Simon
Leżałem w łóżku obok Jany, a
właściwie ona leżała na końcu łóżka, nie pozwalając się nawet dotknąć. Bolało
mnie to, że odsuwała się ode mnie, ale wiedziałem, że miało to związek z tym co
się ostatnio stało. Bolało mnie też to, że nie chciała mi o niczym powiedzieć.
Nie ufała mi? Bała się mnie? Przekręciłem się na drugi bok. To niedorzeczne.
Znaliśmy się przecież tyle lat i ona doskonale wiedziała, że w życiu nie
zrobiłbym jej krzywdy. W jej głowie musiał dziać się coś niedobrego. Znów
wyciągnąłem dłoń w jej stronę, ale poczułem jak jej ciało się napina. Chwilę
później odsunęła mnie od siebie. To wszystko było nie tak. Wcześniej nic
takiego nie miało miejsca, a Jana zasypiała wtulona we mnie. Chciałem, żeby to
wróciło do normy. Znów się przekręciłem na drugi bok. Zacisnąłem powieki i
starałem się zasnąć, ale nie mogłem. Martwiłem się.
Agata
Rano obudził mnie dźwięk mojego
telefonu. Nie patrząc na ekran odebrałam, miałam ochotę zabić osobę, która
dzwoniła do mnie o siódmej rano. Ziewnęłam.
- Halo?
- Cześć kochanie – usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie i od
razu się uśmiechnęłam, mimo że zostałam brutalnie obudzona. – Obudziłem?
- Jest siódma, a przecież wiesz,
że nie budzę się o tej porze – zachichotałam. – Tęsknię, wiesz?
- Ja też – westchnął. – To
nasze pierwsze rozstanie, a później będzie ich jeszcze trochę.
- Chciałabym, żebyś był tu teraz
ze mną
- Też bym chciał. Trzymaj za mnie kciuki dziś – powiedział, a ja
się uśmiechnęłam. Zawsze trzymam kciuki. Niczego nie zmieni fakt, że dzielą nas
tysiące kilometrów. – Kocham cię najmocniej – powiedział, a chwilę
później usłyszałam dźwięk jakby kogoś uderzył.
-Ja ciebie też – uśmiechnęłam się
- Kto to?
- Luca! Śmieje się ze mnie – jęknął, a ja się zaśmiałam.
- Jakby sam nie był taki sam –
powiedziałam i wyszłam z łóżka. – To ja idę zrobić śniadanie, skoro już mnie
obudziłeś, a ty tam skacz.
- Mam jeszcze wolną chwilę
- Jadę dziś z Simonem na cmentarz
– powiedziałam, a po drugiej stronie nastała cisza na chwilę. – Gregor?
- Jestem, jestem. Po prostu… jesteś pewna?
- Tak, jestem. Muszę tam iść,
chcę tego. Przecież wiesz, mówiłam ci…
- Przepraszam – westchnął. –
Zadzwonię później. Kocham cię.
- Trzymaj się, kochanie – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Telefon rzuciłam na łóżko i
westchnęłam. Martwił się o mnie, ale nie miał powodu. Przecież doskonale
wiedziałam co robić. Chciałam tego. Może wtedy mogłabym poczuć obecność ojca?
Chciałabym…
Simon
Kiedy wstałem, znów czułem się
paskudnie. Chociaż chyba nieco mniej, bo dotykałem stopą łydki mojej żony.
Prawdopodobnie gdyby się obudziła odsunęłaby się jak najszybciej. Westchnąłem i
wyszedłem z łóżka. Jana przewróciła się na drugi bok i spojrzała na mnie. W
takim razie czuła, że ją dotykam, a wcale się nie odsunęła. Z powrotem usiadłem
na łóżku i spojrzałem na nią zatroskany.
- Powiedz mi – zacząłem. – Co się
dzieje?
- Nie wiem – odpowiedział i
usiadła. – Nie mam pojęcia, to wszystko jest takie… - nie dokończyła, bo oboje
usłyszeliśmy płacz Theodore’a, który jednak chwilę później umilkł. Oboje
weszliśmy do jego pokoju, gdzie zauważyliśmy Agatę, która trzymała małego na
rękach. Kiedy tylko zauważył Janę, od razu wyciągnął do niej swoje małe rączki.
Rudowłosa uśmiechnęła się do nas i oznajmiła, że zrobiła śniadanie. Zaraz po
zjedzonym posiłki, który swoją drogą był świetny, stwierdziliśmy, że pojedziemy
na cmentarz. Aga znowu zaczęła się trząść jak galaretka, na co jedynie
wywróciłem oczami. Przebraliśmy się i pojechaliśmy. Prawie przez całą drogę nie
odzywaliśmy się do siebie. Moja kuzynka jedynie patrzyła przez okno, co jakiś
czas zerkając na drogę i rzucając do mnie kilka słów. Nie miałem jej tego za
złe, przez te kilka tygodni zdążyłem zauważyć jak zachowywała się w różnych
momentach. To zadziwiające, ale w niektórych sytuacjach przypominała mnie. Tak
przynajmniej twierdziła Jana.
- Chcę pójść sama – powiedziała,
kiedy byliśmy już na miejscu. – Powiedz mi tylko… gdzie…
- Na pewno? Aga… - westchnąłem,
ale kiedy spojrzała na mnie, wiedziałem, że jest pewna i nie dałaby za wygraną.
– No dobrze. To tu z prawej strony, czwarty rząd, pierwszy od siatki –
wskazałem dłonią. – Tylko proszę, nie płacz – powiedziałem, wiedząc, że ta
wizyta może się skończyć różnie.
- Zaraz wrócę – uśmiechnęła się
blado.
Agata
Idąc, nogi trzęsły mi się tak
bardzo, że ledwo co udało mi się dojść do furtki. Oparłam się o nią i zaczęłam
oddychać głębiej. Obejrzałam się i zobaczyłam Simona, który wpatrywał się we
mnie. W każdej chwili był gotowy wyjść z samochodu i podejść do mnie. Kiedy już
odzyskałam w pewnym stopniu czucie w nogach, ruszyłam dalej. Prawa strona…
Czwarty rząd… Pierwszy od siatki. Od razu zauważyłam nagrobek z czarnego
kamienia, a na nim napis:
Thomas Ammann
06.04.1968 – 02.03.1993r.
Zmarł śmiercią tragiczną.
Ci, których kochasz, nigdy nie odchodzą.
Westchnęłam, a w moich oczach w
jednej chwili pojawiły się łzy. Nie próbowałam ich nawet zatrzymywać. Po prostu
się rozpłakałam. Tak, płakałam, chociaż nigdy go nie poznałam. Mimo wszystko był
moim ojcem i tak bardzo chciałam, żeby to wszystko się nie zdarzyło. Moje życie
na pewno wyglądałoby inaczej. Od dziecka mieszkałabym w Szwajcarii, miałabym
pełną rodzinę, a może nawet rodzeństwo. Wzięłam głęboki oddech i wytarłam łzy.
- Cześć tato – wyszeptałam stojąc
jak najbliżej nagrobka. – Simon mi o tobie dużo opowiadał i wujek Henrich też –
uśmiechnęłam się mimo woli. - Chciałabym, abyś wiedział, że… – szczęka mi
zadrżała, kiedy poczułam łzy w oczach. – Kocham cię. Bez względu na wszystko,
kocham cię i zawsze będę. Mama też cię kocha – uśmiechnęłam się. – Nie mówiła
mi o tobie, ale ja wierzę, że chciała. Byłeś cudownym człowiekiem, synem,
bratem, wujkiem, chłopakiem… I tatą. Zawsze chciałam być taką dziewczynką,
która miałaby do kogo powiedzieć „tato”, teraz mam – zacisnęłam powieki, a
słone łzy spłynęły po moich policzkach. – Jesteś tu i mimo wszystko… Wiem, że
jesteś przy mnie. Myślisz, że z mamą nie wszystko stracone? Mogę się z nią
pogodzić? Tak strasznie chcę, tęsknie za czasami, kiedy byłyśmy dla siebie
wszystkim. Teraz mam też Simona, najlepszego szwajcarskiego skoczka.
Uwierzyłbyś, że ten mały dzieciak, któremu dawałeś słodycze zajdzie tak daleko?
Jest najlepszy. Mam też cudownego chłopaka – uśmiechnęłam się na wspomnienie o
Gregorze. – Tato? – spojrzałam na napis. – Kocham cię – po moich policzkach
spływały łzy, ale ja nawet nie wycierałam ich.
Chciałam już odejść, ale w
ostatniej chwili, postanowiłam dotknąć wygrawerowanego napisu. Wtedy poczułam
jego obecność, to było naprawdę dziwne uczucie. Jakby ktoś prowadził mną, mówił
co mam robić. Byłem pewna, że to on.
Po drodze znów się zaczęłam trząść,
ale tym razem nie zdołałam nawet dojść do furtki, gdzie mogłabym się oprzeć i
przeczekać. Opadłam na kolana i zaczęłam płakać. Chwilę później poczułam jak
ktoś mnie objął i pogłaskał po włosach.
- Ci, już dobrze – usłyszałam głos
Simona. – Już wszystko dobrze.
Podniosłam się i rozejrzałam
dookoła. Na całe szczęście nikt nie widział mojej rozchwianej psychiki. Nie
miałam pojęcia co się ze mną działo, nie potrafiłam sobie radzić z tym. Takie
uczucie było dla mnie nowe. Nigdy w życiu nie zmarł mi nikt bliski. Po części
dlatego, że nie miałam rodziny. Byłam tylko ja i mama. Dlatego też nie znałam
tego uczucie, ale teraz… Poczułam się jakby ktoś ugodził mnie w serce. Bolało.
Gregor
Treningi przebiegły dobrze,
chociaż nie byłem najwybitniejszy. Moje myśli wciąż krążyły wokół Agaty,
zwariowałem na jej punkcie i kiedy nie
było jej przy mnie, było ze mną źle. Oszalałem. Kiedy leżałem w łóżku, udając,
że słucham nudnego gadania Pascala, zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że
to ona, ale nie. Simon.
- Co jest?
- Uznałem, że powinieneś coś wiedzieć – zaczął poważnie. O nie. W
głowie włączyła mi się czerwona lampka. Na pewno chodziło o Agatę, o mojego
aniołka. Od razu się wystraszyłem. – Źle z
nią, Deschwi.
- Ale… Co się stało? Boże,
powiedz, że… - zacząłem się denerwować.
- No wiesz… Byliśmy na tym cmentarzu. Uparła się, nie miałem jak jej
odwieźć od tego pomysłu. Do tego chciała pójść tam sama… do grobu. Nie wracała
długo, chyba coś mówiła… Potem – urwał na chwilę, a ja starałem się
przyswoić wszystkie informacje. – Wracała
cała zapłakana, aż nagle… Upadła na kolana i wybuchła. Nie potrafiłem jej
uspokoić, wciąż nie mogę… Jana z nią siedzi. Rozmawiają i nie pozwalaj mi wejść…
- Muszę wrócić jak najszybciej –
to było jedyne co potrafiłem powiedzieć.
- Nie możesz… Masz zawody, trener w ciebie wierzy, wszyscy w ciebie
wierzą… Aga też – powiedział. – Nie rób
nic głupiego. Będę cię informował na bieżąco, ale nie przylatuj.
- Przecież to kompletne
szaleństwo – przejechałem wolną dłonią po twarzy. – Niech do mnie zadzwoni.
Powiedz jej, że ją kocham i będę przy niej. Proszę…
- Nic nie obiecuję – westchnął. Jemu też było ciężko. – Musimy dać jej czas. Ona przeżywa jego śmierć teraz…
- Ale powiedz – znów zacząłem,
ale mi przerwał.
- Powiem, żeby do ciebie zadzwoniła i, że ją kochasz i będziesz przy
niej. Jasne, zrozumiałem.
_____________________
Hej hej hej! :)
No, jakimś cudem zdążyłam :D
Na swoją obronę mam to, że ostatniej nocy przeczytałam trzy książki i dzisiaj praktycznie jestem nieprzytomna przez cały dzień.
Po pierwsze (chyba najważniejsze!): pan Gregor D. zrobił mi cudowną niespodziankę. Otóż (a pewnie wiele z Was o tym wie :P), wczoraj był 7! Czyli najlepszy wynik w karierze. Jestem dumna z mojego robaczka ♥ Cieszę się razem z nim! :)
Po drugie: nie, dobra. Nie ma nic "po drugie". Ten jego wynik po prostu sprawił, że się ciągle uśmiecham. Reakcja mojego taty, kiedy zobaczył Gregora na belce w 2. serii "To on tak dobrze skoczył?!", a chwilę później "Ha! Nawet on jestem lepszy od Freuda!" Kurczę, już wiem po kim jestem jaka jestem xD
Co do rozdziału to powiem Wam, że trochę na szybko napisany, ale powiedzmy, że mimo kilku niedociągnięć, chyba nie jest fatalnie. Jak sądzicie?
O mój Boziu, rozdział trzynasty został wyświetlony 565 razy, czyli o 400 więcej niż dwunasty! :O
Po drugie: nie, dobra. Nie ma nic "po drugie". Ten jego wynik po prostu sprawił, że się ciągle uśmiecham. Reakcja mojego taty, kiedy zobaczył Gregora na belce w 2. serii "To on tak dobrze skoczył?!", a chwilę później "Ha! Nawet on jestem lepszy od Freuda!" Kurczę, już wiem po kim jestem jaka jestem xD
Co do rozdziału to powiem Wam, że trochę na szybko napisany, ale powiedzmy, że mimo kilku niedociągnięć, chyba nie jest fatalnie. Jak sądzicie?
O mój Boziu, rozdział trzynasty został wyświetlony 565 razy, czyli o 400 więcej niż dwunasty! :O
Buziaki Kochane moje! ♥
PS: Chyba ta notka pod rozdziałem jest ciut za długa xD
PS: Chyba ta notka pod rozdziałem jest ciut za długa xD
Jestem jestem :D
OdpowiedzUsuńJak ja kocham jak odciągasz mnie od nauki <33
Rozdział po prostu bajka 👌
Od czego by tu zacząć. Ta nasza dwójka bardzo za sobą tęskni. Też chciałabym mieć przy sobie taka osobę, ale mam jeszcze czas :'))
Może i Agata chciała zobaczyć grób swojego taty, ale nie powiem że był to najlepszy pomysł. Późniejsze jej załamanie jest tego przykładem. Rozumiem jej przeżycie. Każdy załamuje się śmiercią bliskiej osoby. Gregor żałuje ze nie może wspierać w tej chwili swojej ukochanej, ale cóż nie zawsze jesteśmy w danym miejscu o danej porze.
Simon nie dość że martwi sie o Agę to również i o Janę. Może i na początku wszystko było dobrze, teraz wydaję się bardzo przeżywać to co wydarzyło sie pewien czas temu.
Czekam na więcej kochana :*
Buziaczki ! :*
Komentarz może nie trzymać się "kupy" ale musisz mi wybaczyć :*
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział miód, cud i orzeszki :D Naprawdę, bardzo fajny, żadnych niedociągnięć nie widzę, nic nie zauważyłam :)
Hmm... martwię się o Janę. Widać, że coś się z nią dzieje niedobrego, nawet Simon to wyczuwa. Chce jej pomóc, ale ona się od niego ciągle odsuwa... nie wiem, oby to wszystko jakoś się poukładało.
Gregor i Agata, czyli po prostu para idealna, nasze dwa gołąbeczki, które nie mogą bez siebie wytrzymać ^^ Miło się na nich patrzy, mam nadzieję, że nie zepsujesz zbyt szybko tej sielanki :)
Jejku, aż mnie serducho zabolało, kiedy czytałam ten fragment o cmentarzu... Okropne uczucie, kiedy jesteś nad grobem najbliższej osoby, kiedy chcesz do niej mówić, ale i tak wiesz, że nie otrzymasz odpowiedzi, kiedy tak bardzo za tym kimś tęsknisz. Boże, niedawno sama przechodziłam coś takiego i nadal pewne sprawy do mnie nie docierają... Strasznie mi szkoda Agaty, ale w sumie, może to i dobrze, że wybrała się na ten cmentarz. W końcu to jej ojciec.
No, widzę, że pani tak samo zadowolona z konkursu jak ja, tyle, że ja trochę z innych powodów. Ale brak Freunda na podium cholernie mnie ucieszył:D
Czekam na kolejne!
Buziaki :**
Jestem :)
OdpowiedzUsuńOstatnio ciężko mi ogarnąć pewne sprawy, ale staram się, więc wpadłam tu do Ciebie. Rozdział przeczytałam chyba wczoraj wieczorem, ale nie miałam siły na komentarz, więc jest dziś.
Do rzeczy..
Agata zupełnie rozłożyła się psychicznie po tej wizycie na cmentarzu.. Jednak chyba to było jej potrzebne. Nigdy nie poznała ojca, ale przeżywa jego odejście oraz to, że nie mógł być z nią przez te wszystkie lata. Chyba tyle na ten temat, bo już ciekną mi łzy.. a wyobraź sobie, jaki potok był na fragmencie, jak Aga z nim rozmawiała :(
Simon - już to kiedyś pisałam, taki dobry duszek z niego. Wspiera, pomaga jak może. Tylko może czas zająć się żoną? Coś z nią jest nie tak.. to pewne.
Okej Kochana, tyle ode mnie. Czekam na następny :)
Buziaki ;*
Ps. Ja okropnie żałuję, że mój Sevciu kochany nie wygrał :((
Hej! ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Agaty... Przeżywa straszne chwile. Nie dość, że nie znała ojca, to i tak jego śmierć nie zostaje obojętna. I ja się wcale nie dziwię. ;/ Ten fragment rozdziału... No, wzruszył mnie jak mało co... ;/
Coś mi się podejrzana wydaje Jana... Jak moja poprzedniczka, również uważam, że Simi powinien zwrócić na nią większą uwagę, bo ewidentnie coś tutaj nie jest tak, jak powinno. :)
Czekam na kolejny, buziam. ;*
Więc nie jestem jedyną osobą, która z wyników niedzielnego konkursu była wyjątkowo zadowolona. Tyle że w moim przypadku było to spowodowane drugim miejscem Michiego :D Ale patrząc na dobre skoki Gregora pomyślałam o Tobie i o tym, że na pewno ucieszysz się tak bardzo jak ja :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... Reakcja Agi była bardzo gwałtowna. Ale co się dziwić, przez całe życie myślała o ojcu, nie miała pojęcia, kim był i po tylu latach wreszcie zjawiła się przy jego grobie. Wzruszyłam się, czytając o jej uczuciach, naprawdę. Szkoda, że nie ma z nią Gregora, bo to nie to samo przez telefon, kiedy nie może się do niego chociażby po prostu przytulić. Ale Jana i Simon na pewno też dadzą jej dużo wsparcia.
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży <3
Całuję ;*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńWybacz kolejne spóźnienie... Muszę coś ze sobą zrobić, bo jestem okropna... :( Przeczytałam wcześniej, ale dopiero teraz udało mi się wpaść i skomentować...
Przepraszam...
Rozdział przecudowny :) okropnie miło się czytało takie cudo :*
Eh... Rozstanie naszych zakochańców :( martwią się o siebie... Widać, że się kochają.
Skoro Agata chciała pojechać na cmentarz... Nie dziwię jej się, że chciała zobaczyć chociaż grób jej ojca... Ale przeżyła jego śmierć chyba bardziej niż się sama tego spodziewała...
Jestem ciekawa co będzie dalej i postaram się już nie mieć takiego spóźnienia... Eh...
Pozdrawiam :)
Buziaki ;*
Jestem! ^^
OdpowiedzUsuńCóż... Rozdział jest genialny! ♥
Troszkę mi żal Jany... Wiem, że to nie zależy od niej, ale jeśli dalej tak pójdzie to myślę, że powinna pomyśleć o jakiejś terapii. Podoba mi się, że Simi nie nalega, że stara się ją wspierać. To jest teraz dla niej najważniejsze. Strata dziecka to nie takie hop siup. :/
A co do Agaty...
Takie emocje... Nie dziwię się. Nie dziwię się, że tak zareagowała. Wszystkie emocje się skumulowały. Poczucie straty. Smutek. Nieznajomość osoby, która leży w grobie. I zapewne chęć poznania tego człowieka. Chęć zamienienia z nim choćby słowa. Choćby patrzenie na niego przez sekundę...
Dobrze, że Simi był z nią. Gdyby nie czekał za bramami cmentarza, to mogłoby być różnie...
Gregor...Gregor jest cudowny. Troszczy się o Agatę. Widać, że ją kocha. Widać, że mu zależy. :)
Lecę na kolejny rozdział. ;*