyt często.
- Zostawiliście mnie z tymi tam –
powiedziałem urażony wskazując głową na niemieckich zawodników.
- Matko – Agata się zaśmiała i
pokręciła głową. – Spakowaliście się już? – zapytała, patrząc na mnie, Simona,
Lucę i Killiana, który klepał SMSa na komórce.
- Tak – odpowiedziałem wraz z Egloffem,
Peier i Ammann pokręcili przecząco głowami.
- No to jazda – powiedziała, na
co obaj spoważnieli, a chwilę później już ich nie było.
Agata
Stałam przez chwilę i patrzyłam
jak mój brat i Killian wchodzą do domku. Przygryzłam wargę, zastanawiając się
jak kolejne tygodnie będą wyglądały. Po chwili poczułam, że ktoś stoi za mną.
Doskonale wiedziałam, że to on. Nikt inny nie pachniał tak zniewalająco. Byłam
od niego niższa o głowę, przez co czułem jego oddech na włosach. Uśmiechnęłam
się i spojrzałam w górę. Odwzajemnił gest i chwilę patrzyłam w jego brązowe
oczy. Potrafiły zahipnotyzować.
- Wiesz… - zaczęłam i odwróciłam
się, tak że teraz stałam naprzeciwko Gregora. – Simon mi coś wspominał, że… -
wzięłam głęboki wdech.
- Co ci wspominał? – zapytał
nerwowo. Definitywnie coś przede mną ukrywał, co nie bardzo mi się podobało.
- Wiesz, nie ważne – wzruszyłam
ramionami.
- Aga, powiedz – złapał mnie za
dłoń, ale po chwili ją puścił, mimo wszystko poczułam znajome ciepło.
- Ukrywasz co przede mną i
naprawdę mi się to nie podoba. Nic mi nie mówisz, zachowujesz się dziwnie, a
przecież ja… - powiedziałam spuszczając wzrok na ziemię. – Ty wiesz wszystko o
mnie, a ja o tobie praktycznie nic. Nie dziw mi się, że się denerwuję, Gregor.
- Przepraszam – powiedział, a ja
spojrzałam na niego pytająco. – Po prostu… Nie jest mi z tym łatwo.
- Simon mi mówił, że nie miałeś
łatwego dzieciństwa – powiedziałam bawiąc się palcami dłoni.
- Super!
- Daj spokój, powiedział tylko
tyle… - uniosłam delikatnie kąciki ust. – I powiedział też, że jesteś dobrym
dzieciakiem – uśmiechnęłam się szerzej.
Gregor złagodniał, a na jego
ustach pojawił się uśmiech.
Simon
Kiedy się spakowałem, zastałem
Lucę rozmawiającego (znów!) przez telefon z Celine oraz Agę i Deschwandena
pogrążonych w pogawędce. Jeśli dalej będą się tak ze sobą cackać to obiecuję,
że zrobię im krzywdę! Przecież oni sami sobie szkodzą. Niech wreszcie coś
zadziałają, bo kiedy w końcu to się stanie, przez zbyt długie czekanie
dosłownie zedrą z siebie ubrania. O czym
ty, do cholery myślisz, Ammann? I czemu gadasz do siebie w myślach? Tak robią
tylko chorzy ludzie. No tak… Coś w tym jest.
Kiedy w końcu wszyscy byli gotowi,
ruszyliśmy w drogę do Hinterzarten.
Agata
Denerwowałam się jak nigdy
wcześniej, a tak naprawdę nie miałam powodu. Przez całą drogę myślami byłam,
gdzieś indziej. Siedziałam obok Simona, który przez jakiś czas próbował mnie
rozbawić, ale nic z tego nie wychodziło. Słuchałam go, ale nic do mnie nie
docierało. Wiedziałam, że do poznania mojej rodziny było jeszcze sporo czasu,
ja jednak już wszystko przeżywałam. Kiedy tylko przekroczyliśmy granicę Polski,
wszystko się we mnie zebrało. Ostatnie tygodnie… Kłamstwa, tajemnice, zdrady.
Czułam się paskudnie, ale wiedziałam, że nie mogłam wypuścić swoich emocji, bo
nie lubiłam, gdy ktokolwiek się nade mną litował. Z resztą nie chciałam, żeby
ktokolwiek widział jak płaczę, a już tym bardziej Gregor.
- Mała – zaczął Simon, ale ja
spiorunowałam go wzrokiem. – Dla mnie jesteś mała. Uspokój się, bo zaraz
złamiesz sobie nadgarstek – złapał mnie za dłoń, którą ściskałam. – Denerwujesz się?
- Nie – odpowiedziałam szybko i
zacisnęłam usta, a Ammann pokręcił głową i się zaśmiał.
- Uspokój się – powtórzył. – Nie
masz cię czym denerwować. Poza tym dopiero za dwa tygodnie będziemy w
Einsiedeln.
- Przecież ja się nie denerwuję –
chciałam brzmieć przekonywająco, ale sądząc po minie mojego rozmówcy, nie było
tak. – Masz jakieś zdjęcie tego twojego potomka? – wyszczerzyłam się.
- No jasne, że mam! – wyprostował
się i wyciągnął z kieszeni telefon, a potem pokazał mi zdjęcie, na którym był
około roczny chłopczyk.
- Twoje lustrzane odbicie –
uśmiechnęłam się. – Możesz mieć pewność, że jest twój.
___________________________________
Witam Was wszystkich! ♥
Matko, jak ja nie lubię takiej pogody! :(
Zimno, wiatr, deszcz i jeszcze raz zimno. Cała niedziela deszczowa.
tyle na temat pogody u mnie xD
To coś co widzicie tu u góry, w końcu (!) jest odrobinę dłuższe.
Co nie zmienia faktu, że nadal mam problemy z pisaniem.
Co poradzić, kiedy mam już wszystko napisane na Einsiedeln, a nie mam nic pomiędzy?
Smutek i... wszystko co nie dobre.
Koniec narzekania!!!
Tradycyjnie: buziaki :*
Mam nadzieję, że chociaż trochę jest "czytalne".
Kocham Was wszystkie i wyściskałabym każdą z Was :*♥
Edit: Za jakiś czas (miejmy nadzieje nie tak odległy) startuję z czymś nowym ;) Jeśli chcecie, zapoznajcie się z bohaterami na hayboeck-kraft