poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział szósty

Simon


Odkąd wyjechałem do Polski, tęskniłem. Tęskniłem za jej uśmiechem, wesołymi oczami, delikatnym ciałem, dotykiem, który przyśpieszał moje serce. Tęskniłem na nią, wtuloną w moje ciało nocą; za delikatnymi pocałunkami, którymi zawsze mnie budziła. Byłem do niczego bez niej. To ona nadawało wszystkiemu sens, mimo że nie mogłem się czasami skupić na czymkolwiek, kiedy była w pobliżu. Znaliśmy się od dawna, ale za każdym razem działała na mnie tak samo. Jana była dla mnie wszystkim i w byciu skoczkiem nie znosiłem tego, że nie było jej przy mnie, ale nie mogłem jej o to winić. Nie mogła przecież rzucić wszystkiego i przyjechać do mnie. Była z Theo, opiekowała się naszym synkiem, kiedy ja byłem z dala od domu. Z dala od nich.
- Hej bracie – obok mnie pojawiła się moja rudowłosa kuzynka, spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem, na co ona szerzej otworzyła oczy i spojrzała w moje. – Co się stało?
- Aż tak widać? – zaśmiałem się i oparłem głowę na jej ramieniu. – Tęsknie za Janą – jęknąłem. – W życiu się nie zakochuj! Straszne, wyniszczające uczucie… Kilka dni, a ja już tęsknie jak szaleniec. Jak mam wytrzymać kolejne dwa tygodnie?
- Miłość to najlepsze uczucie na świecie, chociaż faktycznie może i czasem niszczy, ale z ciebie jest szczęściarz, że masz swoją ukochaną. Nie mogę się doczekać, aż poznam kobietę, która zawładnęła sercem Simona Ammanna – zaśmiała się i mnie objęła.
- Śmiej się, śmiej. Zakochasz się i wtedy ja powiem „a nie mówiłem”! – odsunąłem ją od siebie i pokręciłem głową, kiedy patrzyła na mnie nerwowo. – Już?
- Co „już”? – uniosła brew, ale chwilę później wiedziała już o co mi chodziło. – Postradałeś zmysły?
- Ja widzę coś zupełnie innego, ale przecież nic nie mówię – poruszyłem brwiami, a chwilę później uniosłem ręce w geście kapitulacji.

Agata


Kręcąc głową odeszłam od rozbawionego Simona. Co to miało znaczyć? Ja i miłość? Ciekawe do kogo…. Jedyne dobre uczucia jakie czułam w tamtych chwilach były do niego i Gregora, ale nie byłam zakochana w Deschwandenie. Miałam do niego jakąś słabość, to fakt. Nie nazwałabym jednak tego miłością. Z resztą, czy można się w kimś zakochać tak szybko? Raczej nie. W każdym razie, nie ja. Zawsze musiałam mieć pewność co do swoich uczuć, a do tych do owego bruneta, nie miałam. Na pewno go lubiłam i czas, który z nim spędzałam był niezapomniany. Czasem zatracałam się w jego oczach, które tak przenikliwie na mnie patrzyły. Wciąż czułam dotyk jego dłoni, ale nie kochałam go. Nie znałam go przecież zbyt dobrze. Był świetny i dogadywaliśmy się praktycznie bez słów, ale tak naprawdę nie wiedziałam prawie nic o nim. On poznał moją czarną stronę, a raczej mojej rodziny, widział mnie w wielu sytuacjach, w których nie chciałabym być widziana. Ja wprawdzie nie wiedziałam o nim zbyt wiele, ciągle pytał mnie o wszystko, ale sam nie chciał nic mówić. Stwierdziłam, że nic na siłę, ale chciałabym wiedzieć o nim więcej.
Było wcześnie, więc stwierdziłam, że pójdę jeszcze coś zjeść, bo w przeciwieństwie do tych wszystkich skoczków, ja jadłam. Czasem chyba nawet zbyt wiele.

Gregor


Chciałem znaleźć Agatę, ale nigdzie jej nie było. Zrezygnowany podszedłem do Simona, który szczerzył się do swojego telefonu. Kiedy tylko mnie zobaczył, schował komórkę, a jego twarz nabrała koloru buraka. Zaśmiałem się w duchu, zastanawiając co tam oglądał. Może jego żona wysłała mu zdjęcie +18? Zdecydowanie nie pasowało to do Jany, ale wszystko było możliwe! Uniosłem brwi i pokręciłem głową.
- Widziałeś Agę? – zapytałem, a ten usłyszawszy jej imię zaśmiał się.
- Niedawno tu była. Widziałem jak gdzieś tam szła – wskazał dłonią, gdzieś przed siebie. – Chyba poszła coś zjeść czy coś. – wzruszył ramionami, a chwilę później uśmiechnął się w tym swoim stylu.
- Co znowu? – jęknąłem.
Jakoś przerażał mnie jego wzrok. Byłem pewny, że będzie chciał poruszyć, któryś z tych niewygodnych tematów.
- Jak tam sprawy z Agą się mają? – zapytał, a ja zastygłem w bezruchu.
Wiedział? Skąd? Powiedziała mu? Nie, nie mogła. Przecież nic nie wiedziała. Poczułem, że się rumienię. Jak zawsze w najmniej odpowiednim momencie.
- Co? Jakie sprawy? – zapytałem chcąc brzmieć naturalnie, ale na pewno tak nie było.
- Ślepy nie jestem – zaśmiał się. – Mam wadę wzroku, ale to jakie maślane oczy do niej robisz, to niewidomy by nawet zauważył. Nie zaprzeczaj! – poklepał mnie po ramieniu.
- Daj spokój. Nic… Nic nie czuję do niej – powiedziałem niepewnie. Ba, przecież skłamałem.
- Nic? – uniósł brew. – Skoro nic to pewnie nie chcesz wiedzieć, że nie jedzie do Einsiedeln – powiedział, a moja reakcja była zbyt… emocjonalna.
- Co? Jak to? Nie, ona musi tam być!
Simon zaczął się śmiać jak głupi i nie mógł przestać przez jakieś kilka minut. Ja patrzyłem na niego z politowaniem.
- Żartowałem – dalej się śmiał. – Chciałem cię tylko złapać na tym, że podoba ci się moja siostrzyczka
- Zabawne – burknąłem.
- Przestań, głupi nie jestem. Jeśli o to chodzi to nie mam nic przeciwko, a nawet się cieszę.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie było już sensu przed nim tego ukrywać, mogłem mu zaufać, był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Czasem się zastanawiałem jakby to było gdybym miał rodzeństwo. Może w końcu ktoś byłby po mojej stronie? Rodzice byli źli i wciąż im nie przeszło. Oczywiście odwiedzałem ich w czasie świąt, ale to tyle. Nie mieliśmy zbyt dobrego kontaktu. Ojciec nie był aż taki najgorszy, ale matka? Wszystko musiało być tak jak ona chciała. Nikt nie mógł się jej sprzeciwiać. Nigdy mnie nie wspierała, a kiedy treningi szły ciężko i miałem wszystkiego dość, nie było jej przy mnie. Pocieszenie znajdowałem u… mamy Simona. Obca kobieta była mi bliższa niż moja rodzicielka. Chociaż wracając do tematu ojca – nie znosił mnie i ciągle krytykował. Tyle, że do tego jakoś się przyzwyczaiłem. Ciągle mi mówił, że się do niczego nie nadaję, że jestem niedojdą i nie poradzę sobie w życiu. Z resztą, rzadko bywał w domu. Czy on w ogóle mnie wychowywał? Już Simon, który ciągle gdzieś wyjeżdża, spędza więcej czasu z Theo. Mimo wszystko miałem nadzieję, że kiedyś przyjedzie razem z matką i mnie przeproszą. Wybaczyłbym im? Z pewnością tak, w końcu byliśmy rodziną. Najbliższą, a przynajmniej w teorii.
Myślami wróciłem do tego co się właśnie działo. Spojrzałem na mojego rozmówcę i westchnąłem.
- Może i mi się podoba. Tyle, że ja nie mam u niej żadnych szans
- Acha, a ja jestem książę William – powiedział całkowicie poważnie. – Powiedziała ci to? – zapytał, a ja pokręciłem przecząco głową. – No to nic straconego. Też na początku tak myślałem, kiedy poznałem Janę. Jak mogłaby nawet spojrzeć na mnie? Nabiegałem się sporo za nią, to fakt, ale nie żałuję. Jej miłość jest tego warta.
- Nie wiem – powiedziałem pod nosem

Simon


Czy te dzieciaki nie mogły się w końcu ogarnąć? Jedno jest zakochane w drugim, ale się nie przyznają. Z Deschwandena udało mi się (w końcu!) to wyciągnąć, ale Agata jest cięższym orzechem do zgryzienia. Poza tym jeszcze nie do końca ją pojmowałem, więc wiedziałem, że będę musiał się napocić.
- Umów się z nią – powiedziałem w końcu do bruneta, a ten pokręcił głową.
- Już raz się umówiłem.
- I? – dopytywałem.
- I nic. Trochę się wygłupiłem – jęknął.
- To spróbuj raz jeszcze? – spojrzałem na niego jak na debila.
- Kiedy? Jutro wyjeżdżamy do Hinterzarten przecież… - powiedział, a mnie olśniło
- Poczekaj, zaraz! Już wiem! – kiedy krzyknąłem, aż podskoczył. – Gdzie ona jest? Zawsze jak jest potrzebna to jej nie ma! – jęknąłem, a Gregor spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem.
- Co ty chcesz zrobić? Chyba jej nie powiesz, że…
- Spokojnie, Romeo – wszedłem mu w słowo. – Nic jej nie powiem. Jak dobrze pójdzie to ci ją załatwię na więcej niż tylko Einsiedeln – pokręciłem głową i się zaśmiałem, kiedy spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.

Agata

Szłam właśnie w stronę wioski, kiedy dosłownie wpadł na mnie Simon mówiąc coś z prędkością światła. Spojrzałam na niego pytająco i pokazałam rękoma, żeby zwolnił.
- Równie dobrze mógłbyś mówić po chińsku – zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie spod byka. – Jeszcze raz i wolniej. – pokręciłam głową
- Jedziesz do Hinterzarten – powiedział i wyszczerzył się do mnie. – To nie jest pytanie ani prośba, tylko rozkaz. Z góry, z niebios… Od samego Boga
- Niech zgadnę, nazywa się Simon Ammann i nie chce się żegnać ze swoją ulubioną siostrą, bo ona jest najlepsza i wszyscy ją lubią
- Niektórzy nawet bardzo – powiedział szeptem, ale ja to doskonale słyszałam. – Nie daj się prosić. Wszystko załatwię. Poznamy się lepiej i Greg będzie się cieszył – uśmiechnął się szeroko, a ja wybuchłam śmiechem.
- Akurat. On to już pewnie ma mnie dość – uśmiechnęłam się. – Dobra, zgadzam się – powiedziałam niby zrezygnowana, ale w środku cieszyłam się jak małe dziecko.
- Mission completed – powiedział i wzniósł ręce do góry. – Matko, seria próbna! – krzyknął, kiedy spostrzegł ubranych w kombinezony skoczków.
- Leć – powiedziałam klepiąc go w ramię.
______________________


Bohaterem dzisiejszego rozdziału jest - SIMON! :)
Ostatnio strasznie go zaniedbałam, więc teraz jest go za dużo chyba nawet!
Buziaki Kochane :*
+
Jedziemy na OJRO do Francji  nanananana!

Serce me się raduje,
dzikie pieśni wyśpiewuje.
Robert i Grzesiu gole strzelili
Black Angel aż uskrzydlili.
Pazdan brzydko Irlandczyka faulował,
ale sędzia niesłusznego karnego podyktował.
Sędzia Turek niech spada,
a cała Polska będzie rada!


Taka oto rymowanka powstała w nadmiarze dobrego humoru i pozytywnej energii.
Boże, cieszę się jak głupia :D
Chociaż to nie związane ze skokami, ale musiałam, wybaczcie. :D

Teraz mogę kończyć! Komentujcie, proszę. Pod ostatnim rozdziałem był taki mały odzew, że aż mi smutno się zrobiło :( Uszczęśliwicie małą Angelcię? Plosie? ;>

8 komentarzy:

  1. Hahahahaha, czekaj, bo ja się musze ogarnąć po fragmencie o zdjęciu +18 xD matko, śmiałam się jak głupia :D
    Okej, już mi lepiej...
    coś czuje, że wreszcie (a w zasadzie na wyjeździe) ruszy się między Agą i Gregorem, fajnie by było ;)
    Kochana, wiedz, że ja zawsze komcia zostawię, skromnego, bo skromnego, ale dopiero się obudziłam, a za oknem biało. I to tak serio, trochę cm śniegu mi spadło :O nie, nie mieszkam na Syberii xD
    pozdrawiam, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha o matko. U mnie na szczęście nie ma śniegu, ale za to ciągle latają samoloty wojskowe xD Bezrobotnym nie dają spać, no ja się tak nie bawię :D :(

      Usuń
  2. Czyli u Ciebie też była taka euforia, kiedy pan turek skończył mecz? :D JADYMY DO FRANCJI! Juhu!!! :D
    Kiedyś w radio, była transmijsa jakiegoś meczu, a komentował go pan Zimoch. Pod koniec meczu krzyczał "Panie Turek, kończ pan mecz!". Ja krzyczałam tak przez całe 5 minut doliczonego czasu. :P
    Ale dość o piłce nożnej, bo tutaj przecież tematem są skoki. ;) (Swoją drogą mogłabyś napisać coś... piłkarskiego. ;))
    Nadrobiłam poprzedni rozdział i podobał mi się tak samo jak ten! Masz niesamowity talent, dziewczyno! :D
    Cieszę się, że w poprzednin rozdziale Gregor zaprosił Agę na tę herbatę. Między nimi dzieje się coś elektryzującego... potwierdza to, ta sytuacja z kombinezonem. ;)
    No i dobrze, że mamy więcej Simona, bo polubiłam go. :)
    Jakie to piękne, że mimo tylu lat, tak bardzo kocha swoją Janę... ❤
    Jestem szczęśliwa, że Simon zamiesza się w sprawy Gregora i Agi. Sami nie mieliby takiej odwagi. Oboje lgną do siebie jak nie wiem co, ale żadne nie potrafi odważyć się na ten pierwszy krok. ;)
    Smutna jest sytuacja Gregora z rodzicami... Jestem ciekawa całej jego historii. Być może niebawem podzieli się nią z Agatą?
    Rozumiem rozmyślania naszej bohaterki nad Gregorem. On wie o niej wszystko, a ona o nim prawie nic. Na dodatek ostatnio, kiedy rozmyślał, nie chciał powiedzieć o czym. Może pomyśleć sobie bardzo wiele... Poza tym jest kobietą, a my przecież zawsze myślimy bardzo wiele. ;p
    Cudownie, że Agata jedzie z nimi! Już nie mogę się doczekać! 👏
    Także niecierpliwie wyczekuję! xx
    Ps. Bardzo, bardzo przepraszam, za to opóźnienie. Ostatni weekend był bardzo spontaniczny i nie dałam rady zajrzeć, dlatego korzystając z mojego dnia wolnego zaglądam tutaj. Nie chciałam czytać na raty ani powierzchownie, bo to opowiadanie na to nie zasługuje. Poza tym, jest rak wspaniałe, że gdybym się do niego dosiadła, to nie odeszłabym aż do ostatniej kropki. A jednak czas nie zawsze na to pozwalał... :( Bardzo przepraszam i postaram się o poprawę! ❤
    Pozdrawiam Cię gorąco! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się ♥
    No, kochana, widzę, że nie tylko ja jestem w dobrym nastroju od niedzieli ^^ Wierszyk genialny! Może powinnaś jeszcze się zabrać za jakąś poezję, co? :D "Sędzia Turek niech spada", zgadzam się z tobą w 100%, sędzia po prostu jakaś katastrofa...
    Ale do rzeczy! :)
    Rozdział miód, cud i maliny ♥ Bardzo sympatyczna lektura w cholernie pochmurne popołudnie... Hmm, tak się teraz zastanawiam nad naszą Agatką i Gregorem. Kiedy między nimi coś drgnie w ich relacjach? Bo tak jakoś kręcą się i kręcą wokół siebie, i nic z tego wszystkiego nie wynika, a fajnie by było :) Ale może Simon jakoś, jak taki "dobry duszek", wkradnie się w ich sprawy i im pomoże dokonać właściwego wyboru? :)
    No nic, czekam na kolejne rozdziały! ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem! Znowu późno :( .
    Rymowanka pierwsza klasa :D
    No i jedziemy do tej Francji! :D
    Ale wracając do rozdziału, strasznie mi się podoba *_* . Zakochałam się w nim po prostu.
    Simon w końcu wyciągnął cos z Gregora ! Jej! Teraz tylko czas na Agatę :D
    Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. To juz zależy od samej ciebie :*
    Czekam na kolejne rozdziały. :)
    Buziaki i pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem :)
    Wybacz kolejne spóźnienie... Znowu coś ostatnio 24h to za mało... Zdecydowanie!
    No, ale do rzeczy, do rzeczy ;)
    Jeju, ten rozdział jest niesamowity!!! Aż tak strasznie mi głupio, że nie wpadłam wcześniej, bo na serio jest na co :D
    Ten rozdział? Mistrzostwo ;)
    Haha... Przez większość się śmiałam jak głupia, a wszyscy siedzący za ścianą zaczęli się schodzić i pytać, co mi jest ;)
    Uuu... Między Gregorkiem i Agatką cały czas coś kiełkuje :)
    Jestem ciekawa (i to strasznie) co takiego dalej dla nas przygotujesz :D
    Pozdrawiam!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem :)
    Tak, spóźniona.... jak to już zwykle bywa.
    Wspaniały rozdział! Muszę Ci powiedzieć, iż z rozdziału na rozdział coraz bardziej wciągam się w to opowiadanie. Wszystko jest tak lekko napisane, że cudownie się czyta.
    Gregor nam wpadł :D Zakochał się chłopak, ale Agata też coś do niego czuje, może to jeszcze nie jest zakochanie, ale jest na bardzo dobrej drodze wszystko.
    Uwielbiam Simona, więc jeśli jest jak najwięcej o nim, to bardzo się cieszę. Prawie spóźnił się na serię próbną, oj Simi Simi.
    Fajnie, że Agata jedzie z nimi na kolejne zawody, może one coś przyniosą nieoczekiwanego?
    Czekam na następny!
    Weny i buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Kochana!
    Już jestem i po pierwsze bardzo przepraszam za opóźnienie, po drugie przepraszam za nie komentowanie poprzednich rozdziałów, ale ostatnio nie mam za dużo czasu, a jak już znajdę chwilę to nie mogę zebrać się za czytanie. Ale obiecuję, że więcej to się nie powtórzy. :)
    Rozdział jest niesamowity, cudowny, GENIALNY! ❤
    Boże... Dziewczyno, Ty nawet sobie sprawy nie zdajesz jak to opowiadanie mi się podoba! Kocham, kocham, kocham! Jeszcze nigdy nie uśmiałam się tak bardzo, czytając coś w internecie. Simon w tym opowiadaniu jest po prostu boski!
    Widać, że Gregor czuje coś do Agaty. I ona do niego również, ale nie chcą się do tego przyznać. ;c Szkoda, ale przynajmniej Simon ma co robić.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę oraz przepraszam za kiepski komentarz. Obiecuję, że przy kolejnym rozdziale będzie lepszej jakości.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń