Simon
Obudziłem się w środku nocy,
kiedy Jana mną szarpała. Wyglądała na przerażoną, więc szybko się ocknąłem. W
sypialni panował półmrok, udało mi się jedynie dojrzeć jej twarz oraz dłoń na
której była krew. Wyleciałem z łóżka jak oparzony i zapaliłem światło. Spojrzałem
na żonę, której uda i krocze było zakrwawione. Przestraszyłem się nie na żarty.
Co się stało? Podszedłem do niej, była blada.
- Zadzwoń po karetkę, proszę –
wyszeptała, głęboko oddychając. – Kochanie, ja chyba poroniłam. Chyba byłam w
ciąży.
Zamarłem. W ciąży? Jakiej ciąży?
Spojrzałem na nią, nie wiedząc co powiedzieć.
- Proszę, Simon. Zadzwoń –
poprosiła mnie.
- Zawiozę cię
- Nie, ktoś przecież musi zostać
z Theo – powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
Nic nie odpowiedziałem, tylko
złapałem za telefon i wybrałem numer alarmowy. Strasznie się bałem. Może dla
niektórych to była głupie, ale naprawdę byłem przerażony. Nic takiego wcześniej
się nie zdarzyło i miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał widzieć Jany w
takim stanie.
Gregor
Kiedy się obudziłem, obok nie
było Agaty. Zdziwiłem się, bo przecież zawsze to ja wstawałem najwcześniej ze
wszystkich. Zastałem ją w kuchni, gdzie siedziała przy szklance wody. Wyglądała
na zmartwioną. Kiedy usiadłem na krześle obok niej, dopiero mnie zauważyła. Nic
nie powiedziała, tylko się we mnie wtuliła. Pogładziłem jej włosy i pocałowałem
w czoło.
- Co się stało? – zapytałem po
pewnym czasie. Aga ciężko westchnęła i odsunęła ode mnie.
- Jana jest w szpitalu –
powiedziała i wzruszyła ramionami. – Właściwie więcej nie wiem. Simon był
przerażony i nie mogłam od niego nic wyciągnąć.
- Wszystko na pewno będzie dobrze
– powiedziałem i złapałem za jej dłoń. – Chcesz tam jechać?
- Najpierw musiałabym zadzwonić
do Simona.
- To dzwoń – pocałowałem ją. – Ja
w tym czasie się ubiorę.
Wróciłem do sypialni.
Zastanawiałem się co się stało, bo przecież poprzedniego dnia była tu i
wszystko było w jak najlepszym porządku. Miałem jednak nadzieję, że nic
poważnego się nie stało. Kiedy się przebierałem, do pokoju weszła Aga i
zlustrowała mnie wzrokiem. Uśmiechnęła się i rzuciła mi jakąś koszulkę.
- Ubieraj się i chodź na
śniadanie. Potem pojedziemy, dobrze?
Agata
Zaraz po śniadaniu, wsiedliśmy w
samochód i ruszyliśmy do szpitala, w którym przebywała Jana. Strasznie się o
nią martwiłam, ale niestety Simon był na tyle przerażony, że nie mogłam od
niego nic wyciągnąć. Kiedy zadzwonił, budząc mnie i powiedział co się działo,
od razu się rozbudziłam.
Gdy tylko zjawiliśmy się na
miejscu, na korytarzu czekał na nas Ammann z synem na rękach. Od razu go od
niego zabrałam. Pewnie już i tak długo z nim tak siedział i męczył się. Od razu
poszliśmy w kierunku sali, gdzie leżała żona mojego kuzyna. Lekarz niestety
pozwolił wchodzić pojedynczo, więc zostawiłam Theo pod opieką chłopaków i
weszłam do środka. Zastałam Janę w nienajgorszym wydaniu, nie wyglądało to tak
źle jak myślałam. Chyba jednak Simi trochę przesadzał. Usiadłam na krzesełku
obok łóżka.
- Co z tobą? – zapytałam. – Od twojego
męża nic nie wyciągnęłam.
- Poroniłam – westchnęła, a ja
otworzyłam szerzej oczy. Że co? – Wczoraj przez pół dnia strasznie bolał mnie
brzuch. W sumie zastanawiałam się czy nie jestem w ciąży, ale wolałam odpychać
takie myśli. Potem w nocy, kiedy się obudziłam leżałam w kałuży krwi.
- Czyli Simon przesadził, mówiąc
jak źle jest – pokręciłam głową. – Dzisiaj wracasz do domu?
- Prawdopodobnie. Wszystko co
miało się stać, stało się – uśmiechnęła się.
- Nie czujesz się źle z tym? No
wiesz… Straciłaś dziecko – spojrzałam na nią badawczo.
- Nie – westchnęła. – Może bym
się czuła źle, gdybym wiedziała o ciąży, ale nie wiedziałam. Poza tym tak chyba
jest lepiej, wiesz? Theodore nie ma nawet roku, a ja miałabym znów mieć
dziecko? Przy nim jednym jest ciężko, a co powiedzieć jakby jeszcze jeden
Ammann Junior się pojawił?
- Chyba pójdę powiedzieć twojemu
księciu, że żyjesz i masz się dobrze. Nawet nie masz pojęcia jaki jest przerażony
– zaśmiałam i wyszłam.
Simon
Agata zostawiła nam Theo i weszła
do Jany. Chyba jako jedyny się martwiłem tak bardzo. Deschwanden zabrał mi
syna, po pewnym czasie, chyba widząc, że ściskam go trochę za mocno. Mały
przytulił się do niego i przymknął powieki. Widać, że był zmęczony, a ja go od
samego rana ciągałem za sobą. Tyle, że co miałem z nim zrobić? Zostawić z moimi
rodzicami? Zanim bym tam dojechał… Wolałem, żeby był ze mną i, żebym miał na
niego oko.
- Śpi – powiedział Gregor i objął
Theo swoimi ramionami.
Z sali mojej żony wyszła
uśmiechnięta Aga. Dlaczego się uśmiechała? Przecież nie było się z czego cieszyć.
Spojrzałem na nią pytająco.
- Przestań się już tak martwić,
jasne? – usiadła obok mnie i spojrzała prosto w moje uczy. – Z Janą wszystko
jest już w porządku. Nic się nie stało i jeszcze dziś wróci z wami do domu,
rozumiesz? – uśmiechnęła się.
- Gdyby było w porządku, nie
krwawiłaby w nocy
- Wtedy nie było, ale teraz już
jest – powiedziała i spojrzała na swojego chłopaka z szerokim uśmiechem. –
Chyba powinieneś pojechać z małym do domu. Jakby coś się działo, to zadzwonią.
- Nie mogę jechać
- I chcesz siedzieć tu z Theo,
który się tylko męczy? Pomyśl też o nim. To małe dziecko. Potrzebuje snu we
własnym łóżeczku i kaszy, a nie siedzenia w szpitalu, gdzie czuje się obco.
- Masz rację – westchnąłem. –
Pojadę do domu.
Miała całkowitą rację, od razu powinienem
pomyśleć o synu. To jego powinienem postawić na pierwszym miejscu. Jana była
przecież w dobrych rękach, do tego od dłuższego czasu wszyscy powtarzali mi, że
wszystko jest w porządku.
Gregor
Niedługo po tym jak Ammann zabrał
syna i pojechał do domu, my także wsiedliśmy w samochód i skierowaliśmy się w
stronę mojego mieszkania. Droga powrotna minęła nam w zastraszającym tempie.
Rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Czułem się fantastycznie, kiedy byłem z nią. Nie
ważne co się działo, ona sprawiała, że dzień stawał się jaśniejszy. Kochałem
ją.
- Oszaleć można z Simonem –
jęknęła, kiedy weszliśmy do mieszkania i
przytuliła się do mnie.
- Martwił się – rzekłem z
uśmiechem, obejmując ją.
- Niepotrzebnie
Odsunęła się ode mnie i weszła do
kuchni. Poszedłem za nią, wpatrując się w jej każdy ruch. Była niemal idealna.
Złapałem ją od tyłu i odwróciłem w moją stronę, a później złożyłem na jej
ustach namiętny pocałunek, który od razu oddała.
- Która godzina? – zapytała, a ja
pokręciłem głową.
- Czy to ważne? – odpowiedziałem pytaniem
na pytanie, a chwilę potem poczułem na swoich ustach jej wargi.
Uniosłem ją i posadziłem na stół,
który był obok nas. Teraz znajdowała się na idealnej wysokości. Całowaliśmy
się, a moje dłonie błądziły pod jej koszulką. Ustami zjechałem na jej szyję, a
później zwinnym ruchem zdjąłem z niej materiał. Chwilę później Aga pozbyła się
mojej koszulki. Całowałem każdy zakamarek jej ciała. Była idealna, nie
potrafiłem się ją nasycić. Rozpiąłem zamek jej spodni, które chwilę później
leżały już na podłodze. Agata złapała za pasek moich spodni i przyciągnęła mnie
do siebie jeszcze bardziej. Potem rozpięła go, także szybko pozbywając się
moich spodni. Przestaliśmy się całować i na chwilę po prostu ją przytuliłem.
Kiedy już odsunąłem się, zauważyłem jak spoglądała na moje krocze i uśmiechnęła
się triumfalnie. No cóż… Tak na mnie działała. Pozbyliśmy się swojej bielizny i
rozchyliła swoje nogi. Przysunąłem się do niej i w momencie, kiedy nasze ciała
się połączyły, pocałowałem ją zachłannie. Jęknęła wprost w moje usta. Tak
strasznie jej pragnąłem, że mógłbym nie wypuszczać jej już nigdy.
Agata
Nigdy w życiu nie uprawiałam
seksu na kuchennym stole, ale muszę przyznać, że było… interesująco. Właściwie
z Gregorem to ja bym mogła wszędzie. Kiedy już skończyliśmy, jedyne co czułam
to ból od siedzenia na twardym blacie, ale nie mogłam narzekać. Pozbierałam
swoje porozrzucane ubrania i nałożyłam je na siebie, to samo uczynił
Deschwanden.
- Już nigdy nie będzie się tu
jadło jak przedtem – zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Mi pasuje – zawtórowałam mu i
poprawiłam włosy. – Wiesz, że w życiu nie robiłam tego w innym miejscu niż w
łóżku?
- Ja też, ale musisz przyznać, że
to dość ciekawe doświadczenie – rozłożył ramiona, bym się do niego przytuliła.
- O tak, dość ciekawe –
pokręciłam głową, kiedy już tkwiłam w jego objęciach. Spojrzałam na telefon i
zauważyłam pięć nieodebranych połączeń i jedną wiadomość od Simona. – Jana już
wyszła ze szpitala. Słyszałeś, żeby mój telefon dzwonił? – zmarszczyłam brwi.
- Wiesz… byłem trochę zajęty –
zaśmiał się wprost w moje włosy.
_____________________________
Witam Was serdecznie! ♥
Na gifie Simon w sobotę. "Konkursu" komentować nie będę,
Na gifie Simon w sobotę. "Konkursu" komentować nie będę,
bo w sumie nie ma co komentować.
Mój Deschwi ładnie skoczył to odwołali xD
Zapraszam Was na rozdział 12 :D
Za tydzień pechowa 13?? A może nie? :D
Skokomaniaczko, o to mi chodziło, kiedy pisałam, że nie do końca ciąża xD
Zapraszam Was na rozdział 12 :D
Za tydzień pechowa 13?? A może nie? :D
Skokomaniaczko, o to mi chodziło, kiedy pisałam, że nie do końca ciąża xD
Buziaki i do następnego :*
PS: Tak, wiem. Znów krótko, pseplasam :(