poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział piąty

Agata

Zgodziłam się, bo… co miałam do stracenia? W Polsce już tak naprawdę nic mnie nie trzymało. Chciałam uciec jak najdalej, by móc żyć. Patrząc na moją przeszłość, widziałam, że tak naprawdę w moim życiu nie działo się nic. Nawet, kiedy wydawało mi się, że byłam szczęśliwa. Kiedy miałam chłopaka i przyjaciółkę… Teraz już doskonale wiedziałam, że tak naprawdę czegoś mi brakowało. Rodziny. No oczywiście, że miałam matkę, ale ona mnie zraniła i sama nie byłam pewna, czy tak naprawdę jej na mnie zależało. Chciałam, żeby tak było. Zawsze wydawało mi się, że więź między matką a dzieckiem jest inna, jest specjalna. Może i mama chciała mnie chronić i kochała mnie, ale czy nie zadawała mi mnóstwa ciosów, których mogłyśmy uniknąć? Prawda dałaby nam wiele, ale niestety wyszła na jaw po dwudziestu dwóch latach. Mimo tego żalu, który miałam do matki, kochałam ją. Zawsze była ze mną, pomagała mi i pozwalała się rozwijać. Nie broniła mi oglądać skoków i mówić jaki to Simon był genialny, mimo że wiedziała coś czego ja nie mogłam wiedzieć. Oczywiście, że byłam na nią zła. Podwójnie dlatego, że wyrzuciła mnie z domu. Tak, zgadzam się. Poniekąd była to moja wina, ale nie mogłam już tego znieść. Nie mogłam patrzeć na to, jak kłamała prosto w moje oczy. Nienawidziłam tego. Nienawidziłam jej, ale ją kochałam. 
Oparłam się o barierkę i spojrzałam na skocznię. Uśmiech wkradł mi się na moje usta, a ja nie miałam ochoty się go pozbywać. Cieszyłam się. Z bycia na konkursie, z poznania Simona, z poznania Gregora… Nie mogłam uwierzyć, że mogłam żyć bez nich wcześniej. Ufałam im chociaż nie znaliśmy się długo. Wiedziałam jedynie, że byli godni zaufania. 
- Trzymaj kciuki – usłyszałam za sobą głos należący do Ammanna
Odwróciłam się i wyszczerzyłam do niego. Dłońmi pokazałam, że trzymałam.
- Będę 


Gregor

Widziałem z góry, że Simon rozmawiał z Agatą. Miał skakać w ostatniej, czwartej grupie, więc miał jeszcze sporo czasu. Ja miałem oddać skok pierwszy, przez co musiałem się pojawić szybciej. Uśmiechnąłem się, kiedy podarowała Ammannowi szczery uśmiech. To było dziwne, ale zaczynałem myśleć, że on nigdy nie był tak szczęśliwy. Nawet, kiedy dowiedział się, że zostanie ojcem (a nie powiem, naprawdę wtedy oszalał ze szczęścia). Wydawało mi się, że oni siebie potrzebowali, potrzebowali tego spotkania. Wystarczająco się nacierpieli. Chociaż w tym wypadku chodziło mi bardziej o Agatę. Nawet nie zauważyłem, kiedy zaczął się konkurs. Musiałem jeszcze szybko się rozgrzać i usiadłem na belkę startową. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy trener pomachał flagą. Szybko minąłem najazd i chwilę później już byłem w powietrzu. Nie wylądowałem jakoś bardzo daleko, ale nawet nie liczyłem na najlepszy skok wśród mojej grupy. Najważniejsze, że był telemark. Nie najgorszy, musiałem przyznać. Od razu po zejściu ze skoczni zauważyłem jej uśmiech. Boże, ona była taka piękna. Nie mogłem się powstrzymać i odwzajemniłem gest. 
- Nieźle ci poszło. Ktoś tu mnie oszukał, że słabo mu idzie ostatnio. Hmm... ciekawe kto taki? – zapytała z udawanym oburzeniem, kiedy znalazłem się obok niej 
- Nie mam pojęcia – zaśmiałem się i uniosłem dłonie w górę w geście kapitulacji – Może… no wiesz… 
- Hm?
- Po konkursie pójdziesz ze mną na jakąś herbatę czy coś? – zapytałem i podrapałem się po karku, czułem jak moje policzki pokrywają rumieńce, nienawidziłem tego jak słaby i bezbronny byłem przy niej 
- Jasne, z chęcią – uśmiechnęła się, a ja w duchu cieszyłem się jak małe dziecko 


Simon

Stałem, czekając na moją kolej. Spojrzałem w dół i zauważyłem rozmawiających i śmiejących się Gregora i Agatę. Uśmiechnąłem się do siebie, bo cieszył mnie ten widok. Oboje dogadywali się ze sobą świetnie i chyba miałem nadzieję, że między nimi będzie coś więcej niż przyjaźń. Znałem Deschwandena i wiedziałem, że nigdy nie zrobiłby mojej kuzyneczce krzywdy. Miał szacunek do kobiet jak mało kto, chociaż z tego co wiedziałem miał nienajlepszy kontakt z własną matką. Poza tym, Agata przecież w ostatnim czasie przeszła tak wiele. Trafiła na sukinsyna, który ją zdradził. Mimo wszystko była cholernie silna. Byłem pod wrażeniem, że w takim małym ciałku było aż tyle woli walki i siły. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się, kiedy widziałem jak pomagała mu rozpiąć kombinezon.



Agata

Propozycja Gregora mnie zaskoczyła, ale od razu się zgodziłam. Przez chwilę pomyślałam, że to tak jakby randka. Tyle, że „tak jakby” nie znaczyło zbyt wiele. Wyrzuciłam tę myśl z głowy i poszłam za nim kawałek. Zdjął z głowy gogle i kask oraz rękawice, a potem  wyjął ręce spod plastronu. Chwilę siłował się z zamkiem kombinezonu, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Pomogę 
Rozpięłam zapięcie i w momencie, gdy przypadkowo dotknęłam jego nagiego torsu, poczułam przyjemne dreszcze. Przygryzłam wargę, chwilę przyglądając się odsłoniętemu ciału bruneta, jednak w chwili, gdy ktoś przechodząc lekko mnie uderzył, ocknęłam się i spuściłam wzrok. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Nienawidziłam tego. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie mogłam na niego spojrzeć. W końcu nie wytrzymałam i podniosłam głowę i spojrzałam w jego cudowne brązowe oczy. Uśmiechał się do mnie w sposób, który uwielbiałam. Przez jakiś czas patrzeliśmy na siebie. Nie miałam pojęcia jak długo, dla mnie czas się zatrzymał. W końcu pojawił się obok nas Luca, który z jęknięciem usiadł i zaczął swój wywód na temat tego, jak bardzo nie znosi tej skoczni i, że miał złe warunki oraz, że to na pewno wszystko przez Waltera Hofera! Spojrzałam na niego z politowaniem. 
- Akurat warunki miałeś dobrze – usłyszałam krzyk któregoś ze skoczków, kiedy spojrzałam w tamtą stronę dostrzegłam Andreasa Wellingera, którzy kiwał z niedowierzaniem głową – Jak zwykle ich nie wykorzystałeś
Dało się zauważyć, że Niemcy dogadywali się z większością drużyn narodowych. Słyszałam, że byli najmilsi ze wszystkim, chociaż i nieźle mi czasami „odwalało”. Oczywiście w pozytywnym tego słowa  znaczeniu. 
Chwilę później, kiedy już ściągnął kask, gogle, rękawiczki i rozpiął kombinezon, który „wisiał” na jego biodrach, Egloff wstał i marudząc coś pod nosem poszedł w stronę swojego rówieśnika. Zaśmiałam się, kiedy zaczął wymachiwać rękoma w stronę rozbawionego całą sytuacją Wellingera. Zaczynałam się zastanawiać, gdzie trafiłam. Przecież oni wszyscy byli durni. Mimo wszystko zaśmiałam się.


Simon

Niestety nie udało nam się nawet dostać do drugiej serii, ale dzięki temu, Agata mogła bez wyrzutów sumienia zaciekle kibicować Polakom, którzy (co nie było zaskoczeniem) stanęli na najwyższym stopniu podium. Widziałem, że się cieszyła. Właściwie też się cieszyłem, chociaż, gdyby nie ona wolałbym, żeby to Niemcy wygrali. Wszystko się zmieniło od kiedy pojawiła się w moim życiu. To znaczy… można powiedzieć, że od zawsze w nim była, ale nie jako „żywa osoba”, tylko jako historie, opowieści i zdjęcia. W rzeczywistości była dużo fajniejszą osobą. Dogadywaliśmy się świetnie i, mimo że znaliśmy się zaledwie parę dni, chyba się zaprzyjaźniliśmy. Chyba, bo nie byłem pewny czy w tak krótkim czasie może powstać tak silna więź między ludźmi. Chociaż, gdyby się tak zastanowić to więź między mną a Theodore pojawiła się w momencie jego narodzin i wtedy już był dla mnie najważniejszy. Z Janą już nie pamiętałem jak było (lepiej jej się do tego nie przyznawać), znaliśmy się większość naszego życia, więc właściwie nie wiedziałem. To było tak dawno.


Gregor

Po konkursie, który zakończył się zwycięsko dla Polaków, razem z Agatą siedzieliśmy w kawiarni przy herbacie. Siedziała naprzeciwko mnie, więc mogłem wpatrywać się w nią. Nawet nie mógłbym przestać. Na samą myśl o tym, kiedy po moim skoku dotknęła swoją dłonią mojego nagiego torsu, przechodził po moim ciele dreszcz. Co ta dziewczyna robiła z moim ciałem? Zaczynałem wariować na jej punkcie. Ciągle zaprzątała moje myśli i nie potrafiłem się na niczym skupić.
- Cieszę się, że pojedziesz do Einsiedeln – w końcu przerwałem ciszę między nami, która mimo wszystko wcale nie była niezręczna
- Ja też. Jestem podekscytowana – powiedziała z uśmiechem i wzięła łyk trunku – Simon mówił, że nie jedzie na następne zawody, więc będę mogła poznać trochę jego rodzinę, to znaczy… naszą.
- Na pewno cię polubią
Spojrzałem na nią i odruchowo chwyciłem jej dłoń. Chciałem ją zabrać, w mojej głowie toczyła się wojna. Powinienem zabrać dłoń, ale nie mogłem. Łaknąłem jej dotyku, jej skóra była miękka i delikatna. Chciałem nachylić się nad stołem, złapać jej podbródek i pocałować, ale to byłoby nie najlepszym pomysłem. Z trzymania jej dłoni mogłem jeszcze jakoś wybrnąć. Agata jednak nic nie powiedziała ani nie wyrwała mi się. Spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami i uśmiechnęła się. W takim razie wcale nie przeszkadzało jej to, że ją dotknąłem? Jasne, tyle że byłem pewny, że dla niej byłem jedynie przyjacielem. Jednak chwilę później zabrałem trzęsącą się od jej dotyku, dłoń. Nie miałem też odwagi spojrzeć na nią. Wygłupiłem się, dałem się ponieść moim pragnieniom i martwiłem się o to, co sobie pomyślała. Mimo wszystko mieliśmy spędzać ze sobą jeszcze czas.
Jeden dzień. Tyle zostało do końca mojego pobytu w Polsce. Wolałbym, żeby pojechała z nami też do Hinterzarten i Courchevel, a nie tylko Einsiedeln. Oczywiście cieszyło mnie to, że znów ją zobaczę, ale chciałem ją widzieć codziennie… Zgłupiałem.
- Gregor? – usłyszałem, a kiedy spojrzałem na nią zobaczyłem jej zatroskaną minę – Co się dzieje?
- Co masz na myśli? – zmarszczyłem brwi
- Jesteś jakiś cichy dzisiaj – wzruszyła ramionami, a ja westchnąłem
- Nic, po prostu… zawody
Kłamstwo. Wiedziałem, że ona to wyczuła. Nie była głupia. Od razu pożałowałem, bo wiedziałem, że nienawidziła kłamstwa, ale co, miałem jej powiedzieć, że nie chcę się z nią żegnać? Wyśmiałaby mnie.
- Proszę cię… wiem, że nie chodzi o to – opadła na oparcie krzesełka – Ale jak nie chcesz, nie musisz mi mówić – uniosła dłonie
Wiedziałem, że nie była zadowolona. Ona mi mówiła o wszystkim i na pewno pomyślała sobie, że nie ufam jej lub coś ukrywam. Z tym drugim miałaby rację.
- To nie tak. Muszę sobie sam z tym poradzić i jak już dojdę do jakiegoś sensownego wniosku, powiem ci, w porządku? – westchnąłem i spojrzałem wyczekująco
- W porządku – pokiwała głową i wzięła kolejnego łyka – Ugh, znów Simon – jęknęła spoglądając na dzwoniący telefon – Przepraszam na moment – uśmiechnęła się i odebrała – Tak, jest ze mną. Zaraz ci go oddam – zaśmiała się i spojrzała na mnie – Dobra, pa!
Rozłączyła się i westchnęła, a później się zaśmiała
- Stęsknił się za tobą – wywróciła oczami – Nie no, ma jakąś sprawę. To co, wracamy?
Dokończyliśmy herbatę i wyszliśmy z kawiarni.

__________________________


Like a boss
Męczyłam, męczyłam i coś tam wymęczyłam. 
Największy problem sprawiła mi końcówka, więc wybaczcie, że taka beznadziejna.  
Uwielbiam tego gifa, w ogóle uwielbiam Simona ♥

Buziaki i do środy na Morgensternach, a tu do poniedziałku :D :*  

7 komentarzy:

  1. Jestem :D
    Jeju.. ale romantycznie nam się tutaj zrobiło! Ale to dobrze, mój klimat :)
    Nasze zakochańce sobie gruchają jak gołąbki xD
    Czekam na jakieś ich zbliżenie.. takie no.. wiadomo :D
    Super Kochana Ci to męczenie wyszło xd
    Pozdrawiam i chyba zabieram się za pisanie swojego, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się :)
    "Coś tam wymęczyłaś"? Kochana, przecież jest świetnie! Nawet nie wiesz, jak ja bym chciała przy męczeniu się napisać taki fajny rozdział ^^
    No proszę, ależ romantycznie! Kurczę, sympatycznie nam się zrobiło :) Ja jednak skrycie wierzę, że niedługo jeszcze bardziej się do siebie zbliżą, bo ciągnie ich do siebie na każdym kroku :)
    No i ten gif! Jakbym mogła zapomnieć. Genialny! :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze spóźniona :|
    Ale niestety nauka robi swoje :/
    Skoro ty się tak "męczysz" i tworzysz takie cuda to o mój ty boziu :D
    Gregor i Agata *_*
    Będzie z tego długaa historia. Zakochańce ^^
    Czekam na kolejny, mam nadzieję że pojawi sie jak najszybciej bo jestem mega ciekawa jak to sie wszystko rozwinie :)
    Pozdrawiam, buziaki i weny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż to cudowne jest, a nie! ;D
    Sympatyczny rozdział, naprawdę! ;)) Taki, który chce się czytać w takie popołudnie jak to dzisiejsze. :)
    I... Och, jak romantycznie. ♥ Kocham to! ;D Romantyzm to moje drugie imię, także wiesz... :D Przyjmę wszystko. :D
    Gregor i Agata są tacy uroczy. <3 Ach, ech, och...
    Długo można tutaj wzdychać! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak słodziutko się tu zrobiło.
    Dobrze, że Agata dogaduje się z Simmonem, bo ta jej rodzinka to nieźle pokręcona jest i pewnie jeszcze namiesza nieźle.
    A Greg to już słodziak na maxa, tak go wzięło, że Aga będzie z nimi jeździć na każde zawody xD Simmi się o to postara ;D
    Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu dotarłam ;)
    Już ja Ci dam "coś tam"! Ani mi tak nie mów, bo Twoje rozdziały to istne cuda do kwadratu ;) są perfekcyjnie!!!
    Uuu... Gregorek i Agatka... Czyżby coś poważnego się szykowało? ;) haha... No tak romantycznie... I w ogóle... Cud, miód, malina :D normalnie nic dodać, nic ująć.
    A Simon chyba naprawdę się cieszy, że młodzi się tak dobrze dogadują ;)
    No i co mam powiedzieć? Znów mnie zatkało... Oj, niedobrze... Albo dobrze... ;) nie mam na co narzekać :)
    Czekam na kolejne dzieło Twych rąk ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem :)
    Kochana, przepraszam, że dopiero dziś, ale masa obowiązków mnie wykończyła,
    Cudowny rozdział i nie przyjmuję niczego innego do wiadomości!
    Agata i Gregor są bardzo słodcy. Naprawdę! Te ich gesty, emocje, jak walczą ze sobą gdzieś tam wewnętrznie. Bardzo przyjemnie się czyta i gdzieś na twarzy pojawia się mimowolny uśmiech.
    Simon jak zawsze kochany!
    Kochana, również Go uwielbiam :D
    No i Ci Niemcy, ucieszyłam się kiedy pojawiła się wzmianka o mojej ulubionej drużynie! Taki miły akcent!
    Do kolejnego!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń