poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział siódmy

Gregor

Dosłownie spieprzyłem serię próbną. Myślami byłem gdzieś indziej i nie mogłem się skupić. Już nawet nie pamiętałem, kiedy zdarzyło mi się to ostatni raz. Zaraz po zejściu ze skoczni podszedł do mnie trener i zaczął mówić coś na ten temat. Do cholery, starałem się. Przecież chciałem skoczyć jak najlepiej. Chwilę po tym jak odszedł, usiadłem na ziemi. Przymknąłem powieki i starałem się wyrzucić z głowy wszystkie myśli. Niestety na próżno. Byłem na siebie wściekły, jak mogłem skoczyć tak beznadziejnie? Byłem beznadziejny. Coraz częściej utwierdzałem się w tej myśli. Starałem się, żeby było lepiej, trenowałem jeszcze więcej i ciężej niż przedtem, ale nie widziałem żadnych efektów. Jak widać nie tylko ja, trener także. Miałem coraz więcej wątpliwości co do występów w kolejnych konkursach. Chciałem, ale nie tylko ja miałem na to wpływ.
- Gregor? Co jest?
Otworzyłem oczy, a przede mną stała Agata. Jęknąłem, wcale mi nie pomagało, że wciąż była tak blisko. Jasne, że chciałem się jej pokazać z jak najlepszej strony, ale znów nie wyszło tak jak miało. Usiadła obok mnie i patrzyła swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
- Hej, nie przejmuj się. Każdemu może się zdarzyć słabszy skok – uśmiechnęła się i położyła swoją dłoń na moim ramieniu, a ja momentalnie się uśmiechnąłem. – Poza tym… Tak czy inaczej jesteś świetny. Gdybyś nie był, nie byłoby cię tu.
- Dzięki, ale chyba nie bardzo – pokręciłem głową.
- Nie doceniasz swoich umiejętności – przygryzła wargę, a chwilę później przywarła swoim ciałem do mojego, zanim się zorientowałem co się działo minęło sporo czasu. Jednak jak najszybciej objąłem ją, trochę bojąc się, że mi ucieknie. Taka sytuacja mogła się nie powtórzyć zbyt szybko.  – Nie wolno ci tak myśleć.
Bałem się ruszyć. Bałem się, że mi ucieknie. Wiedziałem, że dla Agi to nic nie znaczący gest, ale dla mnie… Matko, zrobiłbym wszystko, żeby została przy mnie. Cieszyłem się ogromnie, kiedy Simonowi udało się ją namówić na wyjazd do Hinterzarten. To była moja szansa.


Simon

Konkurs był jakąś katastrofą. To znaczy, miałem na myśli nas. Po słabych skokach w serii próbnej przyszedł czas na słabe skoki w konkursie. Jedynie Gregor jakoś się poprawił, chociaż wątpiłem czy mógłby skoczyć jeszcze gorzej niż w próbnej. Luca i Killian powtarzali, że to nie nasza skocznia, że nie ma możliwości, żeby nam się udało. Nie to co Polacy, jak zwykle. Chociaż tak to już bywało, że gospodarze byli najlepsi. Nie mogłem się doczekać Einsiedeln, bo tam to my pokażemy na co stać Szwajcarką reprezentację!
Czas naszego wyjazdu zbliżał się nie ubłagalnie i byłem coraz bardziej podekscytowany. W międzyczasie oczekiwań na powrót do domu, przyszedł do mnie Adam Małysz! Ucieszyłem się, bo odkąd zakończył swoją karierę nie często się widywaliśmy, a wcześniej byliśmy… Można powiedzieć przyjaciółmi. Oczywiście, że uważałem, że Kamil Stoch był świetnym skoczkiem, ale polscy kibicie nie powinni zapominać o Adamie, bo to dzięki niemu, polska reprezentacja jest tam gdzie jest. Agata zniknęła gdzieś z mojego pola widzenia, ale udało mi się ją zauważyć, kiedy rozmawiała z Piotrkiem Żyłą. Śmiali się, więc wiedziałem, że jest w dobrych rękach. Czasami chyba trochę za bardzo się martwiłem o nią. Przecież była już dorosłą kobietą i nie było powodów do zmartwień. Tym bardziej, że ciągle mi powtarzała, że wszystko jest dobrze i nie powinienem się przejmować. Gregor siedział z Niemcami i nie wyglądał na zadowolonego. Nie byłem pewny czy z powodu swojego towarzystwa (które prawdę mówiąc naprawdę lubił) czy towarzystwa Agi. Śmiem uważać, że raczej to drugie. Wyglądało to zabawnie, ale co miałem zrobić? Zamknąć oboje w pokoju i nie wypuszczać, aż nie wyznają sobie co do siebie czują? Właściwie… To chyba nie najgorszy pomysł. Matko, ale oni przecież by mnie zabili, a ja chciałbym pobawić się na ich weselu! Zaśmiałem się w myślach z siebie, a potem znów spojrzałem na Deschwandena. Biedny chłopak, ale jakby się wziął w garść to wcale by nie żałował. Aga była w nim zakochana, tak jak on w niej, więc źle by się nie skończyło. No chyba, że skończyłoby się ciążą! Ammann, ogarnij swój łeb!
- Simon, halo? Ziemia do Simona! – przed twarzą dłonią machała mi rudowłosa kuzynka z szerokim uśmiechem na ustach. Musiałem na długo odpłynąć.
- Słucham? Powiedziałaś „Ziemia”? – zapytałem głupio, wytrzeszczając na nią oczy. – To co ty tu właściwie robisz? To nie Mars, a kosmici nie mieszkają na Ziemi – dodałem, uśmiechając się.
- Nie jestem kosmitą – burknęła. –Jestem natomiast biedną, niewinną dziewczynką, potrzebującą miłości i akceptacji. A ty, panie Ammannie, doprowadziłeś mnie właśnie do stanu depresji
- No chodź tu do mnie – wyszczerzyłem się rozkładając ręce. – Przepraszam, o pani! – zaśmiałem się, kiedy przytuliła się do mnie. Tak nie wiele, a tak wiele.
- Czy to dzień przytulania? – zaśmiała się i odsunęła ode mnie. – Jesteś już trzecią osobą, chociaż nie wiem czy powinnam liczyć Dawida Kubackiego, który miał dziwny przypływ miłości. Chociaż… wygrał konkurs, więc się cieszmy!
- Trzecią? Czy jedną z nich jest wielkolud ze szwajcarskiej drużyny narodowej o imieniu na literę G? – uniosłem brwi do góry, patrząc jak dziewczyna się zawstydza, jakbym przyłapał ją na czymś niemoralnym. – Czyli tak! No, a teraz droga panno, przyznaj się.
- Do czego? – spojrzała na mnie jak na idiotę. Czy zawsze musiała to robić?
- Do swoich uczuć do Grega – nachyliłem się nad nią i przyglądałem jej reakcji, która była bardzo podobna do tej Deschwandena.
- Lubię go i tyle – wzruszyła ramionami, a ja mało co nie parsknąłem śmiechem.
- Lubisz go i tyle? Matko jedyna, Agata, przecież oboje wiemy, że jest inaczej – objąłem ją ramieniem, a ona spojrzała na mnie smutno. Tego się nie spodziewałem, tym bardziej po niej. – Co jest, mała?
- Nie mów tak na mnie, proszę cię – wywróciła oczami. – Nie mam prawa czuć cokolwiek do niego. Nie chcę tego, to jest bez sensu. Dopiero co rozstałam się z Łukaszem i naprawdę nie mam najmniejszej ochoty na powtórkę z rozrywki!
- On taki nie jest. Uwierz mi, bo znam go. Pewnie ci nie mówił o swoich problemach rodzinnych, pewnie ci nic nie mówił, ale… Gregor miał niezbyt udane dzieciństwo, ale to naprawdę dobry dzieciak.
- Nic mi nie mówił – westchnęła i przytuliła do mnie.
- Chodź, pójdziemy cię spakować, a przy okazji porozmawiamy – powiedziałem i pocałowałem ją we włosy. Czułem się jakbym był znów dla kogoś ważny. Nie w ten sposób, w który byłem potrzebny Janie czy Theo, tylko tak jak kiedyś mojemu rodzeństwu.


Agata

Simon stawał się dla mnie coraz ważniejszy. Sama nie wiedziałam czy to dobrze czy nie koniecznie. Niby potrzebowałam kogoś, komu mogłabym się wygadać i wspierałby mnie w każdym momencie, ale nie byłam jeszcze przekonana, że mogłam mu w pełni ufać. Oczywiście gdybym mu o tym powiedziała, próbowałby mnie przekonać, że mogę. Jakoś życie mnie niemiło doświadczyło i chcąc nie chcąc, miałam problem z zaufaniem. Jeśli chodzi o Gregora to sama nie byłam pewna… Wszystko było takie jakie nie powinno być. Definitywnie coś do niego czułam, zaczynałam się utwierdzać w przekonaniu, że się w nim po prostu zakochałam. Tyle, że nie chciałam tego. Miałam dość facetów i w moich planach jeszcze sprzed kilku dni nie było miejsca na jakiegoś Gregora Deschwandena, który zaczynał mieszać w mojej głowie.
Wraz z Simonem weszliśmy do pokoju, w którym ostatnio mieszkałam. Właściwie to jedynie tam spałam, bo większość czasu spędzałam ze skoczkami. Pomysł poznania kuzyna nie był taki zły, jak na początku mi się wydawało. Cieszyłam się, że się zgodziłam, bo w przeciwieństwie do matki, Simon był przy mnie i wspierał w tych trudnych chwilach.
- Dobra, nie mam tego zbyt dużo – powiedziałam kładąc torbę na łóżko. – Pójdzie szybko.
Tak jak powiedziałam, tak też było. Wiedziałam, że powinnam jeszcze zabrać rzeczy, które nadal były w Krakowie, ale na razie ich nie potrzebowałam. Poza tym nie miałam pojęcia co się później ze mną stanie i czy na pewno nie zostanę na ulicy.  Na razie miałam być z Simonem, ale co się stanie, kiedy wróci do domu? Przyjmie mnie czy każe wracać do Polski? Nie chciałam nawet o tym myśleć.
Dziwnie się czułam opuszczając moją ojczyznę, ale chciałam tego. Nim pojawię się w Szwajcarii minie sporo czasu, ale to może i lepiej? Może trochę wszystkie emocje opadną, a ja zrozumiem co nieco. Ostatnio nawet nie myślałam o tym wszystkim, ale wciąż niewiele wiedziałam. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego, ale zdawało mi się, że nawet Simon nie wiedział. Pewnie jego rodzice powiedzieli mu tylko to co chcieli, żeby wiedział. Byłam święcie przekonana, że to wszystko miało jakieś drugie dno. Trochę byłam przerażona tym wszystkim, ale nie mogłam przecież dać po sobie poznać, że się bałam. Miałam nadzieję, że kiedy pojedziemy w końcu do Szwajcarii, Simon zabierze mnie do swoich rodziców, bo wiedziałam, że tylko oni mogli mi pomóc. Oczywiście, że istniała taka możliwość, że nie dowiem się niczego nowego, ale przecież warto spróbować.
- Lecimy? – zapytał Ammann, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem i uniesionymi brwiami oraz oparłam się o ścianę.
- Ja nie latam, Simi – pokręciłam głową.
- Chodź – pociągnął mnie i wyszliśmy.


Gregor

Jak zwykle poszli sobie beze mnie, zostawiając mnie na pastwę Niemców. Matko, oni doprowadzali mnie do szału. Lubiłem ich, ale zdecydowanie za dużo czasu w ich towarzystwie nie było wskazane. Kto normalny potrafiłby przeżyć z nim? Ja na pewno nie! Całe szczęście Luca miał jakąś sprawę do mnie, więc grzecznie odszedłem od rozmówców. Jak się potem okazało żadnej sprawy nie miał i jedynie chciał uratować mnie z tej sytuacji, w której tkwiłem. Chyba będę mu za to wdzięczny przez długie lata.
- Dzięki – westchnąłem i usiadłam.
Jakiś czas później zauważyłem Simona i Agatę idących z powrotem w stronę wioski skoczków. Uśmiech sam cisnął się na moją twarz. Simon widząc moją reakcję poruszył brwiami, na co ja chciałem go walnąć w ten jego łeb. Naprawdę często miałem na to ochotę, chyba nawet zbyt często.
- Zostawiliście mnie z tymi tam – powiedziałem urażony wskazując głową na niemieckich zawodników.
- Matko – Agata się zaśmiała i pokręciła głową. – Spakowaliście się już? – zapytała, patrząc na mnie, Simona, Lucę i Killiana, który klepał SMSa na komórce.
- Tak – odpowiedziałem wraz z Egloffem, Peier i Ammann pokręcili przecząco głowami.
- No to jazda – powiedziała, na co obaj spoważnieli, a chwilę później już ich nie było.


Agata

Stałam przez chwilę i patrzyłam jak mój brat i Killian wchodzą do domku. Przygryzłam wargę, zastanawiając się jak kolejne tygodnie będą wyglądały. Po chwili poczułam, że ktoś stoi za mną. Doskonale wiedziałam, że to on. Nikt inny nie pachniał tak zniewalająco. Byłam od niego niższa o głowę, przez co czułem jego oddech na włosach. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w górę. Odwzajemnił gest i chwilę patrzyłam w jego brązowe oczy. Potrafiły zahipnotyzować.
- Wiesz… - zaczęłam i odwróciłam się, tak że teraz stałam naprzeciwko Gregora. – Simon mi coś wspominał, że… - wzięłam głęboki wdech.
- Co ci wspominał? – zapytał nerwowo. Definitywnie coś przede mną ukrywał, co nie bardzo mi się podobało.
- Wiesz, nie ważne – wzruszyłam ramionami.
- Aga, powiedz – złapał mnie za dłoń, ale po chwili ją puścił, mimo wszystko poczułam znajome ciepło.
- Ukrywasz co przede mną i naprawdę mi się to nie podoba. Nic mi nie mówisz, zachowujesz się dziwnie, a przecież ja… - powiedziałam spuszczając wzrok na ziemię. – Ty wiesz wszystko o mnie, a ja o tobie praktycznie nic. Nie dziw mi się, że się denerwuję, Gregor.
- Przepraszam – powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Po prostu… Nie jest mi z tym łatwo.
- Simon mi mówił, że nie miałeś łatwego dzieciństwa – powiedziałam bawiąc się palcami dłoni.
- Super!
- Daj spokój, powiedział tylko tyle… - uniosłam delikatnie kąciki ust. – I powiedział też, że jesteś dobrym dzieciakiem – uśmiechnęłam się szerzej.
Gregor złagodniał, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

Simon

Kiedy się spakowałem, zastałem Lucę rozmawiającego (znów!) przez telefon z Celine oraz Agę i Deschwandena pogrążonych w pogawędce. Jeśli dalej będą się tak ze sobą cackać to obiecuję, że zrobię im krzywdę! Przecież oni sami sobie szkodzą. Niech wreszcie coś zadziałają, bo kiedy w końcu to się stanie, przez zbyt długie czekanie dosłownie zedrą z siebie ubrania. O czym ty, do cholery myślisz, Ammann? I czemu gadasz do siebie w myślach? Tak robią tylko chorzy ludzie. No tak… Coś w tym jest.
Kiedy w końcu wszyscy byli gotowi, ruszyliśmy w drogę do Hinterzarten.


Agata

Denerwowałam się jak nigdy wcześniej, a tak naprawdę nie miałam powodu. Przez całą drogę myślami byłam, gdzieś indziej. Siedziałam obok Simona, który przez jakiś czas próbował mnie rozbawić, ale nic z tego nie wychodziło. Słuchałam go, ale nic do mnie nie docierało. Wiedziałam, że do poznania mojej rodziny było jeszcze sporo czasu, ja jednak już wszystko przeżywałam. Kiedy tylko przekroczyliśmy granicę Polski, wszystko się we mnie zebrało. Ostatnie tygodnie… Kłamstwa, tajemnice, zdrady. Czułam się paskudnie, ale wiedziałam, że nie mogłam wypuścić swoich emocji, bo nie lubiłam, gdy ktokolwiek się nade mną litował. Z resztą nie chciałam, żeby ktokolwiek widział jak płaczę, a już tym bardziej Gregor.
- Mała – zaczął Simon, ale ja spiorunowałam go wzrokiem. – Dla mnie jesteś mała. Uspokój się, bo zaraz złamiesz sobie nadgarstek – złapał mnie za dłoń, którą ściskałam.  – Denerwujesz się?
- Nie – odpowiedziałam szybko i zacisnęłam usta, a Ammann pokręcił głową i się zaśmiał.
- Uspokój się – powtórzył. – Nie masz cię czym denerwować. Poza tym dopiero za dwa tygodnie będziemy w Einsiedeln.
- Przecież ja się nie denerwuję – chciałam brzmieć przekonywająco, ale sądząc po minie mojego rozmówcy, nie było tak. – Masz jakieś zdjęcie tego twojego potomka? – wyszczerzyłam się.
- No jasne, że mam! – wyprostował się i wyciągnął z kieszeni telefon, a potem pokazał mi zdjęcie, na którym był około roczny chłopczyk.
- Twoje lustrzane odbicie – uśmiechnęłam się. – Możesz mieć pewność, że jest twój.
___________________________________


Witam Was wszystkich! ♥

Matko, jak ja nie lubię takiej pogody! :(
Zimno, wiatr, deszcz i jeszcze raz zimno. Cała niedziela deszczowa.
tyle na temat pogody u mnie xD
To coś co widzicie tu u góry, w końcu (!) jest odrobinę dłuższe. 
Co nie zmienia faktu, że nadal mam problemy z pisaniem. 
Co poradzić, kiedy mam już wszystko napisane na Einsiedeln, a nie mam nic pomiędzy?
Smutek i... wszystko co nie dobre.
Koniec narzekania!!!
Tradycyjnie: buziaki :*
Mam nadzieję, że chociaż trochę jest "czytalne".


Kocham Was wszystkie i wyściskałabym każdą z Was :*♥

Edit: Za jakiś czas (miejmy nadzieje nie tak odległy) startuję z czymś nowym ;) Jeśli chcecie, zapoznajcie się z bohaterami na hayboeck-kraft

9 komentarzy:

  1. Heej :**
    Nie tylko ty nie lubisz takiej pogody :| . Szaro, tylko by leżeć w łóżku.
    Rozdział dłuższy, ale i interesujący. Gregor i Agata *_* . Niech Simon zamyka ich w tym pokoju, bo zanim oni sami to wszystko sobie powiedzą... :D
    Myślę, ze Agacie trudno będzie odczuć uczucie do Gregora na 100%. Po ostatnich wydarzeniach w tej życiu nikt by się temu nie dziwił.
    Ja lecę i tym samym czekam na kolejny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem!
    Kochana powiedz, że między Agą a Gregorem coś się niedługo wydarzy.. bo przecież takie podchody.. no dziwnie jest. On kocha ją, ona kocha jego. Dobrze, że chociaż Ammann próbuje coś z tym zrobić. Nie mogę się doczekać tego Einsiedeln. Będzie się działo :D
    tak na marginesie to u mnie piękna słoneczna pogoda, tylko trochę zimno ;))
    To wyżej jest nie tylko czytelne, ale i genialne.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się ♥
    Jeszcze raz usłyszę "to coś", to mnie chyba szlag trafi. Kochana, przecież za każdym razem jest świetnie! Ja nie wiem, co ci nie pasuje ♥ (tak, odezwała się ta wiecznie "zadowolona"...)
    Skąd ja to znam, kiedy koniec jest, tylko środka nie ma... :)
    Kurczę no, niech między Agatą a Gregorem coś się nareszcie wydarzy, bo bawią się w podchody jak jakieś malutkie dzieci. Może Simon nie pobawi się w swatkę i jakoś zareaguje? Bo ile można... ;)
    Pogoda... ja się nie wypowiadam, bo szarość za oknem mnie po prostu dobija. I gdzie niby ta złota polska jesień? :(
    Czekam na kolejne! ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :)
    Kochana, przecież rozdział jest niesamowity! Nie możesz na nic narzekać, jest cudnie!
    Gregor i Agata z rozdziału na rozdział coraz bardziej zagłębiają się w jakąś relacją, która do końca nie jest jeszcze określona. Oczywiście, na końcu tam gdzieś jest stwierdzenie 'prawdziwa miłość', ale myślę, że do tego jeszcze trochę: kilkanaście zakrętów i jedna prosta :)
    Simi jest tak świetny, że nie mam słów! Uwielbiam!
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem :)
    Kochana, proszę wybacz, że dopiero teraz, ale jednak mimo wszystko format 24-godzinny to zdecydowanie za mało... :(
    Ale ten rozdział jest po prostu genileny, a Ty jesteś wielkim fenomenem :)
    Widać, że Gregor czuje coś do Agaty, a Agata czuje do Gregora, tego wszystkiego nie da się zbyt długo ukrywać. Ammann to taka dobra dusza w każdej sytuacji ;)
    No jestem okropnie ciekawa co dalej będzie :)
    Weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem :)
    Kochana, proszę wybacz, że dopiero teraz, ale jednak mimo wszystko format 24-godzinny to zdecydowanie za mało... :(
    Ale ten rozdział jest po prostu genileny, a Ty jesteś wielkim fenomenem :)
    Widać, że Gregor czuje coś do Agaty, a Agata czuje do Gregora, tego wszystkiego nie da się zbyt długo ukrywać. Ammann to taka dobra dusza w każdej sytuacji ;)
    No jestem okropnie ciekawa co dalej będzie :)
    Weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu udało mi się tutaj dotrzeć i jestem niebywale szczęśliwa z tego powodu. :D
    Powtórzę się chyba po raz setny, ale rozdział jest fantastyczny! :D
    Ach ten Gregor... Ach ta Agata... Oni są jak dzieci. :D Nic dziwnego, że Simon chce zostać swatką. :)
    Początek był taki słodki... ♥ Tzn. nie to, że Gregor nieco się podłamał,ale to, że Aga go pocieszała. ♥ I w sumie nie dziwię się, że chciała dowiedzieć się nieco więcej o przyjacielu. Zwłaszcza, że Simonowi wymsknęło się parę słów. Jestem ciekawa, co kryje się pod tą tajemnicą z przeszłości..
    I Agata z pewnością również jest tego ciekawa.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, Kochana. ;*
    Na początku, przepraszam, że tak długo mnie nie było, lecz nie miałam możliwości na komentowanie postów. Wiedz jednak, że wszystko mam ponadrabiane u Ciebie! ;)
    Simon w roli swatki niezmiernie mi się podoba. ^^ No ale czy nie ma racji? Ma! Greg i Agata są dla siebie niemalże stworzeni. :D Mam nadzieję, że ich relacja rozwinie się jeszcze bardziej w niedalekiej przyszłości. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie się tu zjawiam! Przepraszam, że z tygodniowym opóźnieniem. Jestem naprawdę kiepska w dotrzymywaniu terminów. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, bo przez te ostatnie dwa tygodnie byłam tak zabiegana, że nie miałam czasu nawet na pomalowanie paznokci, nie mówiąc już o zajmowaniu się blogsferą. Jeszcze raz ogromnie przepraszam! W ramach rekompensaty mogę obiecać, że na pewno będę czytać to opowiadanie nadal, bo bardzo mi się spodobało. Rozwijająca się powoli miłość na pierwszym planie, kibicujący jej przezabawny kuzyn i wątek nieznanej i tajemniczej przeszłości w tle - to wszystko tworzy świetną całość. Już wiem, że będę tu wracać z prawdziwą przyjemnością. Uwielbiam Simona i jego radość z życia, którą naprawdę zaraża. A Agatę podziwiam za to, że potrafi być taka silna i opanowana w najcięższych dla niej momentach. Gregor mógłby być nieco bardziej pewny siebie i zdecydowany w swoich zalotach, ale poza tym też wywiera na mnie pozytywne wrażenie. Dobrze wiesz, jak sprawić, żebym się uśmiechała w trakcie czytania :)
    Czekam na ciąg dalszy!
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń