poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział czternasty

Simon

Leżałem w łóżku obok Jany, a właściwie ona leżała na końcu łóżka, nie pozwalając się nawet dotknąć. Bolało mnie to, że odsuwała się ode mnie, ale wiedziałem, że miało to związek z tym co się ostatnio stało. Bolało mnie też to, że nie chciała mi o niczym powiedzieć. Nie ufała mi? Bała się mnie? Przekręciłem się na drugi bok. To niedorzeczne. Znaliśmy się przecież tyle lat i ona doskonale wiedziała, że w życiu nie zrobiłbym jej krzywdy. W jej głowie musiał dziać się coś niedobrego. Znów wyciągnąłem dłoń w jej stronę, ale poczułem jak jej ciało się napina. Chwilę później odsunęła mnie od siebie. To wszystko było nie tak. Wcześniej nic takiego nie miało miejsca, a Jana zasypiała wtulona we mnie. Chciałem, żeby to wróciło do normy. Znów się przekręciłem na drugi bok. Zacisnąłem powieki i starałem się zasnąć, ale nie mogłem. Martwiłem się.


Agata

Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc na ekran odebrałam, miałam ochotę zabić osobę, która dzwoniła do mnie o siódmej rano. Ziewnęłam.
- Halo?
- Cześć kochanie – usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie i od razu się uśmiechnęłam, mimo że zostałam brutalnie obudzona. – Obudziłem?
- Jest siódma, a przecież wiesz, że nie budzę się o tej porze – zachichotałam. – Tęsknię, wiesz?
- Ja też – westchnął. – To nasze pierwsze rozstanie, a później będzie ich jeszcze trochę.
- Chciałabym, żebyś był tu teraz ze mną
- Też bym chciał. Trzymaj za mnie kciuki dziś – powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Zawsze trzymam kciuki. Niczego nie zmieni fakt, że dzielą nas tysiące kilometrów. – Kocham cię najmocniej – powiedział, a chwilę później usłyszałam dźwięk jakby kogoś uderzył.
-Ja ciebie też – uśmiechnęłam się - Kto to?
- Luca! Śmieje się ze mnie – jęknął, a ja się zaśmiałam.
- Jakby sam nie był taki sam – powiedziałam i wyszłam z łóżka. – To ja idę zrobić śniadanie, skoro już mnie obudziłeś, a ty tam skacz.
- Mam jeszcze wolną chwilę
- Jadę dziś z Simonem na cmentarz – powiedziałam, a po drugiej stronie nastała cisza na chwilę. – Gregor?
- Jestem, jestem. Po prostu… jesteś pewna?
- Tak, jestem. Muszę tam iść, chcę tego. Przecież wiesz, mówiłam ci…
- Przepraszam – westchnął. – Zadzwonię później. Kocham cię.
- Trzymaj się, kochanie – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Telefon rzuciłam na łóżko i westchnęłam. Martwił się o mnie, ale nie miał powodu. Przecież doskonale wiedziałam co robić. Chciałam tego. Może wtedy mogłabym poczuć obecność ojca? Chciałabym…


Simon

Kiedy wstałem, znów czułem się paskudnie. Chociaż chyba nieco mniej, bo dotykałem stopą łydki mojej żony. Prawdopodobnie gdyby się obudziła odsunęłaby się jak najszybciej. Westchnąłem i wyszedłem z łóżka. Jana przewróciła się na drugi bok i spojrzała na mnie. W takim razie czuła, że ją dotykam, a wcale się nie odsunęła. Z powrotem usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią zatroskany.
- Powiedz mi – zacząłem. – Co się dzieje?
- Nie wiem – odpowiedział i usiadła. – Nie mam pojęcia, to wszystko jest takie… - nie dokończyła, bo oboje usłyszeliśmy płacz Theodore’a, który jednak chwilę później umilkł. Oboje weszliśmy do jego pokoju, gdzie zauważyliśmy Agatę, która trzymała małego na rękach. Kiedy tylko zauważył Janę, od razu wyciągnął do niej swoje małe rączki. Rudowłosa uśmiechnęła się do nas i oznajmiła, że zrobiła śniadanie. Zaraz po zjedzonym posiłki, który swoją drogą był świetny, stwierdziliśmy, że pojedziemy na cmentarz. Aga znowu zaczęła się trząść jak galaretka, na co jedynie wywróciłem oczami. Przebraliśmy się i pojechaliśmy. Prawie przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Moja kuzynka jedynie patrzyła przez okno, co jakiś czas zerkając na drogę i rzucając do mnie kilka słów. Nie miałem jej tego za złe, przez te kilka tygodni zdążyłem zauważyć jak zachowywała się w różnych momentach. To zadziwiające, ale w niektórych sytuacjach przypominała mnie. Tak przynajmniej twierdziła Jana.
- Chcę pójść sama – powiedziała, kiedy byliśmy już na miejscu. – Powiedz mi tylko… gdzie…
- Na pewno? Aga… - westchnąłem, ale kiedy spojrzała na mnie, wiedziałem, że jest pewna i nie dałaby za wygraną. – No dobrze. To tu z prawej strony, czwarty rząd, pierwszy od siatki – wskazałem dłonią. – Tylko proszę, nie płacz – powiedziałem, wiedząc, że ta wizyta może się skończyć różnie.
- Zaraz wrócę – uśmiechnęła się blado.

Agata

Idąc, nogi trzęsły mi się tak bardzo, że ledwo co udało mi się dojść do furtki. Oparłam się o nią i zaczęłam oddychać głębiej. Obejrzałam się i zobaczyłam Simona, który wpatrywał się we mnie. W każdej chwili był gotowy wyjść z samochodu i podejść do mnie. Kiedy już odzyskałam w pewnym stopniu czucie w nogach, ruszyłam dalej. Prawa strona… Czwarty rząd… Pierwszy od siatki. Od razu zauważyłam nagrobek z czarnego kamienia, a na nim napis:

Thomas Ammann
06.04.1968 – 02.03.1993r.
Zmarł śmiercią tragiczną.
Ci, których kochasz, nigdy nie odchodzą.

Westchnęłam, a w moich oczach w jednej chwili pojawiły się łzy. Nie próbowałam ich nawet zatrzymywać. Po prostu się rozpłakałam. Tak, płakałam, chociaż nigdy go nie poznałam. Mimo wszystko był moim ojcem i tak bardzo chciałam, żeby to wszystko się nie zdarzyło. Moje życie na pewno wyglądałoby inaczej. Od dziecka mieszkałabym w Szwajcarii, miałabym pełną rodzinę, a może nawet rodzeństwo. Wzięłam głęboki oddech i wytarłam łzy.
- Cześć tato – wyszeptałam stojąc jak najbliżej nagrobka. – Simon mi o tobie dużo opowiadał i wujek Henrich też – uśmiechnęłam się mimo woli. - Chciałabym, abyś wiedział, że… – szczęka mi zadrżała, kiedy poczułam łzy w oczach. – Kocham cię. Bez względu na wszystko, kocham cię i zawsze będę. Mama też cię kocha – uśmiechnęłam się. – Nie mówiła mi o tobie, ale ja wierzę, że chciała. Byłeś cudownym człowiekiem, synem, bratem, wujkiem, chłopakiem… I tatą. Zawsze chciałam być taką dziewczynką, która miałaby do kogo powiedzieć „tato”, teraz mam – zacisnęłam powieki, a słone łzy spłynęły po moich policzkach. – Jesteś tu i mimo wszystko… Wiem, że jesteś przy mnie. Myślisz, że z mamą nie wszystko stracone? Mogę się z nią pogodzić? Tak strasznie chcę, tęsknie za czasami, kiedy byłyśmy dla siebie wszystkim. Teraz mam też Simona, najlepszego szwajcarskiego skoczka. Uwierzyłbyś, że ten mały dzieciak, któremu dawałeś słodycze zajdzie tak daleko? Jest najlepszy. Mam też cudownego chłopaka – uśmiechnęłam się na wspomnienie o Gregorze. – Tato? – spojrzałam na napis. – Kocham cię – po moich policzkach spływały łzy, ale ja nawet nie wycierałam ich.
Chciałam już odejść, ale w ostatniej chwili, postanowiłam dotknąć wygrawerowanego napisu. Wtedy poczułam jego obecność, to było naprawdę dziwne uczucie. Jakby ktoś prowadził mną, mówił co mam robić. Byłem pewna, że to on.
Po drodze znów się zaczęłam trząść, ale tym razem nie zdołałam nawet dojść do furtki, gdzie mogłabym się oprzeć i przeczekać. Opadłam na kolana i zaczęłam płakać. Chwilę później poczułam jak ktoś mnie objął i pogłaskał po włosach.
- Ci, już dobrze – usłyszałam głos Simona. – Już wszystko dobrze.
Podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Na całe szczęście nikt nie widział mojej rozchwianej psychiki. Nie miałam pojęcia co się ze mną działo, nie potrafiłam sobie radzić z tym. Takie uczucie było dla mnie nowe. Nigdy w życiu nie zmarł mi nikt bliski. Po części dlatego, że nie miałam rodziny. Byłam tylko ja i mama. Dlatego też nie znałam tego uczucie, ale teraz… Poczułam się jakby ktoś ugodził mnie w serce. Bolało.

Gregor

Treningi przebiegły dobrze, chociaż nie byłem najwybitniejszy. Moje myśli wciąż krążyły wokół Agaty, zwariowałem na jej punkcie i  kiedy nie było jej przy mnie, było ze mną źle. Oszalałem. Kiedy leżałem w łóżku, udając, że słucham nudnego gadania Pascala, zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że to ona, ale nie. Simon.
- Co jest?
- Uznałem, że powinieneś coś wiedzieć – zaczął poważnie. O nie. W głowie włączyła mi się czerwona lampka. Na pewno chodziło o Agatę, o mojego aniołka. Od razu się wystraszyłem. – Źle z nią, Deschwi.
- Ale… Co się stało? Boże, powiedz, że… - zacząłem się denerwować.
- No wiesz… Byliśmy na tym cmentarzu. Uparła się, nie miałem jak jej odwieźć od tego pomysłu. Do tego chciała pójść tam sama… do grobu. Nie wracała długo, chyba coś mówiła… Potem – urwał na chwilę, a ja starałem się przyswoić wszystkie informacje. – Wracała cała zapłakana, aż nagle… Upadła na kolana i wybuchła. Nie potrafiłem jej uspokoić, wciąż nie mogę… Jana z nią siedzi. Rozmawiają i nie pozwalaj mi wejść…
- Muszę wrócić jak najszybciej – to było jedyne co potrafiłem powiedzieć.
- Nie możesz… Masz zawody, trener w ciebie wierzy, wszyscy w ciebie wierzą… Aga też – powiedział. – Nie rób nic głupiego. Będę cię informował na bieżąco, ale nie przylatuj.
- Przecież to kompletne szaleństwo – przejechałem wolną dłonią po twarzy. – Niech do mnie zadzwoni. Powiedz jej, że ją kocham i będę przy niej. Proszę…
- Nic nie obiecuję – westchnął. Jemu też było ciężko. – Musimy dać jej czas. Ona przeżywa jego śmierć teraz…
- Ale powiedz – znów zacząłem, ale mi przerwał.
- Powiem, żeby do ciebie zadzwoniła i, że ją kochasz i będziesz przy niej. Jasne, zrozumiałem. 

_____________________


Hej hej hej! :) 

No, jakimś cudem zdążyłam :D
Na swoją obronę mam to, że ostatniej nocy przeczytałam trzy książki i dzisiaj praktycznie jestem nieprzytomna przez cały dzień.
Po pierwsze (chyba najważniejsze!): pan Gregor D. zrobił mi cudowną niespodziankę. Otóż (a pewnie wiele z Was o tym wie :P), wczoraj był 7! Czyli najlepszy wynik w karierze. Jestem dumna z mojego robaczka ♥ Cieszę się razem z nim! :)
Po drugie: nie, dobra. Nie ma nic "po drugie". Ten jego wynik po prostu sprawił, że się ciągle uśmiecham. Reakcja mojego taty, kiedy zobaczył Gregora na belce w 2. serii "To on tak dobrze skoczył?!", a chwilę później "Ha! Nawet on jestem lepszy od Freuda!" Kurczę, już wiem po kim jestem jaka jestem xD
Co do rozdziału to powiem Wam, że trochę na szybko napisany, ale powiedzmy, że mimo kilku niedociągnięć, chyba nie jest fatalnie. Jak sądzicie?
O mój Boziu, rozdział trzynasty został wyświetlony 565 razy, czyli o 400 więcej niż dwunasty! :O
Buziaki Kochane moje! ♥

PS: Chyba ta notka pod rozdziałem jest ciut za długa xD

7 komentarzy:

  1. Jestem jestem :D
    Jak ja kocham jak odciągasz mnie od nauki <33
    Rozdział po prostu bajka 👌
    Od czego by tu zacząć. Ta nasza dwójka bardzo za sobą tęskni. Też chciałabym mieć przy sobie taka osobę, ale mam jeszcze czas :'))
    Może i Agata chciała zobaczyć grób swojego taty, ale nie powiem że był to najlepszy pomysł. Późniejsze jej załamanie jest tego przykładem. Rozumiem jej przeżycie. Każdy załamuje się śmiercią bliskiej osoby. Gregor żałuje ze nie może wspierać w tej chwili swojej ukochanej, ale cóż nie zawsze jesteśmy w danym miejscu o danej porze.
    Simon nie dość że martwi sie o Agę to również i o Janę. Może i na początku wszystko było dobrze, teraz wydaję się bardzo przeżywać to co wydarzyło sie pewien czas temu.
    Czekam na więcej kochana :*
    Buziaczki ! :*
    Komentarz może nie trzymać się "kupy" ale musisz mi wybaczyć :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    Kochana, rozdział miód, cud i orzeszki :D Naprawdę, bardzo fajny, żadnych niedociągnięć nie widzę, nic nie zauważyłam :)
    Hmm... martwię się o Janę. Widać, że coś się z nią dzieje niedobrego, nawet Simon to wyczuwa. Chce jej pomóc, ale ona się od niego ciągle odsuwa... nie wiem, oby to wszystko jakoś się poukładało.
    Gregor i Agata, czyli po prostu para idealna, nasze dwa gołąbeczki, które nie mogą bez siebie wytrzymać ^^ Miło się na nich patrzy, mam nadzieję, że nie zepsujesz zbyt szybko tej sielanki :)
    Jejku, aż mnie serducho zabolało, kiedy czytałam ten fragment o cmentarzu... Okropne uczucie, kiedy jesteś nad grobem najbliższej osoby, kiedy chcesz do niej mówić, ale i tak wiesz, że nie otrzymasz odpowiedzi, kiedy tak bardzo za tym kimś tęsknisz. Boże, niedawno sama przechodziłam coś takiego i nadal pewne sprawy do mnie nie docierają... Strasznie mi szkoda Agaty, ale w sumie, może to i dobrze, że wybrała się na ten cmentarz. W końcu to jej ojciec.
    No, widzę, że pani tak samo zadowolona z konkursu jak ja, tyle, że ja trochę z innych powodów. Ale brak Freunda na podium cholernie mnie ucieszył:D
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :)
    Ostatnio ciężko mi ogarnąć pewne sprawy, ale staram się, więc wpadłam tu do Ciebie. Rozdział przeczytałam chyba wczoraj wieczorem, ale nie miałam siły na komentarz, więc jest dziś.
    Do rzeczy..
    Agata zupełnie rozłożyła się psychicznie po tej wizycie na cmentarzu.. Jednak chyba to było jej potrzebne. Nigdy nie poznała ojca, ale przeżywa jego odejście oraz to, że nie mógł być z nią przez te wszystkie lata. Chyba tyle na ten temat, bo już ciekną mi łzy.. a wyobraź sobie, jaki potok był na fragmencie, jak Aga z nim rozmawiała :(
    Simon - już to kiedyś pisałam, taki dobry duszek z niego. Wspiera, pomaga jak może. Tylko może czas zająć się żoną? Coś z nią jest nie tak.. to pewne.
    Okej Kochana, tyle ode mnie. Czekam na następny :)
    Buziaki ;*

    Ps. Ja okropnie żałuję, że mój Sevciu kochany nie wygrał :((

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! ;*
    Szkoda mi Agaty... Przeżywa straszne chwile. Nie dość, że nie znała ojca, to i tak jego śmierć nie zostaje obojętna. I ja się wcale nie dziwię. ;/ Ten fragment rozdziału... No, wzruszył mnie jak mało co... ;/
    Coś mi się podejrzana wydaje Jana... Jak moja poprzedniczka, również uważam, że Simi powinien zwrócić na nią większą uwagę, bo ewidentnie coś tutaj nie jest tak, jak powinno. :)
    Czekam na kolejny, buziam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc nie jestem jedyną osobą, która z wyników niedzielnego konkursu była wyjątkowo zadowolona. Tyle że w moim przypadku było to spowodowane drugim miejscem Michiego :D Ale patrząc na dobre skoki Gregora pomyślałam o Tobie i o tym, że na pewno ucieszysz się tak bardzo jak ja :D
    A co do rozdziału... Reakcja Agi była bardzo gwałtowna. Ale co się dziwić, przez całe życie myślała o ojcu, nie miała pojęcia, kim był i po tylu latach wreszcie zjawiła się przy jego grobie. Wzruszyłam się, czytając o jej uczuciach, naprawdę. Szkoda, że nie ma z nią Gregora, bo to nie to samo przez telefon, kiedy nie może się do niego chociażby po prostu przytulić. Ale Jana i Simon na pewno też dadzą jej dużo wsparcia.
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży <3
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem :)
    Wybacz kolejne spóźnienie... Muszę coś ze sobą zrobić, bo jestem okropna... :( Przeczytałam wcześniej, ale dopiero teraz udało mi się wpaść i skomentować...
    Przepraszam...
    Rozdział przecudowny :) okropnie miło się czytało takie cudo :*
    Eh... Rozstanie naszych zakochańców :( martwią się o siebie... Widać, że się kochają.
    Skoro Agata chciała pojechać na cmentarz... Nie dziwię jej się, że chciała zobaczyć chociaż grób jej ojca... Ale przeżyła jego śmierć chyba bardziej niż się sama tego spodziewała...
    Jestem ciekawa co będzie dalej i postaram się już nie mieć takiego spóźnienia... Eh...
    Pozdrawiam :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem! ^^
    Cóż... Rozdział jest genialny! ♥
    Troszkę mi żal Jany... Wiem, że to nie zależy od niej, ale jeśli dalej tak pójdzie to myślę, że powinna pomyśleć o jakiejś terapii. Podoba mi się, że Simi nie nalega, że stara się ją wspierać. To jest teraz dla niej najważniejsze. Strata dziecka to nie takie hop siup. :/
    A co do Agaty...
    Takie emocje... Nie dziwię się. Nie dziwię się, że tak zareagowała. Wszystkie emocje się skumulowały. Poczucie straty. Smutek. Nieznajomość osoby, która leży w grobie. I zapewne chęć poznania tego człowieka. Chęć zamienienia z nim choćby słowa. Choćby patrzenie na niego przez sekundę...
    Dobrze, że Simi był z nią. Gdyby nie czekał za bramami cmentarza, to mogłoby być różnie...
    Gregor...Gregor jest cudowny. Troszczy się o Agatę. Widać, że ją kocha. Widać, że mu zależy. :)
    Lecę na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń